Refleksje

Fundament Apostołów

dodane 22:57

Przedstawię doświadczenie sprzed paru lat.

Otóż pewnego dnia stałam w dość długiej kolejce u O. Dominikanów, do spowiedzi. Po mniej więcej godzinie oczekiwania nastąpiła zmiana spowiedników. Mimochodem zobaczyłam, że podchodzi do konfesjonału bardzo młodziutki ojciec. I w duszy jęknęłam: ”Boże, kogoś Ty mi przysłał?!” I zaczęłam skarżyć się Panu Jezusowi, że taki młodzieniec bez doświadczenia (z powodzeniem mógłby być moim synem) i co on mi może pomóc w moim cierpieniu?  Pan Jezus odpowiedział w sercu na moje wątpliwości: „Tak, ale to Jemu dałem władzę odpuszczania grzechów”. Uświadomiłam sobie wówczas, że tylko dzięki posłudze kapłanów mamy pewność odpuszczenia grzechów i choćby duchowo sam ów kapłan był kimś „raczkującym”, to jednak właśnie kapłan (z urzędu) ma władzę, otrzymaną od Pana, jednania nas z Bogiem i ludźmi. Oczywiście nie należy sądzić po pozorach, bo przecież młody ojciec, może duchowością „bić na głowę” starszych wiekiem kapłanów. Pouczenie owego księdza pamiętam do dziś i w chwili zwątpienia daje mi ono moc do walki ze złem i modlitwy.

Przypominam to wydarzenie,  nie tylko w związku z czytaniami z dzisiejszej niedzieli, ale także dlatego, że znam wiele osób, którym nie można odmówić życia duchowego, a nawet chęci podporządkowania się Duchowi Świętemu, a które jednocześnie popełniają błąd, odcinając się od swoich Pasterzy. „Postanowiliśmy bowiem – mówią w dzisiejszym czytaniu z Dziejów Apostolskich apostołowie i starsi „Duch Święty i my”…  (por. Dz 15, 28). Już w tym zdaniu widać wyraźnie, że Duch Święty działa w jedności z Apostołami i starszymi, nie zaś wbrew Nim. Natomiast apokaliptyczna wizja Nowego Jeruzalem wprost odwołuje się do fundamentu Apostołów, na którym zbudowany jest cały powszechny Kościół (por. Ap 21,14).

Druga myśl dotyczy osoby świętego Jana i Jego wizji. Jan widzi więcej niż inni Apostołowie. Kierowany Duchem Bożym zapisuje swoje wizje nie dla siebie, ale dla całego Kościoła. Niewątpliwie święty Jan jest mistykiem. Spośród wszystkich Apostołów ma największą bliskość z Jezusem – to On leży na piersi Mistrza wsłuchany w każde uderzenie Jego Serca! Jemu Pan Jezus powierza swoją Matkę, a w osobie Jana powierza Maryi cały Kościół. A jednak kiedy wraz z Piotrem (pierwszym papieżem) Jan biegnie razem do grobu Jezusa, i to Jan przybiega jako pierwszy, usuwa się niejako w cień, ustępując pierwszeństwa Piotrowi. Ten fakt rozumiem jako uznanie wyższości Urzędu Nauczycielskiego Kościoła nad wszystkimi prywatnymi objawieniami. Oznacza to, że wszystkie wizje prywatne muszą być wnikliwie badane i zatwierdzone przez odpowiednie władze Kościoła. I nie mogą stać w sprzeczności z oficjalnym stanowiskiem Kościoła.

Wizje wielu innych świętych, jak na przykład często przeze mnie wspominanej siostry Faustyny, były zapisywane z nakazu samego Pana Jezusa (nakaz usłyszany w sercu i potwierdzony przez spowiedników) i służą do dziś także i nam oraz przyszłym pokoleniom wierzących. Wielokrotnie także i mnie pisma świętych umocniły w wierze, nadały kierunek mojemu postępowaniu, rozwiały moje wątpliwości lub wręcz stały się niesamowitym źródłem łaski, wlanej niejako do serca, po ich przeczytaniu.

Przedstawię dwa przykłady:

Ojciec (kapucyn) na moje wątpliwości dotyczące podążania drogą za Panem Jezusem wyrażone w pytaniu: "Czy może być nią droga miłosierdzia?", odpowiedział: „Ależ Ty już idziesz tą drogą, siostro”. A ja mu na to: „Dlaczego Ojciec mówi do mnie siostro”? Trochę zaczęliśmy sobie tłumaczyć skośność i braterskość relacji, ale wyszłam z tego spotkania niepocieszona, z powodu wątpliwości, czy aby na pewno idę właściwą drogą. Pomodliłam się trochę do „mojej świętej” z prośbą o jakieś słowo pocieszenia i na chybił trafił otworzyłam jej „Dzienniczek”. Mój wzrok padł na słowa: „Wspierajcie mnie szczęśliwi mieszkańcy ojczyzny niebieskiej, by siostra wasza nie ustała w drodze” (por. Dzienniczek, 886). W momencie czytania tego zdania poczułam jak moje serce wypełnia Boża Łaska,  jakby strumień Łaski wlał się w serce prosto z nieba. Poczułam się siostrą Świętych.

Innym razem mój smutek spowodowany był faktem, że nie mieszczę się właściwie w żadnym schemacie. Wiele można by tu wymieniać, ale na przykład: Potrafię dość trafnie dokonać analizy tekstu biblijnego, ale w gruncie rzeczy nie jest to „moja działka” - nie jestem nawet teologiem. Potrafię przeczytać ze zrozumieniem czytania z dnia (przez pewien czas czytałam w kościele parafialnym), ale nie jestem lektorem, a moja obecność w zakrystii, mówiąc oględnie, nie wszystkim się spodobała, zwłaszcza po tym jak paru świeckich zaczęło prosić, aby „ta pani” im czytała, jawnie lekceważąc ubranych w albę szafarzy (lektorów mamy deficyt). Mam dużą bliskość z Panem Jezusem, nawet taką powiedziałabym oblubieńczą, ale nie jestem osobą konsekrowaną. Jestem ewangeliczną Marią, a jednocześnie żoną i matką, co właściwie trudno jest ze sobą pogodzić i niestety życie rodzinne nieco na tym kuleje itd.

Z takimi dylematami w sercu wysłuchałam niegdyś konferencji pt. „Kim jest Apostoł Jezusa?”, którą wygłosił ks. Bogdan Zbroja na I Ogólnopolskim Zjeździe „Faustinum” pod hasłem: „Być Apostołem Bożego miłosierdzia”.  I … poryczałam się. Dowiedziałam się, że siostry organizują czteroletnie szkolenia, po których wydają zaświadczenia, coś w rodzaju takiej powiedzmy „misji kanonicznej” do propagowania w świecie orędzia siostry Faustyny. I chociaż z całości konferencji wynikało, że jak najbardziej spełniam warunki Apostoła, to jednak „papierek” od sióstr nie dawał mi spokoju.

- To do głoszenia Bożego miłosierdzia trzeba mieć jakiś glejt??? – było to dla mnie dość uderzającą „rewelacją” zważywszy na fakt częstego cytowania "Dzienniczka" w swoich tekstach.

I znów poszłam wyżalić się siostrze Faustynie. Ty to słyszałaś? Już nigdy nie zacytuje twoich tekstów, chyba, że sama mi jakoś odpowiesz: „Co ja mam w tej sytuacji robić?!”. I znów „Dzienniczek” i zdanie takie bardzo do mnie: „Głoś światu całemu o tym niezgłębionym miłosierdziu Moim” (por. Dzienniczek 1142). Uspokojona tymi słowami uznałam, że mam glejt w sercu do bycia Apostołem miłosierdzia (w każdym razie czuję, że mam przyzwolenie samej siostry Faustyny, do głoszenia jej orędzia o Bożym miłosierdziu). Przypomnienie właśnie w tym momencie, jako odpowiedź na moje wątpliwości wyżej wymienionych słów Jezusa skierowanych do świętej Faustyny, dało mi wewnętrzną pewność podążania wraz z Nią za Jezusem drogą miłosierdzia, która odtąd jawi mi się także jako moja droga.

Pismo Święte (czego przykładem może być Apokalipsa świętego Jana, a przede wszystkim Ewangelie), pisma świętych (wspomniany "Dzienniczek"), autorytet Apostołów (pouczenia spowiedników, cytowana konferencja księdza profesora, która w gruncie rzeczy umocniła mnie na mojej drodze miłosierdzia) – wszystko to składa się na Bożą naukę, którą Duch Święty nam przypomina, a zachowywanie jej jest wyrazem miłości do Jezusa. I mamy obietnicę Pana Jezusa: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14, 23). Obecność zaś Boga - sakramentalna obecność Baranka Bożego pod postacią Chleba w Komunii Świętej oraz obecność Pana Jezusa przechadzającego się po komnatach duszy jako dar Jego Łaski dla serca zjednoczonego z Panem w modlitwie -  jest źródłem pokoju! Takiego pokoju, którego świat dać nie może! Tak pisał o tym święty O. Pio w listach do swych duchowych dzieci: "Nie należy powstrzymywać się od przystępowania do Ołtarza Pańskiego, aby przyjąć i nasycić się ciałem Baranka niepokalanego, gdyż nic nie jednoczy bardziej naszej duszy z jej Królem (...)". Jednocześnie dla tych, którzy nie mogą przyjąć Jezusa na sposób sakramentalny zaleca, aby często wzywali Jezusa, trwali (jeśli nie jest to możliwe fizycznie, to przynajmniej duchem) przed Tabernakulum. "Czyń to także podczas wszystkich twoich zajęć, wzdychaj do Niego poddając się Jego woli, a zobaczysz, że On przyjdzie, zjednoczy się i pozostanie na zawsze z Tobą. Uczyni to w twojej duszy poprzez łaskę i swoją świętą miłość" (cytaty pochodzą z książki: "Wybrane myśli O.Pio na każdy dzień" Gracjan Majka OFM Cap, wyd. M, 2005, str. 86). W innym miejscu wobec niepokoju rodzącego się w ludzkim sercu zaleca "mocne trwanie w zjednoczeniu z Jezusem", a pokój serca (jako owoc owego zjednoczenia) uważa za "pewny znak opieki Bożej" (tamże, str. 55-56).  Trwajmy więc w jedności z Panem, w Jego pokoju!

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco