Codzienność, Złośliwości
Lincz się odbędzie
dodane 2013-10-08 22:44
Dzień trochę zwariowany. Najpierw rano w mediach gruchnęła wieść (nieprawdziwa) że jedna z diecezji z Niemczech – upraszczając – będzie udzielać komunii rozwiedzionym. Potem fala oburzenia słowami abp. Michalika o pedofilii. Szczerze?
Mam wrażenie, że żyję w świecie rodem z jakiegoś sennego koszmaru. Pierwszą informację łatwo było sprawdzić. Wystarczyło wejść na stronę owej archidiecezji i zobaczyć co tam na ten temat napisano. Ale oczywiście łatwiej bić pianę.
Ten zarzut stawiam i tym, którzy są za zmianą nauczania Chrystusa i tym, którzy chcą jej bronić. Jak można w ogóle dyskutować nie sprawdziwszy wiarygodności tak niewiarygodnie brzmiącej informacji? Przecież gdyby ktoś napisał, że papież Benedykt trafił do szpitala to wszyscy najpierw by się zastanawiali, czy to nie kaczka dziennikarska. Kiedy słyszą rewelacje o zmianie nauczania Kościoła uważają, że to brzmi prawdopodobnie. Szaleństwo jakieś...
Druga sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Arcybiskup powiedział co powiedział i choć potem z tych słów się wycofał, złe wrażenie pewnie zostało. Tylko dlaczego wydaje mi się, że uczestniczę w jakiejś zbiorowej histerii? Przepraszam, ale zero tolerancji dla pedofilii nie oznacza zero tolerancji dla myślenia.
Przypomnę pewne fakty. Kiedy pedofilem okazał się swego czasu pewien znany psycholog część środowiska go broniła. Głupio, ale broniła. Nie, nie chodzi mi o to, ze część ludzi nie mogła uwierzyć w prawdę i twierdziła, że ten psycholog jest niewinny. Taka reakcja jest zrozumiała. Część obrońców próbowała tłumaczyć mechanizm który sprawił, ze psycholog wpadł co wpadł. Ich postawa nie spotkała się z totalnym potępieniem.
Jeszcze wyraźniej było to widać w historii znanego reżysera. Padały argumenty, że winna matka, bo dziewczynę przyprowadziła, że ona wyglądała na dorosła itd itp. Potem był serial spod domu tegoż reżysera w Szwajcarii. Czy „nasz” zostanie wydany Amerykanom czy nie. Nie chodzi o to, że jego postępek nie przez wszystkich został potępiony. Chodzi o to, że spora część opinii publicznej, artystów, dziennikarzy nie widziała nic zdrożnego w próbach bronienia go. Ba, sami go bronili.
Uważam, że hołdowanie pedofilii to straszna rzecz. Na całe życie okalecza młodych ludzi. Sprawa jest szczególnie zła, gdy czynu dopuścił się kapłan, który z racji sprawowanych funkcji powinien uświęcać, a nie demoralizować. Tyle że dziwię się, że tylko gdy chodzi o pedofilię wśród księży każdego kto próbuje na sprawę spojrzeń inaczej niż w czambuł potępiając sprawców z wrzaskiem odsądza od czci i wiary. Inaczej nie znaczy przy tym usprawiedliwiania, ale próbę (!) zrozumienia skomplikowanych relacji międzyludzkich, w których może ktoś się pogubić. Tak, wiem, nie powinien się pogubić, ale się pogubił. Przepraszam, ale mam wrażenie, że mam do czynienia nie z inteligentnymi ludźmi, ale wrzeszczącą tłuszczą, która nie przyjmuje niczego, co sprzeciwia się wykrzykiwanymi przez nich sloganami. Każdy kto powie coś innego niż oczekuje owa tłuszcza zostanie zlinczowany.
We wszystkim tym gdzieś gubi się rozsądek. Na przykład zauważenie, że bodaj wszystkie ujawnione ostatnio przypadki molestowania młodych ludzi przez księży znane były polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Czyli mówienie o braku reakcji na zło jest grubą przesadą... Ale kogo to obchodzi? Tłuszcza wie swoje i domaga się linczu, więc lincz się odbędzie.
Pewnie przyłączą się do niego nawet niektórzy zacni kapłani i gorliwi katolicy. Bo to takie na czasie: stanąć na czele oburzonych. A że przy okazji też gada się różne niemądre rzeczy? Cóż. Łatwo wytykać niemądre wypowiedzi innym...