Refleksje

Słowo Boga

dodane 00:25

Całkiem niedawno, podczas niedzielnej Mszy Świętej, kapłan po przeczytaniu Ewangelii, w trakcie homilii, zadał pytanie: „Ciekawe, co by Jezus powiedział, gdyby tu z nami był?”

- On tu jest – odpowiedziałam w duchu.

Następnie - kontynuując -  ksiądz zapytał: „Czy tak samo, jak w przeczytanym fragmencie Ewangelii głosiłby nam rzeczy dla nas trudne?”

- Przecież głosi! – pomyślałam.

I chociaż w dalszym ciągu kaznodzieja na szczęście potwierdził, że dzisiaj Jezus powiedziałby nam to samo, co przed wiekami, to jednak niesmak pozostał.

Rodzi się bowiem pytanie: Jak traktujemy Pismo Święte? Czy jest to rzeczywiście żywe Słowo Boga, który do nas przemawia w „dziś” naszego życia? Czy może jedynie jakiś relikt przeszłości, który ma wartość historyczną, ukazując nam piękne, a niekiedy także okrutne historie minionych wieków, obrazujące styl myślenia człowieka starożytnego?

W pierwszym liście do Koryntian św. Paweł ukazuje nam Chrystusa, w którym wypełniły się Słowa Pisma: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem” (1 Kor 15, 3-4). Znaczy to, że cały Stary Testament należy czytać jako odnoszący się do Chrystusa (wszystko w ST jest prefiguracją Chrystusa). Z kolei Nowy Testament ukazuje nam Chrystusa jako obecną rzeczywistość, bowiem fakt, że Chrystus zmartwychwstał, sprawia, że jest On nadal obecny wśród nas w swoim Słowie.  To On mówi do nas, to znaczy do wspólnoty tych, którzy chcą na co dzień żyć Jego Słowem.

Świetnie ukazuje to także dzisiejsza Ewangelia w zdaniu: „Tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego” (Łk 5,1). Jeżeli przychodzimy dziś do Kościoła, to dlatego, żeby słuchać słów Jezusa, które są Słowami Boga.  Gdyby ludzie naprawdę uwierzyli w to, że podczas Mszy Świętej przemawia do nich Bóg, to w kościołach zrobiłoby się ciasno od napierającego tłumu, bo każdy chciałby być jak najbliżej Tabernakulum.

Jezus przemawia tu i teraz. I to Jego Słowo trzeba wpierw usłyszeć i przyjąć do serca jako Słowo Boga. Następnie, jak Szymon, trzeba być temu Słowu Boga posłusznym, nawet wbrew ludzkiej logice. Wtedy Bóg za wierność w rzeczach małych (połów ryb) wyznaczy nam piękniejsze i donioślejsze zadania („odtąd ludzi będziesz łowił” - Łk 5,10) i zabierze wszelki lęk i poczucie niegodności, oczyszczając nasze serce z grzechów i umacniając nas swoją łaską. A słowa Pisma staną nam się przewodnikiem na drogach naszego powołania. I nie chodzi tu tylko o powołanie do kapłaństwa, czy życia konsekrowanego, ale także do życia małżeńskiego i rodzinnego. Na tych nieraz wyboistych ścieżkach codziennego życia Słowa Pisma stają się drogowskazem, umocnieniem i pocieszeniem. Nade wszystko spotkaniem z Panem, który cierpliwie je wyjaśnia i przeprowadza przez wszystko co w życiu i Słowie trudne do zrozumienia i przyjęcia.

Dla mnie osobiście Pismo Święte jest jak lustro, w którym mogę przeglądnąć całe swoje życie. W tym znaczeniu Pismo opowiada o mnie samej, o moim grzechu i łasce, o moich relacjach z Panem, odniesieniu do siebie i innych ludzi. To ja biorę do ręki Księgę Pisma i je czytam, ale to Boże Słowo na wskroś przenika moje serce, wydobywając zeń prawdę dotąd zakrytą przed mymi oczyma. W każdej bowiem historii mogę odnaleźć prawdę o sobie. Czasami bywam jak Anna, która w przybytku „mówiła cały czas”, udręczona osobistym cierpieniem. Niekiedy jak Dawid oskarżam się przed Panem i płaczę z powodu własnych grzechów. Innym razem czuje się jak Salomon obdarowana bogactwem Bożych darów, a kiedy indziej niezrozumiana przez kapłanów jak młody Samuel przez Helego - bowiem ów doświadczony kapłan dopiero za trzecim razem orientuje się, że to „Pan woła chłopca”. Najczęściej zaś czuję się "mała we własnych oczach" jak król Saul i niezdolna do wykonywania zadań, które mi Pan powierzył.  A jednak śpiewam w sercu wraz z psalmistą hymny uwielbienia na cześć mojego Boga!

To tylko niektóre przykłady ze Starego Testamentu.

O aktualności Ewangelii nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Iluż bowiem z nas jest dzisiaj trędowatych, potrzebujących sakramentalnego uzdrowienia? Ilu takich, których trzeba przynieść do Jezusa, bo już sami nie są w stanie dotrzeć do Niego o własnych siłach? Ilu spragnionych żywego Słowa Boga?

Pismo Święte dzieje się tu i teraz w życiu każdego z nas, w naszej codzienności.

I podziękujmy wszystkim tym, którzy Słowo Boga głoszą, a także egzegetom i biblistom, którzy wykonują mrówczą pracę czyszczenia tego „zwierciadła naszej duszy”, aby tafla lustra była przeźroczysta, by nic nie przeszkadzało nam w odkrywaniu Prawdy. To dzięki nim możemy zobaczyć nasze sprawy w Bożym świetle, spojrzeć na wszystko "nowym widzeniem", które poprzez Pismo Święte objawia nam Pan!

 

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco