Refleksje

Ikona Jezusa

dodane 23:37

Koleżanka podarowała mi obrazek Jezusa Miłosiernego. Ucieszyłam się niezmiernie mówiąc:

-  Ale trafiłaś, to moja ulubiona ikona!

 - Tylko przypatrz się uważnie! – mówi koleżanka. To „ten”, oryginalny obraz. Byłam w Wilnie!

- A rzeczywiście … dopiero teraz spostrzegłam, że trzymam w dłoniach obrazek – kopię Jezusa Miłosiernego pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego, czyli obraz, który powstał za życia świętej siostry Faustyny, według jej wskazówek. Malarzowi pozował wileński spowiednik i kierownik duchowy świętej, błogosławiony ks. Michał Sopoćko.

Natomiast najbardziej znany i rozpowszechniony na świecie obraz pędzla Adolfa Hyły znajdujący się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie - Łagiewnikach powstał już po śmierci siostry Faustyny, na podstawie zapisów jej wizji z Dzienniczka, pod kierunkiem jej krakowskiego spowiednika ojca Józefa Andrasza SJ.

Oczywiście oprócz wyżej wymienionych wizerunków Jezusa Miłosiernego, na przestrzeni lat, powstało ich znacznie więcej, jak chociażby obrazy wykonane przez Ludomira Sleńdzińskiego, czy Stanisława Batowskiego.

W zasobach Internetu można natknąć się na sporne dyskusje dotyczące zarówno samych malarzy, jak i rzekomej „prawdziwości” lub „fałszywości” obrazów. Istniejący spór można sprowadzić do pytania: „Który zatem z istniejących wizerunków jest źródłem obiecanych łask Bożych?”.

Otóż każdy! Obrazy te bowiem same w sobie nie mają, niczym amulety,  żadnej magicznej mocy sprawczej. Wartość wizerunków tkwi w ich symbolicznym charakterze.  Znaczy to, że każdy z powyższych obrazów wskazuje na Osobę Jezusa Miłosiernego, któremu oddajemy cześć! Obrazy kierują nasz wzrok na realną obecność Pana Jezusa Zmartwychwstałego, który za cenę swej Męki i Śmierci przynosi światu Boże Miłosierdzie. Otaczając czcią wizerunek Pana Jezusa, oddajemy cześć Zbawicielowi!

Wartość obrazów z Wilna oraz z Krakowa tkwi zatem w ich zdolności odsyłania nas do Boga (Syna Bożego) i prowadzenia nas do kontemplowania Jego Miłosierdzia. Widzimy Jego przebite ręce i nogi, Jego Serce, z którego wychodzą dwa promienie (Sakramenty Kościoła – chrzest, pokuta, Eucharystia, dary Ducha Świętego). Dostrzegamy Jego rękę wzniesioną do błogosławieństwa. Napis pod obrazem „Jezu ufam Tobie” przypomina nam, że wszystkie łaski Jego Miłosierdzia możemy zaczerpnąć naczyniem ufności i zobowiązuje nas do postawy zaufania Panu Jezusowi. Miłosierna miłość Boga jest dla nas także wezwaniem do czynienia bliźnim miłosierdzia.

I oczywiście żadne ludzkie dzieło nie odda wielkości Boga, ani nawet nie odda wielkości tego, co Bóg ukazał o Sobie samym swoim świętym!

Na uwagę zasługuje fakt, że sama święta siostra Faustyna widząc obraz Eugeniusza Kazimirowskiego płakała, że Pan Jezus na obrazie nie jest tak piękny jak Go widziała:

„W pewnej chwili, kiedy byłam u tego malarza, który maluje ten obraz, i zobaczyłam, że nie jest tak piękny, jakim jest Jezus - zasmuciłam się tym bardzo, jednak ukryłam to w sercu głęboko. (…) Zaraz udałam się do kaplicy i napłakałam się bardzo. Rzekłam do Pana: Kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś? - Wtem usłyszałam takie słowa: Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej.” (Dzienniczek 313).

Nie należy zatem wieść sporu o różne wizerunki Pana Jezusa Miłosiernego – z powodzeniem można modlić się, dziękować Panu Jezusowi za Jego Miłość i prosić o Jego łaski przed którymkolwiek z obrazów – ikon naszego Pana.

Może pojawić się jednak pytanie: Skąd tyle różnic w obrazowym przedstawieniu jednej wizji?

Moja odpowiedź jest następująca.

Spodobało się Panu Bogu uczynić z prostej zakonnicy narzędzie głoszenia światu Bożego Miłosierdzia. Dla realizacji tego zadania Bóg udzielił jej szczególnych łask. Jedną z nich było widzenie Pana Jezusa. Święta widziała Jezusa wielokrotnie i to nie tylko jako Zmartwychwstałego Pana, ale także jako Dzieciątko Jezus, Jezusa ubiczowanego, Jezusa ukrzyżowanego itp. Tylko jedną z tych wizji kazał Pan Jezus przenieść na płótno, a obraz wystawić do publicznej czci. Posłuszna nakazom Pana Jezusa usłyszanym w sercu, siostra Faustyna próbuje namalować obraz. Szybko okazuje się, że nie znając się na sztuce malarskiej, nie jest w stanie samodzielnie podołać temu zadaniu, dlatego też z pomocą przychodzą jej spowiednicy, którzy zlecają profesjonalnym malarzom podjęcie się tego zadania. Artyści na podstawie wizji świętej Faustyny malują wizerunki Jezusa Miłosiernego.

Duchowe doświadczenie siostry Faustyny (działanie Boga w jej duszy) musi zatem zostać najpierw przez Nią samą zasymilowane (przyjęte i zrozumiałe), następnie opisane/opowiedziane osobom postronnym (spowiednikom, artystom, obecnie także czytelnikom Dzienniczka), a dopiero w następnej kolejności odczytane (w opisanym przykładzie: przez malarza) i opowiedziane raz jeszcze, ale już innym językiem  - językiem sztuki (język obrazu: barw, kolorów, kształtów itp.).

Jak wiele jest na tej drodze możliwości własnych interpretacji tego pierwotnego doświadczenia!

Już sam opis duchowych doświadczeń może nastręczać trudności, bo trudno jest porównać go do czegoś znanego, widzianego wcześniej. Siostra Faustyna widziała Jezusa Zmartwychwstałego, w Ciele Uwielbionym. Jezus jaśniał nieziemską światłością! To co nie z tego świata trudno jest opisać językiem tego świata, można jedynie posłużyć się analogią, podobieństwem do tego, co znane „ze świata”.

Przypomnijmy sobie ewangeliczny opis przemienienia na górze Tabor.

Święty Marek opisując przemienionego Pana Jezusa używa porównania: „Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła” (Mk 9,3). Ewangelista mówi zatem do każdego z nas - wyobraź sobie najczystszą tkaninę: lśniącą biel, tkaninę przygotowaną, oczyszczoną, najbielszą jaka wyszła kiedykolwiek z rąk ludzkich. Czy tak wyglądało odzienie Pana Jezusa podczas przemienienia? Nie! Było jedynie podobne - biel Jego odzienia przekracza te ziemskie wyobrażenia, była bowiem jak „światło” (to już cytat z Ewangelii św. Mateusza, por. Mt 17,2). Najbielsza szata na ziemi nie odda bieli szat Jezusa podczas Jego Przemienienia!

Tym bardziej Jezus Zmartwychwstały musiał jaśnieć Boskim światłem!

Piękny nie tylko jako Człowiek, ale piękny jako Zbawiciel – Bóg jaśniejący Chwałą!

Malarz, który chce oddać to duchowe doświadczenie musi wykazać się nie lada kunsztem malarskim, ale także intuicją duchową, rozumieniem teologicznym tego doświadczenia. Nic więc dziwnego, że każdy odda je inaczej nadając mu swoją interpretację  - swoje rozumienie.

Drugi element równie ważny to fakt, że jeśli dane doświadczenie jest zgodne z prawdą Ewangelii wcześniej, czy później odzwierciedli, któryś z ewangelicznych paradoksów. Posłużmy się przykładem Golgoty, Pana Jezusa Ukrzyżowanego. Tu trzeba oddać jednocześnie uniżenie i wywyższenie naszego Pana. Co można zatem powiedzieć malarzowi?

Ciało Pana Jezusa to: Krew, pot i pył ziemi, i jednocześnie Ciało Pana Jezusa to: Światło, lśniąca biel i oliwa (namaszczenie), królewskie piękno! To Rany jaśniejące Chwałą! Jakiej techniki użyje artysta, by  oddać ów paradoks  zależy od własnej jego inicjatywy i pomysłowości i pewnie każdy odmaluje rzeczywistość Chrystusowego Krzyża nieco inaczej, na miarę swojej wyobraźni. Lecz niewątpliwie, aby oddać ów fenomen Miłości Boga potrzebna jest wyobraźnia Miłosierdzia. Miłość i panowanie Chrystusa Króla wyrażone w posłuszeństwie Ojcu, w służbie i przebaczeniu, w dawaniu Siebie Ojcu i całemu światu.

Trzeci istotny element tkwi w fakcie, że na jedno doświadczenie duchowe może składać się cała sekwencja różnych wydarzeń.

Na poziomie czysto zewnętrznym może to być jak w Dzienniczku siostry Faustyny, kiedy święta najpierw widziała Pana Jezusa w swojej celi (Płock, 1931r) – otrzymała wtedy nakaz namalowania obrazu według rysunku, który widzi (por. Dzienniczek, 47), a parę lat później znów ujrzała Pana Jezusa w takiej samej postaci, kiedy szła z wychowankami z ogrodu na kolację. Wtedy promienie wychodzące z Serca Jezusa okryły kaplice, miasto (Wilno, 1934), a następnie świat (por. Dzienniczek, 87).

Wileński artysta malował jedynie na podstawie jednej wizji z 1931 roku, Hyła natomiast mógł mieć dostęp do kolejnych opisów, a nawet otrzymał kopię obrazu namalowanego przez Kazimirowskiego. Nic więc dziwnego, że pomiędzy płótnami istnieją widoczne różnice. Na przykład w tle obrazu Kazimirowskiego – ciemność celi (pierwotna wizja), natomiast na pierwowzorach obrazów Hyły - miasto, ogród (późniejszy opis), które to elementy zostały potem zamalowane. Można oczywiście przyjrzeć się kolejnym różnicom w obrazach i poddać je krytycznej analizie, ale wydaje się, że większość spornych kwestii da się wyjaśnić właśnie uwzględniając wielość opisów i ich rozumienie przez twórców obrazów.

Na poziomie natomiast wewnętrznym warto zauważyć, że wszelkie doświadczenia duchowe mają swoją własną dynamikę i dzieją się na różnych poziomach duchowych zmysłów (wyobrażeń, widzenia, słyszenia itp.), co bywa trudne do wytłumaczenia. Chyba najlepiej byłoby posłużyć się tutaj następstwem czasu na przykład: „widziałam… (np. z oddali)”, „następnie widziałam… (np. z bliska)” oraz „widziałam jak film" (dynamika, zmienność – duchowa wyobraźnia) lub „jak obraz” (statyczność – zmysł wzroku) itp. Fascynujący jest ten świat ducha, ponieważ w nim możemy przekraczać czas i przestrzeń (oczywiście na sposób duchowy), to znaczy widzieć rzeczy minione i przyszłe, być  -w sensie duchowym-  w miejscach, w których nigdy nie byliśmy itp. Święci doświadczali Królestwa Bożego już tu na ziemi, mając udział w rzeczach, o których nam się nawet nie śniło. Oczywiście nie piszę tego po to, żebyśmy na siłę szukali jakiś nadzwyczajnych rzeczy, czy duchowych przeżyć. Nie! Ostatecznie liczy się tylko miłość i zwykłe czyny pełnione z miłością. Miłość Boga ku nam domaga się miłowania Boga dla Niego samego, a nie ze względu na Jego dary (nawet te duchowe).

Natomiast Bóg w swojej hojności zawsze udziela każdemu człowiekowi wielu łask, oczekując od nas jedynie otwarcia na Niego naszych serc! Najpełniej możemy doświadczyć obecności Pana Jezusa przyjmując Go w Komunii Świętej, gdzie Jego Serce pulsuje nieustannie miłością odwieczną!  On pierwszy wychodzi do nas z otwartym Sercem i chce spotkać się z nami w głębi naszych serc!      

Święta Faustyna codziennie spotykała się z Panem w Eucharystii, i potrafiła całą swoją uwagę skupić na Osobie Jezusa. On zaś goszcząc w Jej sercu, pozostawał tam, pozwalał się Jej adorować, a czasami… zabierał Faustynę „przed Boży tron”, „porywał ją w Swoją bliskość”, w „jasność nieprzystępną”, a więc czynił dla Niej coś, co trudno nam sobie nawet wyobrazić! Pozwalał Jej (swojemu stworzeniu) spotykać się z Nim (Bogiem – Stwórcą) w Nim Samym (w Trójcy Świętej). Dla mnie rzecz absolutnie niepojęta! Jak bardzo Bóg w swojej Miłości jest hojny dla swoich wybranych!

Powróćmy do obrazów - wizerunków Jezusa Miłosiernego. Punktem centralnym każdego z nich jest Serce Jezusa, na które wskazuje sam Zbawiciel. On sam zaprasza nas do wnętrza swojego Miłosiernego Serca. Dostęp do Niego mamy poprzez Sakramenty Kościoła: usprawiedliwienie (chrzest, pokuta) i duchowy pokarm (Eucharystia). Mieć udział w Sercu Jezusa to mieć udział w Jego Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu. To wraz z Nim umierać dla grzechu, by żyć dla Boga i bliźnich.

Potrzebujemy zapatrzenia się w Serce Jezusa, w wielkość Jego miłości ku nam, by On sam „uczynił nasze serca na wzór Serca swego”. Bowiem to Serce Jezusa ma być miarą naszej wzajemnej miłości (por. J 13,34).

Wizerunki Jezusa Miłosiernego kierują nasz wzrok na Pana Jezusa, a w Nim uobecniają miłosierną miłość Boga do człowieka. Pozostają też dla nas wezwaniem do kształtowania wielkości naszych serc! I na tej drodze, która wiedzie przez krzyż codziennych upadków, zmagań i cierpień nie pozostawia nas Pan samymi. "Zaufaj Mi", "Błogosławię Cię", byś był "święty, jak ja jestem Święty"! - mówi do każdego z nas Pan Jezus z obrazu.

 

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco