Inspiracje
Październikowo
dodane 2012-10-09 08:51
Sporo ostatnio piszę. Tyle, że na bloga nie starcza już czasu. Ale pewnie to dobrze. Bo...
... bo co za dużo, to niezdrowo. Dla czytelników oczywiście. Udzielam się na Wierze, trochę w Radiu eM. Kto chce znajdzie na stronie radioem.pl Pomyslałem jednak, że jest jedna gałąź mojego pisarstwa, której od półtora roku ktoś, kto nie kupuje Gościa Niedzielnego nie przeczyta. Krótkie komentarze z cyklu Nasza Wiara.pl. Skoro jako bloger praktycznie zamilkłem, pomyslałem, że mógłbym wstawić tu te moje komentarze. Pisane są zawsze tydzień przed datą, z którą ukazuje się kolejny numer Gościa. I może z tą oryginalna datą dwa ostatnie dziś tu opublikuję. W wersji oryginalnej, bez korekty i redakcyjnych skrótów... Kolejny, już oczywiście napisany, po ukazaniu się kolejnego numeru Gościa ;)
24 września 2012
Nuncjusz ma głos
Mało kto to chyba zauważył: abp Celestyno Migliore przemawiając na forum Szkoły Wychowawców Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych wskazał Kościołowi polskiemu, w którym kierunku powinien pójść. „Dziś potrzeba bardziej niż kiedykolwiek chrześcijan, którzy wierzą w Chrystusa; potrzeba ich bardziej, niż osób, które na wszelkie sposoby wychwalają chrześcijaństwo i bronią chrześcijańskiej kultury i moralności, choć to oczywiście też jest ważne” – mówił. „Aby mieć takich właśnie chrześcijan, musimy formować kapłanów nie tylko na «obrońców» chrześcijaństwa, ale przede wszystkim na ludzi, którzy jako pierwsi wierzą w Chrystusa”.
Przytaczając poglądy jednego z filozofów przypomniał: „cywilizacja chrześcijańskiej Europy została zbudowana przez ludzi, których celem wcale nie było budowanie «cywilizacji chrześcijańskiej», lecz raczej zbudowali ją ludzie, którzy po prostu chcieli głęboko wierzyć w Chrystusa i zachowywać się w sposób spójny z tą wiarą”. Przypomniał również, że taki jest też zamysł Benedykta XVI ogłaszającego Rok Wiary. „Nie jest jego zamiarem ugruntowanie wiary i życia chrześcijańskiego jako antidotum na zło dzisiejszych czasów, utożsamiane przede wszystkim z: nihilizmem, relatywizmem, liberalizmem, sekularyzacją. Bycie chrześcijaninem oznacza pozostawanie w relacji z osobą, z Chrystusem. Tej Osoby nie można potraktować jako «narzędzia» do zmiany sensu i orientacji kultury współczesnego świata”.
To niby prawdy zupełnie podstawowe. Wydaje mi się jednak, że zwłaszcza w ostatnich latach wielu o tym zapomniało. Dobrze, że ambasador papieża w Polsce nam to przypomniał.
1 października 2012
Znak sprzeciwu
Czy coś się w tym względzie zmieni? W Parlamencie Europejskim w Brukseli z inicjatywy chadeków i konserwatystów zorganizowano konferencję poświęconą dyskryminacji chrześcijan w Europie. Nie, nie w krajach muzułmańskich, z większością buddyjską czy hinduistyczną czy dotkniętych nieszczęściem totalitaryzmu. W szczycącej się swoją dojrzałą demokracją Europie chrześcijan też dotykają różnorakie szykany.
Nikt nas tu nie wypędza i nie zabija. Ale polityków i ekspertów zainteresowały takie przejawy dyskryminacji, jak usuwanie krzyży z miejsc publicznych, ograniczenia w wolności religijnej, swobodzie wypowiedzi czy stosowaniu klauzuli sumienia. Można by do tego też dodać bezkarność, na jaką mogą liczyć depczący chrześcijańskie świętości oraz ci wszyscy, którzy piszą kłamstwa na temat Kościoła i księży. Nie ma co ukrywać: we współczesnej Europie chrześcijanie stali się chłopcami do bicia; wspólnym wrogiem stającym na przeszkodzie zmierzającemu ku świetlanej przyszłości rodzajowi ludzkiemu. Najbardziej nawet podłe uderzenie w sprawy drogie chrześcijanom uznawane jest za akt wielkiej odwagi zyskując natychmiast poklask luminarzy postępu. Każde potknięcie pojedynczego człowieka pokazywane jest natychmiast jako zło systemu. Gdy próbujemy się bronić, jesteśmy oskarżani o podłe intencje.
A wszystko w imię… tolerancji. Bo przeszkadzamy. Nasza inność kłuje. Mamy zmienić poglądy albo przynajmniej je głęboko schować. A może dobrze że tak jest? Kim byśmy byli, gdybyśmy w nikim nie budzili sprzeciwu?