• Facebookowa inspiracja...

    Czasem na facebooku byli uczniowie proponują „znajomość”. Akceptuję zawsze, gdy nie mam wątpliwości, co do ich tożsamości. Zaglądam wówczas na ich profil i cieszę się, gdy oglądam ich zdjęcia. Gdy widzę, jak ci, którzy często dawali mi w kość, żyją w małżeństwie. A zdjęcia ich dzieci pokazują, że są zadbane i kochane. Owszem, to tylko zdjęcia, więc za daleko nie mogę snuć moich wyobrażeń.


  • trudne naśladowanie...

    Wziął pożyczkę, by wyremontować kościół i klasztor, w zamian za wydzierżawienie jednego skrzydła budynku. Siostry zwlekały z podpisaniem umowy, a potem się wyparły. Biskup też nie pamiętał, że dał słowną zgodę...


  • jak mój kot?

    Mój kot zachorował. Nie miauczy, nie zachęca do zabawy, śpi ukryty pod kocem, kicha, z noska leci mu katar, oczka ma zamglone. A ponieważ kupowałam go z nieuleczalną chorobą jelit, zaniepokoiło mnie to, dlatego pojechałam do weterynarza. Zapisano mu antybiotyki, jakiś żel (dopyszczkowo - ja zapytałam weterynarza, "czy doustnie" ;o))) i coś na uodpornienie. Dać mojemu kotu coś do buziaczka wymaga nie lada sztuki. Ja jej, póki co, nie posiadłam. Więc mam odrapane ręce, a nawet lekko policzek. A mój kot nie za bardzo wie co się dzieje, ale nauczył się po dwóch razach lek wypluwać. Potem siedzi otępiały. Jeden lek miałam dodawać do jedzenia – więc mój kot postanowił nie jeść w ogóle. Zrezygnowałam, żeby nie zagłodził się na śmierć, zwłaszcza, gdy jest chorobą osłabiony. Na szczęście nie ma gorączki, ale nie jest sobą. Weterynarz uznał, że to tylko zapalenie dróg oddechowych. Zobaczymy…


  • przekorny Pan Bóg?

    Dziś wchodząc po mikrofon do zakrystii, ktoś, zapewne bez złych intencji , wypowiedział zdanie, które sprawiło mi przykrość. Zadecydowało ono na moim przeżywaniu Mszy św. Łzy napływały do oczu, ale od razu pojawiała się myśl, że ON jest blisko. Cały czas walczyłam z rozczulaniem się nad sobą i świadomością JEGO obecności. Do końca Mszy ten stan zniknął, a ja znów przeżyłam bliższe spotkanie z NIM.


  • duszpasterskie odwiedziny...

    No to już wszystko, co z zewnętrznym świętowaniem Bożego Narodzenia jest związane, w tym roku za mną. Jeszcze migocąca choinka i kolorowe światełka w moim domu przypominają ten czas, choć coraz bardziej oswajam się z nimi. Czas przedświąteczny wprowadzając atmosferę oczekiwania nadaje niecodzienny klimat tajemniczości i radości, który zdaje się być przedsionkiem nieba. A to znaczyłoby, że niebo nie będzie wiecznym lenistwem i nicnierobieniem ;o))


  • takie moje wędrowanie...

    Choć to tylko ludzie się tak umówili, że 31 grudnia kończy się rok, a 1 stycznia zaczyna nowy, to i tak warto zatrzymać się, by podziękować Bogu za to, co mnie w ciągu tych 366 dni spotkało. Warto pomyśleć nad sensem podejmowanego trudu, pracy nad sobą. I choć być może nie widać owoców, to ważne jest ile włożyłam wysiłku, ile czasu zmarnowałam, ile zawaliłam, ile zrobiłam rzeczy dobrych.


  • kolędowanie z gwiazdami...

    Jak co roku i tym razem wybrałam się na koncert galowy festiwalu Stróżów Poranka. To już jego XII edycja, w tym roku wyjątkowo odbywa się w okresie kolędowym. A to nadało koncertowi zupełnie nowy wymiar i inne doznanie. Wspólnie z zespołem New Live'm świętowaliśmy jego XX lecie wraz z tymi, którzy przez te lata z nim współpracowali i zostali na koncert urodzinowy zaproszeni. Zabrakło Mietka Szcześniaka, który się rozchorował i nie mógł przybyć na koncert. Trzy i pół godzinny koncert "Przy świątecznym stole", w rodzinnej atmosferze przyniósł mi ogromną radość, a i możliwość kolędowania z takimi gwiazdami napawała mnie dumą ;o))


  • (nie)szukanie zguby...

    Kobieta zgubiła klucze do mieszkania. Przeszukiwała gruntownie swoje rzeczy, wróciła się do biura, gdzie przekopała wszystkie szuflady, nawet śmieci w koszu. Wraz z mężem rozmontowywała fotele w samochodzie, by sprawdzić, czy tam gdzieś nie spadły. Poszukiwania okazały się bezskuteczne. Wieczorem wszyscy domownicy ze strachem kładli się spać, a w ciągu dnia trzeba było pozostać w domu, by czuwać, zanim zdecydowano się wymienić zamki – usłyszałam podczas homilii na Pasterce.


  • IV Niedziela Adwentu (C)

    (Kromka Słowa Bożego na IV Niedzielę Adwentu - 23 grudnia 2012) Życie jest darem... zbyt często traktuję je tak, jakby by mi się ono należało...


  • przedświąteczne krzątanie się...

    Próbuję dziś wyobrazić sobie Maryję, która w samotności wędrując do Elżbiety kontempluje to, czego chwilę wcześniej doświadcza. Idzie w takiej bliskości Boga, jaką mi trudno sobie wyobrazić. Te kilka dni drogi przemyśleń i obcowania z Nim wyraża w powitalnym Magnificat. Hymnie, który zawiera tak bogatą treść, a z racji osłuchania tak trudno mi go medytować i prawdziwie usłyszeć.