Refleksje

Synod Biskupów

dodane 13:05

Po przeczytaniu relacji uczestników Zgromadzenia Synodalnego w Rzymie, zwłaszcza wywiadów udzielonych dla KAI przez abp Stanisława Gądeckiego i kardynała Grzegorza Rysia, w pierwszej chwili pojawił się we mnie smutek, niepokój, a następnie zamęt.

Smutek i niepokój z powodu uświadomienia sobie istnienia realnego zagrożenia wprowadzenia w nauczanie Kościoła nieewangelicznych treści, opartych na obcej Kościołowi wizji człowieka, pod pretekstem niewłaściwie rozumianego otwarcia się Kościoła na ludzi, co znalazło już wyraz w niemieckiej drodze synodalnej, a istnieją obawy, które sformułował wprost abp Stanisław Gądecki, że zostaną zatwierdzone przez Synod Biskupów. Wcześniej bowiem żyłam w przeświadczeniu, że tak dalekie odejście od doktryny wiary jest po prostu niemożliwe, i nie doceniałam sił zła, które od wewnątrz starają się zniszczyć Chrystusowy Kościół.

Zamęt, a w każdym razie niemałe zamieszanie pojawiło się natomiast po pobieżnym porównaniu refleksji na temat wydarzeń synodalnych w Rzymie, przedstawionych przez pasterzy Kościoła, gdzie na poziomie faktów jest zbieżność ocen (przebieg spotkań, zasady pracy zespołów zasiadających przy okrągłych stołach itp.), natomiast w kwestii ich interpretacji wiele rozbieżności. Tam gdzie kardynał Ryś widzi wiosnę Kościoła (na przykład dopuszczenie do głosu ludzi świeckich, młodych, reprezentowanych chociażby przez dziewiętnastolatka z USA), ksiądz arcybiskup widzi raczej zagrożenie dla hierarchiczności Kościoła i odejście od Tradycji poprzez dopuszczenie do władzy przynależnej dotąd biskupom, osób, które z urzędu takiej władzy nie posiadają. Przykładów można by mnożyć. Nie do mnie oczywiście należy ocena tych stanowisk, ale napiszę swoje rozumienie Synodu ustosunkowując się do niektórych poruszanych zagadnień.

Pierwszą myślą, która pojawiła się w mojej głowie, jako odpowiedź na wspomniane wyżej doświadczenie wewnętrznego zamieszania to zdanie: „Trzeba bardziej słuchać Boga, niż ludzi” (Dz 5, 29).

Druga - to obraz Pana Jezusa, który pyta swoich uczniów: „Za kogo uważają mnie tłumy?” (Łk 9,19).

Zatrzymajmy się na chwilę przy fragmencie z Dziejów Apostolskich. Otóż Piotr wraz z Apostołami naucza lud, wiele osób przyjmuje wiarę w Pana Jezusa, a nauce tej towarzyszą liczne cuda i uzdrowienia, co budzi zazdrość arcykapłana i przedstawicieli saduceuszów, którzy wtrącają Apostołów do więzienia. Anioł Pański otwiera jednak bramy więzienia i nakazuje Apostołom powrót do głoszenia Ewangelii słowami: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia!” (Dz 5,20). Apostołowie wierni słowu Boga udają się do świątyni i nauczają lud. Zdumieni cudownym uwolnieniem Apostołów z więzienia, arcykapłani posyłają po Apostołów straż więzienną i stawiają Piotra i Apostołów przed Sanhedrynem. Wtedy Arcykapłan zapytał: „Zakazaliśmy wam surowo, abyście nie nauczali w to imię, a oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas krew tego Człowieka? „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” - odpowiedział Piotr i Apostołowie. Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela, aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni” (Dz 5,28-32).

Co to ma wspólnego z Synodem? Poniżej parę cennych uwag.

Po pierwsze Piotr i Apostołowie mówią jednym głosem, wyraźnie wskazując na Boga jako najwyższy dla nich Autorytet. Swą jedność zawdzięczają wsłuchiwaniu się w Słowo Boże – w głos Pana Boga. Tu nie ma jakiegoś uzgadniania pomiędzy sobą co ten, czy inny Apostoł myśli o danej sprawie, mimo, że obiektywnie sytuacja tego młodego, rozwijającego się Kościoła jest bardzo trudna, skoro – używając nowoczesnego języka - wszyscy liderzy tejże wspólnoty siedzą w więzieniu, a następnie stają przed sądem. Myśląc czysto po ludzku, istniała pokusa jakiejś zmiany w nauczaniu, żeby ocalić życie (a co za tym idzie znów w ludzkim rozumieniu - Kościół) i dostosować się do oczekiwań przywódców religijnych Izraela. Ale nie! Apostołowie za nic mają zakazy Sanhedrynu i zgodnie z zaleceniem Anioła - wysłannika Boga - wbrew ludzkiej logice, głoszą ludowi „wszystkie słowa życia” – całość ewangelicznego przesłania. Jest tu pełne wsłuchiwanie się w Boże Słowo, we „wszystko”, co mówi Bóg, i wypełnienie, co do joty Bożych poleceń!

Posłuchajmy dalej słów Piotra. Apostoł głosi Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Mówi o grzechu („straciliście” Jezusa), Sądzie (Jezus - Władca),  nawróceniu i odpuszczeniu grzechów.  Jezus - Zbawiciel został wywyższony, aby dać „nawrócenie i odpuszczenie grzechów”.

Były takie dyskusje i tezy stawiane podczas rozważań, które toczyły się wokół Synodu, że Kościół ma bardziej otworzyć się na ludzi, za cenę odejścia od Chrystusa, od obowiązującej doktryny chrześcijańskiej. Nic bardziej mylnego!

Czyż Pan Jezus na krzyżu nie jest wyrazem największej otwartości Boga - Człowieka na całą ludzkość, na każdego z nas, na największego nawet grzesznika? Czyż Chrystus z dłońmi i stopami przebitymi na krzyżu – w postawie całkowitej bezbronności, z Sercem przeoranym włócznią, otwartym jak Brama Miłosierdzia, nie jest najbardziej wymownym obrazem Miłosiernej Miłości Boga? On – Król i Władca, który swoje życie daje („Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję” - J 10,18), chce wraz z ofiarą Swego życia dać nam zdroje łask, sakramenty Kościoła, łaskę nawrócenia i odpuszczenia grzechów, życie wieczne. On – daje.  Czy my jednak chcemy wziąć ofiarowaną nam na Krzyżu łaskę nawrócenia? To wymaga od nas zmiany sposobu życia, zerwania ze złem, grzechem, ciągłego powstawania z naszych słabości, aby On mógł darować nam nasze grzechy i przyjąć na powrót w głąb swojego Serca.

Kościół, który pozostaje otwarty na Chrystusa, to znaczy przyjmuje w pełni Jego Ewangelię, wraz z Nim – z Chrystusem - pozostaje otwarty na każdego człowieka. 

I dalej mówi Piotr: „my oraz Duch Święty” (jedność Apostołów i otwarcie na działanie Ducha Świętego) dajemy świadectwo tej pełnej Prawdzie o Chrystusie. Cenne dopowiedzenie Piotra, że Duch Święty jest darem Boga dla tych, którzy są Mu posłuszni. Rozwińmy trochę tę myśl. Często podczas obrad Synodu mówiło się o ochrzczonych, że skoro otrzymali Ducha Świętego, to z tej racji ich zdanie winno być uwzględnione, bo niemożliwe jest, aby ludzie ochrzczeni, którzy otrzymali dar Ducha Świętego mogli się mylić, w sprawach istotnych dla Kościoła. Prawdą jest, że Chrzest Święty wszczepia nas w Chrystusa i Jego Kościół. Pozostaje jednak pytanie, czy my żyjemy nadprzyrodzoną łaską Chrystusa, czy nadal ta łaska jest w nas żywa? A może przez nieposłuszeństwo Bogu (grzech) zamknęliśmy nasze serca na działanie Ducha Świętego? Właśnie święty Piotr zwraca uwagę na nader istotną kwestię, że Duch Święty jest darem dla tych, którzy są posłuszni Bogu! Ci, którzy są posłuszni Bogu mają Ducha Bożego, bo żyją na co dzień łaską Sakramentu Chrztu! Świetny przykład relacji pomiędzy posłuszeństwem Bogu, które wiąże się z zerwaniem z grzesznymi nawykami, a owocnością Bożych darów ukazuje ks. Dolindo Ruotolo w książce: „Przybądź Duchu Święty”. Wskazuje on na fakt, że dary nadprzyrodzone potrzebują swego rodzaju duchowej konserwacji, aby mogły być przez nas przyjmowane, pomnażane i wydały w nas owoce. Duchowny podaje tu przykład ze świata techniki. Tak jak z surowca można za pomocą pracy ludzkich rąk stworzyć maszynę (np. lokomotywę), to oczywistym jest fakt, że nie ruszy ona z miejsca bez prądu lub silnika uruchomianego chociażby ludzką ręką. Lecz jeśli maszyna ta będzie zardzewiała, nienasmarowana, nawet, gdy  dostanie prąd, to pozostanie obojętna na impulsy siły, która miała ją włączyć. Prąd będzie jedynie drgał zablokowany w jej wnętrzu, lecz ona sama praktycznie pozostanie bez prądu, który miał ją wprawić w ruch.

Duch Święty jest niczym prąd dający napęd człowiekowi, ale grzech, złe nawyki, brak kształtowania cnót sprawiają, że dary Ducha Świętego otrzymane w sakramentach pozostają w nim bezowocne do czasu, kiedy człowiek nie zerwie ze złymi przyzwyczajeniami, czyli nie oczyści, wracając do naszego przykładu, ze rdzy swojej duszy. (por. Ks. Dolindo Ruotolo „Przybądź Duchu Święty”, wydawnictwo M, Kraków, 2019 , str. 41 i 50).

Pozostaje zatem pytanie, czy wszyscy uczestnicy Synodu to ludzie nie tylko wszczepieni w Chrystusa - winny krzew - mocą sakramentu chrztu, ale osoby, które przez posłuszeństwo Ojcu zostały oczyszczone i pozostają żywymi gałązkami, czerpiąc życiodajne soki z Chrystusa. Natomiast zupełnie bezzasadne wydaje się pytanie suchej gałęzi o kształt winnego krzewu, tylko dlatego, że niegdyś została wszczepiona w krzew.

Drugi obraz z Ewangelii św. Łukasza.

Jezus modli się na osobności wraz z uczniami i zwraca się do uczniów z pytaniem: „Za kogo uważają Mnie tłumy?” Uczniowie odpowiadają: „Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. (Łk 19, 18 - 19). Uczniowie doskonale orientują się w tym, co o Panu Jezusie mówi opinia publiczna, lecz żadna z ludzkich opinii nie oddaje prawdy o Jezusie. Prawdę o Jezusie wyznaje jako pierwszy Piotr, odpowiadając na pytanie Nauczyciela: „A Wy za kogo mnie uważacie?” (Łk 19,20). „Za Mesjasza Bożego” – odpowiada Piotr i jest to odpowiedź objawiona Piotrowi przez Ojca, a więc odpowiedź, której nie można było dokonać z ludzkiego poziomu, lecz jedynie w duchu wiary, z głębi relacji z Bogiem – Ojcem. Odpowiedź, która Piotrowi została dana przez Boga. Dopiero ta odpowiedź jest poznaniem najgłębszej istoty Pana Jezusa, że jest On zapowiedzianym Mesjaszem, Bożym Synem.

Wróćmy do naszych rozważań synodalnych. Analogicznie Pan Jezus zadaje dziś biskupom pytanie: „Co sądzą tłumy o Moim Kościele?”. I biskupi znają odpowiedź: „Jedni uważają Kościół za wadliwie funkcjonującą instytucję”; „inni za organ państwowy, w którym trwa walka o władzę pomiędzy liberałami i konserwatystami”; są i tacy, którzy Twój Kościół chcą naprawiać, nie podoba im się utworzona przez Ciebie struktura hierarchiczna; feministki domagają się większych praw w Kościele dla kobiet; a osoby, które przez grzech i niechęć podjęcia drogi nawrócenia zostały wykluczone z przyjmowania sakramentów, domagają się dostępu do Komunii z Tobą na własnych warunkach; są i tacy, którzy Kościół uważają jedynie za „nierządnicę”, która sprzeniewierzyła się wszelkim wyznawanym wartościom i jak na kozła ofiarnego zrzucają na Twój Kościół wszelkie brudy świata. „A wy co sądzicie o Moim Kościele?” – pyta biskupów Pan Jezus. I odpowiedź musi paść z ust Piotra naszych czasów – papieża Franciszka. Ale odpowiedź ta nie może być przychyleniem się w drodze demokratycznych wyborów do tej czy tamtej ludzkiej opinii o Kościele, bo żadna z tych opinii nie oddaje prawdy o tym, czym Kościół jest w wymiarze nadprzyrodzonym, czyli w najgłębszej swej istocie. Odpowiedź musi przyjść z głębi objawienia Bożego, a więc w przyjęciu całości ewangelicznego przesłania, w wierności tradycji apostolskiej, w zachowaniu w niezmienionej postaci całości doktryny.

