Do urlopu zostało jeszcze dobrych kilka tygodni. I to z powodu wypoczywania przez innych, tygodni które będą wypełnione wzmożona pracą. Cóż...

Nie narzekam. W sumie pracę mam całkiem sympatyczną. Nie będę jednak zaprzeczał, że lubię wakacje. Z paru powodów.

Po pierwsze to czas, kiedy mogę nabrać sił fizycznych. Nie mam zamiaru leżeć martwym bykiem na jakiejś plaży. Na co dzień muszę siedzieć przed komputerem i nie bardzo mam czas na długie spacery czy inne formy ruchu. Więcej ruchu dobrze mi służy.

Po drugie jest to czas, kiedy odpoczywa mój mózg. To znaczy po okresie znużenia, kiedy myśli trzema mu wyrywać jakby się usiłowało psu wyrwać kość z pyska, po paru dniach zaczyna pracować sam. To znaczy dotąd zawsze tak było. Mam nadzieję, ze i tym razem tak będzie. Bo jak nie, to.. staną się nawet dla siebie nudnym cżłowiekiem ;)

Po trzecie: wakacje to czas przewartościowań, powrotu do tego, co w życiu ... moze nie ważne, ale na pewno piękne. I dlatego ważne. Podróże zawsze uczą mnei dystansu do tego, czym żyję na na co dzień...

Może już rzadziej "wieje wiatr mojej głowie" albo włączam się w rozmowę potoków z aniołomi, a częściej myśle o przyszłych spotkaniach przy studni (to cytat i parafrazy z piosenek), ale co tam....