Refleksje

Jan Paweł II - wspomnienie po śmierci

dodane 22:05

Niespełna rok temu rozmawiałam z pewną Panią, która powiedziała, że przez medialny przekaz o Kościele i grzechach ludzi Kościoła (w znaczeniu hierarchii) przestała praktykować. Nawiązała wtedy do osoby Jana Pawła II i podnoszonego dziś argumentu - tu cytuje moją rozmówczynię - "Papież chronił pedofilów”. Podjęłam próbę podjęcia tematu rozmowy, ale osoba ta była tak zamknięta na wszelką argumentację, że właściwie nie dawała mi dojść do słowa.  Reagowała silnymi emocjami. Przekaz był mniej więcej taki:

- Ja mu naprawdę ufałam, był dla mnie autorytetem, ale teraz, po tym co się dowiedziałam, o nie…moja noga w Kościele nie postanie!

Pierwszym argumentem, którego użyłam było pytanie:

- Skąd czerpiesz swoją wiedzę o papieżu? Otrzymałam jedynie zdawkową odpowiedź, że przecież to już jest „ogólnie wiadome” bez powoływania się na konkretne źródła tych doniesień. Dziś wiemy, że cześć informacji i „tekstów źródłowych” kształtujących opinię publiczną o papieżu to notatki funkcjonariuszy SB tworzone na użytek reżimu komunistycznego, który nie wahał się użyć wszelkich środków przymusu, aby wymóc na przesłuchiwanych konkretne zeznania, co oczywiście znacznie podważa wiarygodność tych zapisów.

Drugi argument:

 - Jakie było obowiązujące w czasie urzędowania papieża Jana Pawła II prawo kościelne? I jak papież wpływał na zmianę tego prawa? Okazuje się, że za pontyfikatu Jana Pawła II zaostrzono kary dla kapłanów, którzy dopuszczali się przestępstw seksualnych.

Trzeci argument:

- Jaka była ówczesna wiedza na temat seksualności, wpływu nadużyć na rozwój osobowości młodego człowieka itp.? Innymi słowy: Czy można w ogóle oceniać postępowanie papieża, przykładając do Jego decyzji wiedzę, która posługujemy się dzisiaj, a która w ubiegłym wieku wcale nie była tak oczywista?

Dziś dodałabym jeszcze jedno stwierdzenie:

- Czy papież podejmując decyzję wobec tego czy innego kapłana (upominając, nakładając kary itp.) powinien upubliczniać szerszemu gremium te informacje? I po co miałby tak czynić? Z tego, co mówiła zaprzyjaźniona z papieżem dziennikarka Jan Paweł II zalecał modlitwę za osoby, co do których rozeznał, że potrzebują, także w dziedzinie seksualności, nawrócenia, jednocześnie działał stanowczo wobec sprawców nadużyć seksualnych, to znaczy odsuwał ich od działań duszpasterskich. A to, że w rozmowie przy stole nie upubliczniał ich grzechów? - to akurat nie jest argumentem obciążającym papieża.

Wtedy do mojej rozmówczyni nie przemówił żaden z powyższych argumentów, nawet nie chciała ich wysłuchać. Powiedziałam jej zatem:

- Słuchaj, ja jestem w Kościele i nie odejdę z Niego, ponieważ Kościół jest dla mnie przestrzenią spotkania się z Bogiem.

- To znaczy?

- To znaczy, że jestem w Nim ze względu na Sakramenty.

- Czyli??? Nie bardzo rozumiem...

-To znaczy, że ja rzeczywiście wierzę, że Pan Jezus jest realnie obecny w Eucharystii w swoim Ciele i Krwi!

- A ja nie…

I tu jest sedno sprawy! Nie da się powiedzieć prawdy o Kościele, nie wierząc w Kościół, stojąc niejako u Jego wrót, na zewnątrz Kościoła, trzeba wejść do środka! Dotknąć Tajemnicy Kościoła!

Nie można poznać prawdy o Janie Pawle II nie czytając Jego pism, nie słuchając Jego homilii, nie uczestnicząc w Jego życiu na przykład poprzez obejrzenie chociażby transmisji z celebracji Eucharystycznych, które w różnych częściach świata sprawował. Chcąc poznać papieża, trzeba z Nim trochę pobyć, także na modlitwie, trzeba z Nim porozmawiać. Nie da się poznać prawdy o papieżu czytając jedynie donosy na Jego temat!

Sama mam takie doświadczenie, już po śmieci Jana Pawła II, Jego bezpośredniego działania w moim życiu. To był okres kiedy czytałam wiele oficjalnych dokumentów papieskich. Na ich bazie zaczęłam tworzyć także własne teksty poddając je jedynie ocenie spowiednika (większość z tych tekstów umieściłam już na blogu, ich wadą jest to, że początkowo pisałam je niejako „do szuflady", dlatego nie są odpowiednio zredagowane, nie zawierają bezpośrednich odnośników do pism papieża, jedynie ogólne wskazanie z jakiego dokumentu korzystałam). I właśnie wtedy, gdy wydawało mi się, że moja wiara tak wzrasta pod opieką tego kapłana, został mi ten spowiednik odebrany. Było to dla mnie druzgocące doświadczenie. Udałam się wtedy do Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie porozmawiać o tym z papieżem. Klęczałam, w takim - w sensie dosłownym – pochyleniu nad płytą z grobu papieskiego, w którym są umieszczone relikwie Jana Pawła II (ampułka z krwią Świętego) zadając Panu Bogu i jednocześnie zadając papieżowi tysiące pytań i to zasadnicze: Dlaczego?! Kompletnie nie rozumiejąc tego, co się stało. Czy wtedy znalazłam odpowiedź na moje pytania? Nie! Jednak właśnie w tej modlitwie u stóp Jana Pawła II odnalazłam siłę do niesienia tego krzyża! Pamiętam moment, w którym płaczę w poczuciu całkowitego osamotnienia, nawet odrzucenia przez Boga, oddzielenia od Niego i moment, w którym Ktoś podnosi mnie z ziemi, jakby papież stanął obok mnie, położył mi rękę na ramieniu i powiedział: Odwagi! Jak wiele mocy dała mi ta modlitwa! Jak wiele nadziei! To dzięki wstawiennictwu św. Jana Pawła II mogłam ze spokojem w sercu przyjąć wolę Boga i poczuć się na powrót Jego umiłowaną córką! To Jego Słowo: „Odwagi!” pozwoliło mi na powrót zaufać Panu Bogu, oddać to wszystko w Jego ręce!

I drugie doświadczenie. Z sierpnia 2022 roku, kiedy w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie, po wieczornej Mszy Świętej, oglądałam transmisję z wydarzania Konsekracji Bazyliki, którego Jan Paweł II dokonał dwadzieścia lat wcześniej, w 2002r. Papież był już bardzo schorowany – każdy gest (namaszczenie olejem Ołtarza), każde wypowiedziane słowo (obrzęd konsekracji, homilia, akt zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu) to był akt heroizmu, męczeństwo papieża całkowicie zjednoczonego w cierpieniu z Chrystusem. Wielkość Jana Pawła II polegała na tym, że On swoje życie oddawał „po kawałku”, w cichym męczeństwie, ofiarowując Go wraz z Chrystusem za swój lud. To był widok Pasterza oddającego życie za owce, błagającego w swojej słabości i wołającego w mocy Ducha za „każdego mieszkańca ziemi, aby każdy człowiek mógł doświadczyć Bożego Miłosierdzia i w Bogu odnalazł źródło nadziei” (por. Akt zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu, 2002r).

Papież, który w takim zjednoczeniu z Chrystusem i z taką gorliwością modli się o "przezwyciężenie zła w każdym człowieku i świecie" (por. tamże) nie może być jednocześnie tym, który przykłada rękę do krzywdzenia niewinnych dzieci.

On w słowach i czynach, aż do ostatniego tchnienia pozostał obrazem Miłosiernego Jezusa!

I nadal wstawia się za nami, aby miłosierna miłość Ojca objęła cały świat! I aby dobry Bóg pochylił się nad nami grzesznymi!

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco