Inspiracje, Codzienność

Już prawie rok..

dodane 21:56

Gdybym zaczął pisać "Biblijne konteksty" od pierwszej niedzieli Adwentu, cykl roku C byłby zakończony. A tak dokończę za trzy lata ;)

Dziwnie się toto zaczęło. Proboszcz poprosił mnie o napisanie czegoś o czytaniach biblijnych na stronę parafialną. Czemu nie? Rozpisałem się, było za długie... I wtedy pomyślałem, że można by to umieścić na wiara.pl. I tak się zaczęło....

Wpakowanie się w taki długi cykl z zasady jest męczące. Tydzień w tydzień trzeba pisać, pisać na zapas kiedy się planuje urlop. A jako że przykładam się coraz bardziej, zabiera mi to coraz więcej czasu. Mimo to sprawia mi to wielką frajdę. Czasami żartuję, że zwłaszcza kiedy piszą o Starym Testamencie, jakbym przenosił się w tamten świat. I bardzo się dziwię, kiedy ktoś mnie przywołuje z powrotem jakimś przyziemnym pytaniem w stylu „przeczytasz mój komentarz” albo „pamiętasz o wieczornym dyżurze?”. Jak można mi przeszkadzać śnić? ;-)

Od samego początku chciałem ukazać sens niedzielnych Ewangelii w trzech kontekstach: najpierw pierwszego i drugiego czytania. To drugie nie jest najczęściej specjalnie dobierane do Ewangelii, ale zrządzeniem losu nieraz wskazuje na jakieś ukonkretnienie nauczania Ewangelii wskazuje na jakiś szczegół albo przeciwnie – rozszerza je. Najważniejszym wydaje mi się jednak, by sam tekst niedzielnej Ewangelii czytać w kontekście całego dzieła Ewangelisty. Nieraz nie ma to większego znaczenia. Czasem tylko wzmacnia wymowę tego, co z samego tekstu wynika. Ale nieraz wydobywa zupełnie nowe treści. Jak np. zestawienie czterech cudów z 4-5 rozdziału Ewangelii Marka. Czyż nie jest odpowiedzią na wszystkie bolączki, które pojawiły się w związku z grzechem pierwszych rodziców?

Bo w ogóle to myślę, że jednym z największych nieszczęść naszego duszpasterstwa jest to, że o Biblii piszą... bibliści. Tak tak. Tak uważam. Nie tylko dlatego, że jak biblista już coś napisze, to zazwyczaj wydaje się to takie mądre, że zwykły czytelnik czuje się zaraz za głupi, by inne fragmenty Pisma czytać samodzielnie. Także i dlatego, że bibliści mają tendencję do zajmowania się słowami i drobiazgami. Nie umieją spojrzeć na tekst szerzej, jako na całość. A już zupełnie najczęściej nie potrafią wyjaśniać, jak konkretny tekst funkcjonuje w całości teologicznej koncepcji konkretnego Ewangelisty. Przez to nie potrafimy z Ewangelią zrobić tego, co z powodzeniem robimy z innymi dziełami literackimi: widzimy sens całości. „Biblijne konteksty” mają na powrót nauczyć takiego czytania.

Nie próbuję przy tym udawać, że wszystko wiem. Święte teksty są dla mnie zawsze pewnym zaskoczeniem. Ciągle odkrywam coś na nowo. Nawet dziś, na parafialny kręgu biblijnym odkryłem nagle coś, czego nie widziałem jeszcze pisząc ostatni odcinek cyklu, na Chrystusa Króla. To zaskakujące zdanie „a lud stał i patrzył”. Jakby wszystko co było potem było rozgrywka, w której ludzie zaczną kibicować jednej albo drugiej stronie...

Najbardziej jednak w pisaniu tych tekstów ekscytujące a zarazem smutne jest to, gdy odkrywam, jak bardzo nasz katolicyzm daleki jest od Ewangelii. Nie, nie chodzi o niezgodność nauk Kościoła z Ewangelią. Ani nie o to, że udzie grzeszą. Widzę, jak daleko od niej jest styl życia który często przyjmujemy. Jak zupełnie przestało nam przeszkadzać, że nie tylko nie realizujemy ideałów Ewangelii, ale i nie mamy najmniejszego zamiaru ich realizować. A nie mamy tego zamiaru nie ze złej woli, ale dlatego, że przestaliśmy je rozumieć. Za Ewangelię bierzemy swoje przyzwyczajenia,  utarte schematy, dobre rady tego czy innego nauczyciela, a nie słowa samego Jezusa. Jak to powiedział ktoś podczas Forum Nowej Ewangelizacji, bodaj biskup Dajczak, na świat reagujemy światem. Zamiast świat zmieniać, upodabniamy się do świata, za swoją przyjmujemy jego hierarchię wartości...

Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ten cykl dokończyć. Jak Bóg da, za dwa lata. A jak nie da? Trudno. I tak mi się podobało :)

Dziwnie się toto zaczęło. Proboszcz poprosił mnie o napisanie czegoś o czytaniach biblijnych na stronę parafialną. Czemu nie? Rozpisałem się, było za długie... I wtedy pomyślałem, że można by to umieścić na wiara.pl. I tak się zaczęło....

Wpakowanie się w taki długi cykl z zasady jest męczące. Tydzień w tydzień trzeba pisać, pisać na zapas kiedy się planuje urlop. A jako że przykładam się coraz bardziej, zabiera mi to coraz więcej czasu. Mimo to sprawia mi to wielką frajdę. Czasami żartuję, że zwłaszcza kiedy piszą o Starym Testamencie, jakbym przenosił się w tamten świat. I bardzo się dziwię, kiedy ktoś mnie przywołuje z powrotem jakimś przyziemnym pytaniem w stylu „przeczytasz mój komentarz” albo „pamiętasz o wieczornym dyżurze?”. Jak można mi przeszkadzać śnić? ;-)

Od samego początku chciałem ukazać sens niedzielnych Ewangelii w trzech kontekstach: najpierw pierwszego i drugiego czytania. To drugie nie jest najczęściej specjalnie dobierane do Ewangelii, ale zrządzeniem losu nieraz wskazuje na jakieś ukonkretnienie nauczania Ewangelii wskazuje na jakiś szczegół albo przeciwnie – rozszerza je. Najważniejszym wydaje mi się jednak, by sam tekst niedzielnej Ewangelii czytać w kontekście całego dzieła Ewangelisty. Nieraz nie ma to większego znaczenia. Czasem tylko wzmacnia wymowę tego, co z samego tekstu wynika. Ale nieraz wydobywa zupełnie nowe treści. Jak np. zestawienie czterech cudów z 4-5 rozdziału Ewangelii Marka. Czyż nie jest odpowiedzią na wszystkie bolączki, które pojawiły się w związku z grzechem pierwszych rodziców?

Bo w ogóle to myślę, że jednym z największych nieszczęść naszego duszpasterstwa jest to, że o Biblii piszą... bibliści. Tak tak. Tak uważam. Nie tylko dlatego, że jak biblista już coś napisze, to zazwyczaj wydaje się to takie mądre, że zwykły czytelnik czuje się zaraz za głupi, by inne fragmenty Pisma czytać samodzielnie. Także i dlatego, że bibliści mają tendencję do zajmowania się słowami i drobiazgami. Nie umieją spojrzeć na tekst szerzej, jako na całość. A już zupełnie najczęściej nie potrafią wyjaśniać, jak konkretny tekst funkcjonuje w całości teologicznej koncepcji konkretnego Ewangelisty. Przez to nie potrafimy z Ewangelią zrobić tego, co z powodzeniem robimy z innymi dziełami literackimi: widzimy sens całości. „Biblijne konteksty” mają na powrót nauczyć takiego czytania.

Nie próbuję przy tym udawać, że wszystko wiem. Święte teksty są dla mnie zawsze pewnym zaskoczeniem. Ciągle odkrywam coś na nowo. Nawet dziś, na parafialny kręgu biblijnym odkryłem nagle coś, czego nie widziałem jeszcze pisząc ostatni odcinek cyklu, na Chrystusa Króla. To zaskakujące zdanie „a lud stał i patrzył”. Jakby wszystko co było potem było rozgrywka, w której ludzie zaczną kibicować jednej albo drugiej stronie...

Najbardziej jednak w pisaniu tych tekstów ekscytujące a zarazem smutne jest to, gdy odkrywam, jak bardzo nasz katolicyzm daleki jest od Ewangelii. Nie, nie chodzi o niezgodność nauk Kościoła z Ewangelią. Ani nie o to, że udzie grzeszą. Widzę, jak daleko od niej jest styl życia który często przyjmujemy. Jak zupełnie przestało nam przeszkadzać, że nie tylko nie realizujemy ideałów Ewangelii, ale i nie mamy najmniejszego zamiaru ich realizować. A nie mamy tego zamiaru nie ze złej woli, ale dlatego, że przestaliśmy je rozumieć. Za Ewangelię bierzemy swoje przyzwyczajenia,  utarte schematy, dobre rady tego czy innego nauczyciela, a nie słowa samego Jezusa. Jak to powiedział ktoś podczas Forum Nowej Ewangelizacji, bodaj biskup Dajczak, na świat reagujemy światem. Zamiast świat zmieniać, upodabniamy się do świata, za swoją przyjmujemy jego hierarchię wartości...

Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ten cykl dokończyć. Jak Bóg da, za dwa lata. A jak nie da? Trudno. I tak mi się podobało :)

PS. Jak się komus przyda, to podaję link do strony zbiorczej cyklu: biblia.wiara.pl/Biblijne_konteksty

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024