Refleksje

Dary duchowe

dodane 20:05

Tekst uzupełniony o cytaty, i przykład lepiej oddający przewodnią myśl . Tekst nie jest egzegezą żadnego z cytowanych fragmentów Pisma świętego, jego celem jest jedynie wskazanie na prymat darów duchowych.

 

 

 

 

Obrazek wygenerowany przy użyciu generatora AI (sztuczna inteligencja) w programie Canva.

Czy opowiedzieć mieszkańcom miasta o spotkaniu z Panem Jezusem, a może pozostać na pustyni i rozdawać wodę spragnionym wędrowcom?

I chociaż i jeden i drugi czyn jest aktem miłości, to jednak nie ma większej służby drugiemu człowiekowi jak przybliżenie go do Chrystusa, odkrycie przed innymi Jego Tajemnicy.

Powyższe pytanie jest jedynie konstruktem teoretycznym, stworzonym na potrzeby tego tekstu, bowiem ewangeliczna kobieta z Samarii nie miała podobnych dylematów – w rozmowie z Jezusem, uznaje swój grzech, nawraca się i „spostrzega w sobie nową moc, nowy entuzjazm, który prowadzi ją do głoszenia innym prawdy i łaski, jakie otrzymała: Pójdźcie, zobaczcie. Staje się w pewnym sensie wysłanniczką Chrystusa i Jego Ewangelii zbawienia” (Jan Paweł II, katechezy, 1981).

Natomiast wielu współczesnych wolałoby, aby Samarytanka, która usłyszała od Jezusa całą prawdę o swoim życiu i odkryła w Nim Mesjasza, nie tyle opowiadała mieszkańcom wioski o tym, co uczynił dla niej Jezus, ale pozostała na pustyni, by rozdawać spragnionym wędrowcom wodę ze studni, taką powiedzmy "Jakubową butelkowaną".

Wtedy wszyscy powiedzieliby, że naprawdę spotkała Mesjasza - nawróciła się, uznając prawdę o sobie samej, porzucając dotychczasowe grzeszne życie, i zadbała o wyschnięte usta wędrowców, pojąc ich ciała wodą źródlaną. Nawrócenie Samarytanki ukazane symbolicznie jako pozostawienie przy studni dzbana, przyjmuje niespodziewanie inny wymiar - głoszenia Dobrej Nowiny. I ten duchowy dar (miłosierdzie duchowe) jest cenniejszy niż wszystkie inne dzieła miłosierdzia dotyczące potrzeb ciała.

Ewangeliczna kobieta z Samarii czyni znacznie więcej dla ludzi z miasteczka Sychar, aniżeli napojenie spragnionych wodą - przez swą opowieść o Chrystusie, przez świadectwo spotkania z Nim w swym życiu, doprowadza wielu do wiary w Niego, a więc dzieli się tym źródłem, które tryska z jej serca i nawadnia ludzkie dusze. Jest to źródło wiary w Jezusa, które wzbudza w jej sercu Boży Duch. To On rozlewa się z jej serca na innych, prowadząc ich do bezpośredniego spotkania z Panem. Jak mówi święty Jan:  "Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam»." (J 4, 39). I to jest właśnie najgłębszy charyzmat kobiety - jej wrażliwość duchowa, otwarcie na działanie Ducha Świętego, działalność ewangelizacyjna i misyjna, która nie tyle wynika z pełnienia urzędu, ale z głębi serca kontemplującego Słowa Jezusa, zanurzonego w Bogu.

Serca kobiet tryskają darami duchowymi. Właśnie te dary są największą wartością. Jednocześnie nie są cenione przez wielu. Ten kobiecy geniusz często nie jest dostrzegany - rola kobiety prędzej kojarzona jest z posługą Marty, niż duchowością Marii, czy działaniem misyjnym Samarytanki. Moim celem nie jest pogarda dla jakże ważnej posługi kobiecych rąk.  Oczywistym jest bowiem fakt, że Pan Jezus bywał częstym gościem w domu kobiet i podczas swojej ziemskiej wędrówki korzystał z pomocy kobiet, które wspomagały Jego Misję właśnie dzieląc się tym, co mają - majątkiem, pokarmem, dachem nad głową – darami materialnymi. Niewątpliwie był to wyraz ich miłości do Jezusa i relacji przyjaźni z Apostołami. Jednak zdecydowanie większym darem jest przyjęcie postawy uczennicy Pana Jezusa - zasłuchanie w Jego Słowo, pozwolenie, by to Słowo przemieniło życie i wreszcie dawanie świadectwa o Jezusie poprzez głoszenie słowa świadectwa! Chociaż i jedna i druga postawa jest ważna!

