Refleksje

Duch Święty

dodane 00:52

„To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14, 25 - 26).

"Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden." (Dz 2,3).

            Duch Święty modli się w nas, Duch święty naucza i przypomina nam Słowa Jezusa. Ileż razy w swoim życiu doświadczyliśmy Jego działania! Moja rodzina, ostatnio w sposób bardzo szczególny, ponieważ starsza córka przyjęła właśnie Sakrament Bierzmowania, a więc została umocniona Duchem Świętym! Głębia radości i duma wypełnia moje serce! I już wydarzył się mały cud. Córka dając przed kolegami wyraźne świadectwo swojej wiary, wyszła na ambonę i przeczytała pierwsze czytanie, z taką swobodą i radością, że budziło to moje zdziwienie! Ktoś powie – nic wielkiego, ale to naprawdę wielka rzecz, zważywszy, że z powodu różnorodnych problemów zdrowotnych moje dziecko ma bardzo ograniczone relacje społeczne oraz duże trudności w nawiązywaniu kontaktów i przezwyciężaniu swoich lęków i oporów. A tu taka niespodzianka! Duch święty zawsze zaskakuje!

Jego sakramentalna obecność wyrażona jest w widzialnych znakach (krzyżmo, nałożenie rąk biskupa - namaszczenie). Dzięki tej sakramentalnej obecności Duch Święty działa w naszej duszy na sposób tylko Jemu wiadomy, w sposób niewidzialny, zawsze, a zwłaszcza wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebujemy. Nawet, gdy nie jesteśmy do końca świadomi tego faktu (np. we śnie). Wielokrotnie doświadczyłam Jego działania, kiedy to On modlił się we mnie, gdy ja spałam. Budziłam się nad ranem i pierwszą świadomą myślą były słowa płynącej przez serce modlitwy. To trochę tak, jakbym zaraz po przebudzeniu, natknęła się na coś co działo się już uprzednio we mnie, i dopiero aktem świadomości mogłam dołączyć do tego strumienia modlitwy, którą On (wierzę, że Duch Święty) odmawiał w moim wnętrzu.

Innym działaniem Ducha Świętego jest łaska zrozumienia, kiedy przychodzi On z darem rozumu i mądrości, by nas wynieść na wyższy poziom pojmowania Bożej rzeczywistości, to jest tam, gdzie sami nie dalibyśmy rady wznieść się.  I znów podam przykład ze swojego doświadczenia.

Czytałam Encyklikę Ojca Świętego Jana Pawła II o Eucharystii. Ogólnie wydała mi się dość zrozumiała, ale natrafiłam na fragment, którego nie mogłam pojąć. Oddam teraz sens wypowiedzi Papieża, nie cytując dokładnie. Pogląd był mniej więcej taki: „Karmiąc się Ciałem Jezusa, stajemy się Ciałem Jezusa”. Papież mówił to, mając na uwadze fakt, że Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa. Zaczęłam się zastanawiać: „Jak ja będąc takim grzesznikiem mogę mówić o sobie jestem Ciałem Jezusa?”, a następnie: „To znaczy, że ta starsza Pani obok mnie, wiecznie narzekająca (bo dzieci pierwszokomunijne rozrabiają i nie potrafią się w kościele zachować, a młodzież nie śpiewa, a jak te babki poumierają to co to będzie, no co to Pani będzie?!) jest Ciałem Jezusa, bo przecież przyjęła Ciało naszego Pana do swego serca?” Przypomniałam sobie fragment Pisma, który mówi, że stajemy się uczestnikami natury Jezusa (2 P 1, 4), ale nadal na poziomie pojęciowym jest to dla mnie kompletnie rzecz niepojęta! Wcześniej traktowałam tekst świętego Pawła o Mistycznym Ciele jako metaforę, symbol, a dokument Jana Pawła II uświadomił mi, że Lud Boży (Kościół) jest faktycznie (jako realna rzeczywistość, substancja) Ciałem Chrystusa. Innymi słowy Jezus, którego przyjmujemy do naszych serc jest w duszy każdego z nas, ale wszyscy razem w Nim stanowimy jedno Jego Ciało, to jest Kościół. Święty Jan Paweł II cytuje tu św. Jana Chryzostoma, który trafnie opisuje tę rzeczywistość:

 „Czym w rzeczywistości jest chleb? Jest Ciałem Chrystusa. Kim stają się ci, którzy go przyjmują? Ciałem Chrystusa; ale nie wieloma ciałami, lecz jednym ciałem”.

Medytując nad tym fragmentem Encykliki Bóg dał mi takie doświadczenie. Poczułam w sercu jakby ktoś rozpalił w nim ogień. Stało się to mniej więcej tak, jakby ktoś przyłożył do serca zapałkę, i ogień w mig rozpalił serce tak, że zaczęło płonąć. Było w tym jakieś continuum intensywności, od małego  odczucia ciepła do żaru, który parzył powodując ból, ale działo się to tak szybko, jakby ktoś podpalił stóg siana i nagłe serce „płonęło ogniem”! Na poziomie bardziej zewnętrznym czułam jakby ktoś położył mi na piersi rozpalone żelazko. Przestraszyłam się nie na żarty i siłą woli zaczęłam bronić się przed tym doświadczeniem (także z powodu wielkiego bólu, którego doświadczałam). I Bóg sprawił, że doświadczenie ustało.

Po jakimś czasie próbowałam intelektualnie ogarnąć to, co się stało, i przyszedł taki wgląd: „To, co ogień spala, staje się ogniem”.

Duch Święty – ogień może wypalić w nas wszystko i przemienić nas w Siebie.

To jest właśnie ten nowy poziom rozumienia, które daje Duch! To tak jak dziecko, które weszło na jakiś poziom gry i dalej już nie potrafi, więc woła rodzica (starsze rodzeństwo) i prosi, aby mu ten kolejny poziom (jakąś sekwencję gry) przejść, bo samo już nie da rady. Przychodzi ojciec (doświadczony gracz) siada do komputera i na moment gra w imieniu dziecka, aby potem znów oddać mu "pałeczkę" i pozwolić samemu działać. Tak też jest i z Duchem Świętym! Przychodzi nam z pomocą, by nas wynieść na wyższy poziom gry o szczęście wieczne!

To co wyżej powiedziane dotyczy sfery ludzkiego poznania, ale Duch święty przemienia nas w sensie ontologicznym, sprawia, że poprzez Jego działanie stajemy się kimś nowym w Chrystusie, nowym stworzeniem (św. Paweł). Wtedy Jego działanie jawi się jako moc ognia trawiącego ludzkie wnętrzności!

Jednocześnie jakże trudno jest zawierzyć Bogu, dać się poprowadzić Duchowi Świętemu nawet w chwilach Łaski, kiedy dusza ludzka w Bożym Ogniu ma doznać oczyszczenia. Ja zwyczajnie – uciekłam!

„Ogień symbolizuje przekształcającą energię dzieł Ducha Świętego” (KKK 696). Jego działanie ma moc przemienić ludzką duszę!

Człowiek, na mocy sakramentu Chrztu Świętego jest włączony w życie Trójcy Świętej! 

Tak mówił o tym Jan Paweł II do młodzieży na Jasnej Górze w 1991r: "Otrzymaliście ducha przybrania za synów..."Duch Święty, prawdziwy sprawca naszego dziecięctwa Bożego, odrodził nas w wodzie Chrztu do nowego życia. Od tego momentu "sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi" (Rz 8, 16).

Papież jednocześnie przypomniał inne słowa świętego Pawła: "Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi" (Rz 8, 14). I dodał: „Być synami Bożymi oznacza zatem przyjąć Ducha Świętego, pozwolić prowadzić się przez Niego, być otwartym na Jego działanie w historii naszego życia osobistego i w historii świata”. Następnie Jan Paweł II wzywał młodych, do tego, by "nie lękali się świętości"i "uwielbiali Boga swoim życiem", "żyjąc dziedzictwem synów Bożych każdego dnia i głosząc go innym, aby w ten sposób świat stawał się coraz bardziej jedną wielką rodziną synów Bożych". (por Jan Pawła II, Orędzie na VI Światowy Dzień Młodzieży). Oznacza to, że Boże synostwo dane nam na Chrzcie Świętym domaga się realizacji w pokornym i wielkodusznym poddawaniu się prowadzeniu Duchowi Świętemu w indywidualnych wyborach, w życiu każdego z nas, nawet, gdy Pan Bóg zachce uczynić nasze serca podobne do Najświętszego Serca Jezusa, co nieuchronnie będzie wiązało się z doświadczeniem cierpienia. 

Rodzina synów Bożych stanowi zatem misterną tkankę Ciała Chrystusowego, czyli Kościół. Dla mnie oznacza to, że Bóg, który zamieszkuje Niebo i jednocześnie zamieszkuje ludzką duszę (nasze wnętrze od momentu Chrztu świętego jest świątynią Boga) jest także obecny w relacjach (komunii) osób, które tworzą Mistyczne Ciało Chrystusa. I Jego obecność w relacjach osób, włączonych w Boże życie poprzez Chrzest św. i  pozostających z Nim w zjednoczeniu poprzez karmienie się Jego Ciałem jest rzeczywista: "Gdzie dwóch, albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich" (Mt, 18.20).

Zatem, aby tworzyć w świecie cywilizację miłości trzeba poddać się działaniu Ducha Świętego i dać się Jemu poprowadzić przez  życie!

***

Duchu Święty, przyjdź!

Prowadź nas drogami świętości!

Umocnij swymi darami serca kapłanów, by mocno trwając przy Jezusie,

stawali się przewodnikami wielu dusz na drodze zbawienia!

Uczyń nas podobnymi do naszego Pana Jezusa, aby w naszych sercach, rodzinach, wspólnotach i w świecie zapanowały jedność i  pokój!

Prowadź nas Duchu Święty drogami miłosierdzia!

 

PS

Co dziś – znając moc działania Ducha Świętego - odpowiedziałabym starszej Pani zatroskanej o los Kościoła? Wzięłabym kawałek gruzu z rozwalonego muru parafialnego kościółka i powiedziałabym: „Z tych kamieni, babciu, z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi”(por. Mt 3,9). Tylko, czy starsza Pani, byłaby w stanie tę prawdę unieść?wink

 

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco