Inspiracje, Codzienność
By nas zwyczajnie szanowali
dodane 2012-10-21 23:00
Kim jestem dla innych? Nie, to nie takie egzystencjalno-moralne pytanie :) Chodzi mi o sprawy zupełnie prozaiczne
14 października 2012
Więc jak to jest?
Szkodliwe – orzekli francuscy naukowcy. Nieszkodliwe – stwierdziła Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Chodzi o żywność modyfikowaną genetycznie. Francuzi przeprowadzili badania, w których szczury były karmione genetycznie zmodyfikowaną kukurydzą z niewielką domieszką środka chwastobójczego. Oczywiście w ilościach dopuszczalnych przez amerykańskie przepisy. Wyszło im, że 50 proc. samców i 70 proc. samic na tej diecie żyło krócej niż zwykle. Chorowały także na raka i cierpiały na poważne uszkodzenia wątroby oraz nerek. Taki wynik nie spodobał się Komisji Europejskiej, która poprosiła EFSA o zweryfikowanie badań Francuzów. Ta z kolei stwierdziła, że wyniki badań są niewystarczające (parę lat temu odrzuciła podobne wyniki ze względu na zbyt krótki czas trwania eksperymentu) i zażądała dodatkowych doświadczeń. Doktor Seralini, kierujący badaniami francuskich uczonych, stwierdził, że poczeka w takim razie na wyniki badań EFSA, na podstawie których uznano tę mieszankę za nieszkodliwą. A wszyscy, którzy podejrzewali agencję o zbytnie sprzyjanie GMO, zyskali kolejny argument. Jaka jest prawda? Odpowiedź niby powinna być prosta. Dziw bierze, że przy takiej ilości różnorodnych placówek badawczych w dzisiejszym świecie wciąż jej nie znamy. Jesteśmy truci, żeby ktoś mógł więcej zarobić? Upiorna to perspektywa. Ale wcale nie niemożliwa. To byłby zwykły skutek odrzucenia przez sporą część dzisiejszego świata prostych zasad przyzwoitości. Przecież nie w tak zyskownych dziedzinach chrześcijanie upominający się respektowanie takich czy innych praw spotykają się z niezrozumiałą kontestacją.
***
Tak napisałem przed tygodniem. A przecież nie chodzi tylko o genetycznie modyfikowaną żywność. Też o lekarstwa, szczepienia... O płacenie podatków o płacenie za "wlasność intelektualną".... Często mam wrażenie, że jestem tylko elementem masy, która ma przynieść zysk. Nie osobą....
Chcialoby się, żeby choć wspólnota wierzących była odtrutką na tę smutną rzeczywistość. Dla mnie w sumie w dużej mierze jest. W parafii na pewno czuję się człowiekiem. W pracy w Wierze... heh... Mam przed sobą ekran, nie zywego człowieka. Wiem, że czytają mnie żywi ludzie i nieraz widzą we mnie zywego człowieka. Wiem też jednak, ze dla wielu jestem najwyżej "wartością dodaną". Gdy ta wartośc dodana odezwie sie nie tak, jak to sobe wyobrażają, że powinienem się odzywać wywołuję zdziwienie, że jestem człowiekiem...
Personalizm chrześcijański to piękna idea. Trzeba by ją jeszcze na serio chcieć wprowadzać w życie :)