Parę lat temu spotkałam kobietę, która z płaczem opowiadała, że nie była na I Komunii Świętej swojego syna. Byłam pewna, że przyczyna tkwiła w jakiejś sytuacji losowej – choroba, pobyt w szpitalu itd. Ale nie! Ona nie poszła do kościoła tylko dlatego, że organizując przyjęcie dla gości w domu, nie zdążyła wszystkiego przygotować. I kiedy syn przyjmował I Komunię, ona w domu gotowała makaron! A przecież w tym dniu należało wraz z synem przyjąć Pana Jezusa do swojego serca, dając wyraz temu, że to On – Jezus jest najważniejszą Osobą.

Nam również krzątanina przy świątecznym stole nie może zastąpić autentycznego spotkania z przychodzącym Panem Jezusem, wiary w to, że to On jest Słowem Wcielonym, które przychodzi na świat dla naszego zbawienia!

Właśnie świadectwo wiary wielu ewangelicznych kobiet: Maryi - Matki Jezusa, Marty i Marii, i Marii Magdaleny i wielu wielu innych budziło serca mężczyzn (w tym również serca kapłanów – świadectwo Marii Magdaleny apostołki Apostołów), a także serca innych kobiet, do kierowania wzroku na Pana Jezusa, na Jego sprawy -  na sprawy Ducha, na życie wieczne. To kobiety, "dzielne niewiasty" stają się przewodniczkami w wierze dla innych, i prowadzą wielu do uznania w Jezusie "Zbawiciela świata" (J 4, 42). 

Pozwolenie, by Słowo Jezusa przemieniło nasze życie i odważne dawanie świadectwa o Nim wobec innych, że jest On obiecanym Mesjaszem jest największym wyrazem wiary w Niego oraz miłości do Pana Boga i bliźniego.

Czyż może być bowiem większy dar dla drugiego człowieka, aniżeli poprzez przepowiadanie Ewangelii, doprowadzenie go do poznania Pana Jezusa?

I nie chcę przez to powiedzieć, że uczynki miłosierdzia co do ciała nie są ważne, bo postawa kontemplacyjna ostatecznie prowadzi do czynów miłosierdzia - co do duszy i ciała. I takiej pełni oczekuje od nas Pan Jezus. Chcę jedynie podkreślić, że istnieje prymat darów duchowych. W rozmowie z siostrą Faustyną wskazuje na ten fakt sam Pan Jezus: „(…) napisz to do dusz wielu, które nieraz się martwią, że nie mają rzeczy materialnych, aby czynić miłosierdzie. Jednak o wiele większą zasługę ma miłosierdzie ducha, na które nie potrzeba mieć ani pozwolenia, ani spichlerza, jest ono przystępne dla wszelkiej duszy” (por. Dzienniczek, 1317). Wszystkie zatem uczynki miłosierdzia powinny wypływać z serca wypełnionego Bogiem, z miłości do Jezusa.

Kobieta z Samarii przyprowadza do Jezusa całe miasto. Czy to mało?

PS

Na środkowym obrazku w prawej ręce Samarytanki zwój Pisma świętego, lewą ręką sięga po butlę z wodą. To mój pierwszy projekt w AI, więc przepraszam za małe niedoróbki :). Samarytance też daleko było do doskonałości, potrafiła jednak stanąć w prawdzie przed Jezusem, wejść z Nim w dialog (modlitwę) i słuchać Jego opowieści o sprawach Ducha. Resztę dopełnił w niej Pan Jezus.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco