Refleksje

Błogosławiony Michał Rapacz - prezbiter i męczennik, przesłanie dla nas

dodane 13:35

15 czerwca 2024r miała miejsce w Krakowie beatyfikacja ks. Michała Rapacza – męczennika komunizmu. Osobiście nie wzięłam udziału we Mszy św. beatyfikacyjnej, ale słowo zarówno z życiorysu Kapłana (ks. Paweł Ptasznik) jak i listu apostolskiego papieża Franciszka, odczytanego przez kardynała  Marcello Semeraro, stale we mnie pracuje. Podzielę się zatem paroma spostrzeżeniami z tego wydarzenia.

Poniżej kilka zdań, które osobiście mnie poruszyły:

  1. 1. Z listu apostolskiego o ks. Michale Rapaczu:  „Pasterz według Serca Chrystusa, wierny i szlachetny świadek Ewangelii aż do daru z własnego życia”

Słuchając tych słów, miałam w sercu obraz krwi wsiąkającej w ziemię, i chociaż wielokrotnie próbowałam go usunąć z wyobraźni, to jednak ów obraz stale powraca -  ta krew z ziemi woła! Obraz, który noszę w sercu jest obrazem Krwi wypływającej z Serca Chrystusa. Natomiast wspomnienie rozstrzelania ks. Michała Rapacza przez komunistyczną bojówkę i krwi błogosławionego wsiąkającej w ziemię, jedynie uruchomiło na nowo, to poprzednie wyobrażenie.

Pozostańmy proszę przy Najświętszym Sercu Jezusa, wszak błogosławiony Michał Rapacz jest pasterzem według Jego Serca. Najświętsze Serce Jezusa to „krwawa ofiara grzeszników”. Jezus sam ofiaruje się Ojcu za nas wszystkich – Jego Serce to „przebłaganie za grzechy nasze” (por. Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa). Popatrzmy na Krzyż i na Serce naszego Pana. Otwarte na oścież Serce Jezusa powoduje upływ Krwi. Ta Krew w rozdartym Sercu Jezusa unosi się lekko ku górze, „burzy się, pieni i kipi” jakby „wrzała” (oczywiście wszystkie te stwierdzenia nie są całkowicie trafne, ale oddają fakt, że Krew Chrystusa jest w ruchu, jakby nadal krążyła). I jest to ewangeliczny paradoks – Jezus jest w agonii, Jego Serce to „rozdarte wnętrzności”, a Jego Krew „tętni życiem”! Z rozdartego Serca Chrystusa, Krew łagodnie wypływa strugami i wsiąka w ziemię.

I oto kilka następujących po sobie obrazów.

Pierwszy obraz -  ziemia. Wyobraźmy sobie pustkowie, gdzie okiem sięgnąć pozbawiona życia, naga ziemia, jak podczas wieloletniej suszy. Ziemia ubita i spękana, podzielona licznymi, głębokimi bruzdami, dawno straciła swoją spoistość. Podłoże jest tak suche i popękane, że ma się wrażenie, że ta ziemia „jęczy z bólu” i  nosi w sobie „tęsknotę za życiem”, ponieważ sama z siebie nie jest w stanie wydać żadnego plonu. Właśnie po tej ziemi płynie strugą Krew Chrystusa. Wsiąka w bruzdę ziemi. I natychmiast z tej bruzdy wyrasta piękna, zielona roślina (z łodygą i liśćmi) – nowe stworzenie! Przejście ze śmierci do życia!

Drugi obraz  - człowiek. Patrzysz w kierunku Krzyża Chrystusa – tym razem widzisz nie jedną strugę Krwi, ale strugi, strużki Krwi, które rozchodzą się we wszystkie kierunki świata. Krwi jest tak wiele, że absolutnie nie pojmujesz, jak tak bardzo duża Jej ilość mogła pomieścić się w Ciele Chrystusa. Widzisz siebie stojącego boso na ubitej ziemi. Widzisz Krew Pana Jezusa płynącą w Twoim kierunku.  Odruchowo próbujesz cofnąć stopy, jakbyś się bał, że depcząc Krew Pańską zbezcześcisz tym samym Chrystusa. Ale oto cała ziemia, aż po horyzont pokryta jest Krwią Pana – Krew obmywa Twoje stopy, stoisz po kostki w „rozlewisku” Krwi Chrystusa. Zostałeś obmyty drogocenną Krwią Chrystusa, która jest źródłem Twojego uświęcenia i usprawiedliwienia. 

Trzeci obraz – rzeka. Widzisz rzekę. Płynie spokojnym nurtem, nie widzisz źródła tej rzeki, ale podobnie jak ziemia i człowiek, jest ona częścią natury – świata stworzonego przez Boga. Jej wody lśnią w słońcu, zdrowe i czyste. Jakież jest Twoje zdziwienie, gdy dostrzegasz, że brzegi tej rzeki pokryte są całkowicie wyschniętą roślinnością: krzewy to sterczące z ziemi badyle, drzewa – uschnięte od korzenia, pozbawione jakiejkolwiek zieleni  (bez pąków i liści), jedynie pnie tych drzew i zdrewniałe łodygi tworzą obraz wymarłej krainy. Nagle widzisz, jak do rzeki, zgodnie z jej nurtem, wpływa Krew Chrystusa. Wody rzeki mieszają się z Krwią tak ściśle, że nie można już oddzielić wody od Krwi, woda i Krew tworzą jednorodną substancję. Wody rzeki rozrzedzają Krew Chrystusa i rzeka staje się rzeką Krwi. To co opisałam powyżej widzisz jako proces, Krew miesza się z wodą stopniowo, tak, że dostrzegasz miejsca, gdzie woda zmieszała się z Krwią (od źródła rzeki) i miejsca, gdzie jeszcze nie nastąpiło wymieszanie Krwi i wody. Tam gdzie Krew zmieszała się z wodą i rzeka w tej części stała się rzeką Krwi, w mgnieniu oka, cała roślinność odzyskuje swoją żywotność, utracone piękno – krzewy i drzewa pokrywają się bujną, soczystą zielenią. Tam, gdzie nie doszło jeszcze do zmieszania Krwi i wody, gdzie jest sama woda, nie ma ona żadnej mocy sprawczej – roślinność u brzegów tej rzeki nadal pozostaje pozbawiona życia. W końcu Krew miesza się z wodą na całej długości rzeki, a rzeka Krwi nawadnia i ożywia wszystko wokół. Ten początkowo ponury krajobraz, teraz tętni życiem  - z ziemi wyrastają soczyste trawy; krzewy i drzewa odzyskują życie i blask. Zieleń staje się tak bujna, roślinność tak dorodna, że ten nowy krajobraz zapiera dech w piersiach!

Czwarty obraz – morze Krwi.  Stoisz nad brzegiem teraz już nie rzeki, ale morza, którego wody są czerwone. Gdzie okiem sięgnąć – morze Krwi. To morze miłosierdzia, którego pierwotnym źródłem jest Ofiara Chrystusa.

Rozważałam w sercu te obrazy. Nie ukrywam, że nie wszystko było i nadal nie wszystko jest dla mnie zrozumiałe, ale rozważając Tajemnicę Serca Jezusa, z którego wypłynęła Krew i Woda zobaczyłam oczami wyobraźni paschał zanurzony w naczynie z wodą. Zrozumiałam, że wszystkie powyższe obrazy są wyraźnym nawiązaniem do tajemnicy paschalnej Chrystusa, do Sakramentów Kościoła, które zrodziły się z Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. To Krew Chrystusa nadaje wodzie moc uświęcania i w ten sposób woda staje się wodą chrzcielną. Przez chrzest przechodzimy ze śmierci do życia to znaczy rodzimy się do nowego życia w Chrystusie stając się przybranymi dziećmi Bożymi – nowym stworzeniem.

Krew Chrystusa oznacza Jego Bóstwo, woda ludzką naturę Jezusa, i ogółem lud Boży. Zmieszanie wody z Krwią to Eucharystia, w której uczestnicząc jednoczymy się z Chrystusem, by On napełnił nas swoim Życiem. Lecz, aby doświadczyć tego zjednoczenia z Jezusem w Jego miłości potrzebujemy wciąż obmywać nasze dusze w sakramencie pojednania, gdzie zbawcza Krew Chrystusa staje się źródłem przebaczenia i miłosierdzia.

Sakramenty Kościoła to ogrom miłości Boga do człowieka, do każdego z nas! To morze miłosierdzia! I nie ma na świecie żadnej mocy, która mogłaby równać się z mocą sakramentów, ponieważ poprzez sakramenty objawia się działanie (łaska) samego Boga!

Kościół żyje mocą sakramentów! I jest to moc zbawcza! Zdolna obdarzyć człowieka życiem wiecznym!

Wróćmy do błogosławionego Michała Rapacza, kapłana według Serca Jezusowego. Całą swoją kapłańską tożsamość budował na relacji z Jezusem (modlitwa), sprawowaniu sakramentów (Msze święte odprawiane w wioskach, w obrębie parafii, sakramentalna posługa chorym) i głoszeniu Słowa Bożego. Z dużą kreatywnością troszczył się o młode pokolenie (katechizacja, koła teatralne). Pomocą materialną służył biednym bez względu na osoby. 

Na wzór Jezusa Dobrego Pasterza z pełną świadomością, był „gotowy do oddania życia za swoje owce”. Słowa te wypowiedziane wobec osób ostrzegających go o zagrożeniu, potwierdził męczeńską śmiercią. Jego krew zjednoczona z Krwią Chrystusa wsiąka w ziemię, by w niej wydać plon. To także na niej Jezus dziś buduje swój Kościół.

  1. 2."Choćbym miał trupem paść, nie zaprzestanę tej Ewangelii głosić i nie wyrzeknę się własnego krzyża" – to słowa z kazania ks. Michała Rapacza

Wierny prawdzie Ewangelii – całości ewangelicznego przesłania, świadomy zagrożeń jakie czyhały na Niego ze strony wrogów Kościoła, nie wyrzekł się krzyża. I nie tylko Krzyża Chrystusa, ale także własnego krzyża. Zatrzymajmy się na moment na tym stwierdzeniu: „nie wyrzeknę się własnego krzyża”. Iluż z nas wyrzeka się własnego krzyża? Bowiem krzyż to nasza codzienność, zwykłe domowe obowiązki, obowiązki stanu: dla uczniów – szkolna nauka, dla małżonków – budowanie jedności, dla rodziców – wychowanie dzieci, dla chorych – współcierpienie z Chrystusem, dla kapłanów – krzyż głoszenia Słowa. Dla chrześcijan ogółem - stawianie czoła wszystkiemu, co przeciwstawia się prawdzie Ewangelii. I może Pan Jezus nie poprowadzi nas drogą męczeństwa, ale zapewne poprowadzi nas drogą krzyża. Drogą posłuszeństwa Woli Ojca, drogą cierpienia, wąską drogą, która wiedzie do Bożego Królestwa.

Dziś wielu jest nauczycieli, „ewangelizatorów”, fałszywych proroków, którzy głoszą Chrystusa bez krzyża, dokonując subiektywnej weryfikacji treści ewangelicznych do własnych, często doczesnych potrzeb.

Ksiądz prałat Paweł Ptasznik, w Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa w Kętach, przytoczył w swojej homilii słowa Tomasza A. Kempis, które nieco obrazują powyższy problem.

Dotarłam do tekstu źródłowego, więc zacytuje:

„Wielu ma dzisiaj Jezus tych, co kochają Jego Królestwo niebieskie, ale mało takich, którzy dźwigaliby Jego krzyż. Wielu ma spragnionych Jego pocieszenia, lecz mało pragnących dzielić z Nim ból. Wielu znajdzie przyjaciół do stołu, ale mało do postu. Wszyscy chcą się z Nim cieszyć, mało pragnie dla Niego i z Nim cierpieć. Wielu idzie za Jezusem do momentu łamania chleba, lecz niewielu aż do wychylenia kielicha męki. Wielu podziwia Jego cuda, mało postępuje za hańbą krzyża. Wielu kocha Jezusa, dopóki nie zjawią się trudności. Wielu Go chwali i błogosławi, dopóki otrzymuje od Niego jakieś łaski. Gdy zaś Jezus się ukryje i choć na chwilę ich opuści, skarżą się albo całkiem upadają na duchu.

Kto kocha Jezusa dla Jezusa, a nie dla własnego zadowolenia, błogosławi Go i w męce, i w bólu serca tak samo, jak w uniesieniu radości (…)” (T.A. Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”, rozdz. XI).

W kolejnym rozdziale Tomasz A. Kempis napisał:

„Czemu więc boisz się jeszcze podjąć ten krzyż, który jest drogą do Królestwa? W krzyżu zbawienie, w krzyżu życie, w krzyżu obrona, w krzyżu struga szczęścia nadprzyrodzonego, w krzyżu siła mądrości, w krzyżu radość duchowa, w krzyżu sama istota dobra, w krzyżu świętość doskonała. Zbawienie duszy, nadzieja życia wiecznego w krzyżu, tylko w krzyżu.

Podnieś więc swój krzyż i idź za Jezusem, a dojdziesz do życia wiecznego. On idzie przodem dźwigając swój krzyż, umarł za ciebie na krzyżu, abyś i ty podjął swój krzyż i pragnął umrzeć na krzyżu. Bo kiedy z Nim umrzesz, z Nim razem żyć będziesz, a towarzysząc Mu w męce, staniesz się towarzyszem Jego chwały”.

Czyż właśnie te słowa nie wypełniły się w życiu i śmierci błogosławionego Michała Rapacza - kapłana i męczennika? Kiedy najpierw w swym kapłańskim życiu podjął krzyż głoszenia Ewangelii wbrew komunistycznej ideologii, potem z rąk oprawców przyjął śmierć ze słowami: „Niech się dzieje Twoja wola, Panie”, a teraz został wyniesiony do chwały ołtarzy?

  1. 3. Uroczyste odsłonięcie wizerunku błogosławionego Michała Rapacza  - kapłana i męczennika

Arcybiskup Marek Jędraszewski wspomniał, że ks. Michał Rapacz jeszcze w czasach swojego dzieciństwa modlił się przed Cudownym Wizerunkiem Myślenickiej Pani oraz Jezusa Ukrzyżowanego. Ta modlitwa przygotowywała go do opowiedzenia się, w momencie próby, tak radykalnie za Chrystusem. Teraz Kościół daje nam wizerunek nowego błogosławionego. I jeśli Kościół tak czyni, to ja wierzę Kościołowi. To znaczy, że Kościół daje nam ikony, wizerunki Pana Jezusa, Najświętszej Marii Panny, świętych i błogosławionych, abyśmy oddając im cześć uwrażliwiali nasze serca na wartości, które święci niosą i modląc się przed wizerunkami świętych poszukiwali ich orędownictwa u Boga - pomocy w sprawach naszego życia.

Żyjemy w czasach, kiedy bycie chrześcijaninem i przyznanie się do chrześcijańskich wartości coraz więcej nasz kosztuje: z miejsc publicznych usuwa się wizerunki Chrystusa Ukrzyżowanego, marginalizuje się nauczanie religii,  narzuca ideologie sprzeczne z ewangeliczną wizją osoby ludzkiej, przez celebrytów publicznie wyszydza się sakramenty, uderza w kapłaństwo, deprecjonuje małżeństwo i rodziny. I właśnie teraz, w tych naszych, trudnych czasach Kościół stawia nam za wzór niezłomnego Kapłana – świadka wiary.

 

Panie Jezu Chryste,

za wstawiennictwem błogosławionego Michała Rapacza – prezbitera i męczennika

proszę Cię o odwagę noszenia naszych codziennych krzyży

i dar męstwa w dawaniu swym życiem świadectwa prawdzie Ewangelii

Proszę za Kapłanów, zwłaszcza Archidiecezji Krakowskiej,

by z Twojego otwartego Serca czerpali siły do podejmowania trudów kapłańskiej drogi

Niech błogosławiony ksiądz Michał wyprasza nam wszystkim potrzebne łaski w drodze do świętości. Amen.

 

 

 

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco