Prawdziwe życie

dodane 22:50

Nie zna pan prawdziwego życia - słyszałem nieraz od swoich uczniów. Hm... Znam? Nie znam? Któż to może wiedzieć?

Przyznam, że ciągle mnie niepokoi sytuacja na Ukrainie. Nie żebym się jakoś specjalnie obawiał o bezpieczeństwo Polski. Słusznie czy nie wydaje mi się, że na razie chyba jesteśmy w miarę bezpieczni. Nie wydaje mi się też, jakoby na Ukrainie mogło dojść do wojny na wielką skalę. Nie ta proporcja sił, nie te metody walki. Przecież Rosja wszystko próbuje na razie robić metodami "pokojowymi". Ale...  żal mi Ukraińców. To dla nich musi być strasznie upokarzające. Ktoś wchodzi do ich domu i się szarogęsi....

Dziwnym trafem jakoś mniej mi żal  tych, którzy na całym świecie gdzieś giną albo przeżywają strach przed zabiciem. Ot, zamach w Abudży, sytuacja w Republice Środkowej Afryki, obozy śmierci w Korei, walki gangów w Meksyku.... Powinno mnie to obchodzić bardziej, ale.. Może dlatego że daleko? Pewnie tak. W końcu nie mogę przejmować się całym światem. Ale czy powinienem spać aż tak spokojnie?

Z drugiej strony trochę mnie przeraża postawa tych, którzy nie widzą dalej niż czubek własnego nosa. Świat? Co tam świat. Nasze pyskówki wśród polityków są ważniejsze. Nawet nie co się dzieje w gospodarce czy sporcie. Tylko kto jest dobry, kto jest zły i kto mężem stanu, kto głupi.... W sumie ważne jest kto nami rządzi, ale czy naprawdę ważniejsze od śmierci przypadkowych ludzi gdzieś w Afryce? Albo czy ma sens ekscytowanie się sprawą księdza, który po komunii zaśpiewał jakąś piosenkę, a nie powinien? Albo tym, który miał wyjechać z parafii a nie wyjechał? Hmmm... Jakoś tej hierarchii "ważności" zupełnie nie czuję....

A że każdy kij ma dwa końce, a proca trzy, dopowiem jeszcze jedno, trzecie: dlaczego właściwie w ogóle mnie to wszystko obchodzi, skoro nie mam na to najmniejszego wpływu? Może powinienem się, co dzieje się w rodzinie, wśród sąsiadów, przyjaciół, ale reszta powinna mnie obchodzić mniej więcej tyle, co wspomniane walki gangi w Meksyku albo rewolta w Wenezueli? Czyli wiem, rejestruję, nawet w tej intencji westchnę do Boga, ale nie zakłóca to mojego spokoju?

Pamiętam pewien słoneczny majowy dzień sprzed dwudziestu pięciu lat. Szliśmy z kolegą na Czarne Ściany (to między Kozim a Granatami). Ścieżka do Koziego była jeszcze zasypana. Stawialiśmy na niej pierwsze tamtego roku ślady, przekraczając od czasu do czasu jakieś głębsze śniegi. Cisza, samotność. I ten trawers nad Piątką. Nie, wcale nie niebezpieczny. Nie za bardzo miało już co wyjechać. Gorzej byłoby próbować schodzić po stoku. Na takim zbetoniałym śniegu, jak się już zacznie jechać nie tak łatwo się zatrzymać, o czym miałem okazję ze dwa razy się przekonać... Nie no, nie piszę, żeby wspominać. Ale myślę, że tamten właściwie niespecjalnie nawet ciekawy dzień był dotknięciem życia znacznie bardziej prawdziwego niż to, w którym uczestniczę dzięki mediom....

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024