Na łamach tego artykułu, nie odpowiem oczywiście na wszystkie szczegółowe problemy, z którymi mierzy się dziś Kościół i Synod, ale jestem przekonana, że wszelka odpowiedź na nie, jest zawarta w Bożym Objawieniu (Piśmie Świętym i Tradycji), i że wyjaśnienia tych zagadnień należy szukać w głębi modlitewnego spotkania z Ojcem oraz na Eucharystii, ponieważ „Kościół to lud Boży żyjący Ciałem Chrystusa. Staje się Ciałem Chrystusa, o ile żyje Ciałem Chrystusa i Słowem Chrystusa." (J.Ratzinger – Benedykt XVI). I nie da się wymyślić jakiegoś innego Kościoła – bez Chrystusa, Jego niewidzialnej Głowy.

W celu lepszego zobrazowania tego o czym mówię, podam przykład wzięty z życia. Mam koleżankę, która przeszła udar. Od tego czasu ma duże problemy z czuciem i widzeniem pomimo w pełni sprawnych analizatorów wzorku i czucia. Problemem jest brak odpowiednich połączeń pomiędzy w/w analizatorami, a korą mózgową. „Niby Cię widzę -  mówi do mnie - ale najpierw widzę Twoje rzęsy, potem kolor włosów, dopiero na końcu owal Twojej twarzy, Twoją sylwetkę itd. Czasem widząc osobę dobrze mi wcześniej znaną, nie mogę sobie przypomnieć jej imienia itp.  Natomiast jak ktoś poda mi kubek jednorazowy z gorącym napojem, to jestem w stanie złapać tak mocno, że płyn wyleje mi się na dłonie i poparzy mnie, bo nie czuję siły uścisku”. Wszystko wygląda niby w porządku – koleżanka ma sprawny wzrok (badanie okulistyczne) i czucie (neurolog) – a tak naprawdę ograniczone połączenie z wyższymi ośrodkami w mózgu sprawia, że wszystko w jej widzeniu i czuciu jest zaburzone, obraz świata - niepełny, niejasny. Tak samo dzieje się w życiu duchowym. Otrzymaliśmy dary, z których możemy korzystać jedynie wtedy, kiedy mamy połączenie z Chrystusem – Głową, inaczej nasze widzenie spraw duchowych jest zniekształcone, nasze pomysły na Kościół stają się jedynie karykaturą Kościoła. Bez Chrystusa – Głowy nic uczynić nie możemy.

Będą kolejne zgromadzenia Synodu – ważne, aby wszystkie końcowe rozstrzygnięcia dokonały się w Duchu Świętym, a więc w absolutnym posłuszeństwie Bogu, w wierze Kościoła powszechnego (to znaczy Kościoła zakorzenionego w Chrystusie i w wierze Apostołów, o który troszczy się Maryja – Matka Kościoła, któremu towarzyszą aniołowie i święci minionych pokoleń), i wbrew absurdalnym wizjom kościoła lokalnego (np. w Niemczech), który uległ naciskom ludzkich, przemijających ideologii (we współczesnych czasach ideologii gender).

Już w czasach Apostołów znaleźli się tacy, którzy głosili "niezdrową naukę" i już wtedy Apostołowie wysyłali listy do Kościołów lokalnych z upomnieniem i wezwaniem do nawrócenia. W liście do Galatów święty Paweł przestrzega przed tymi, którzy by chcieli "przekręcić Ewangelię Chrystusową i sieją zamęt wśród uczniów Chrystusa", a nawet przeklina tych, którzy głoszą inną Ewangelię różną od tej, którą głoszą Apostołowie (por. Ga 1, 6-9). 

Natomiast w Apokalipsie świętego Jana jak refren powtarza się sentencja: „To mówi Duch do Kościoła…”

„Oto stoję u drzwi i kołaczę:
jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,
wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,
a on ze Mną.
Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie,
jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.

Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 3, 20-22).

Niech Ojcowie Synodalni wsłuchają się w to, co mówi Duch Święty i usłyszą to ciche stukanie do serc ludzkich naszego pokornego Pana, który stale zaprasza każdego z nas do zgromadzenia w Jego Imię wokół Eucharystycznego Stołu. Kościół bowiem żyje, bo Jezus jest w sercach!" - przypomina J. Ratzinger. I dalej mówi: "Dlatego to pierwszym słowem Kościoła, jest Chrystus, a nie sam Kościół; Kościół jest zdrowy o tyle, o ile całą uwagę kieruje na Chrystusa".  (J.Ratzinger, Kościół - ekumenizm- polityka).

A to, że zwycięstwo Chrystusa dokonało się przez Krzyż i w życiu każdego z nas dokona się przez krzyż i ucisk, że będzie wymagało odwagi przyznania się do Chrystusa nawet za cenę prześladowań, o tym chyba nikomu nie trzeba przypominać.

Bez przyjęcia krzyża, nie można być uczestnikiem Chrystusowego zwycięstwa!

 

 

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco