Refleksje
Spojrzenie Boga
dodane 2021-10-14 22:54
Mdr 7, 7 -11, Hbr 4, 12- 13, MK 10, 17-30, Ps 90 i wolne skojarzenia do Ps 139, 1Krl 19,9
Nadal „pracują” we mnie czytania z ostatniej niedzieli, a najbardziej zdanie z listu do Hebrajczyków: „Nie ma stworzenia, które by dla Niego było niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek”.
I nie chodzi tu o lęk przed Bogiem z powodu popełnionego zła, chociaż to ostanie nadal jest moim udziałem, ale raczej o chęć ukrycia się przed Panem, który wymaga czegoś więcej, aniżeli „tylko” zachowywania Dekalogu. Piszę w cudzysłowiu, bo przecież nawet przykazań często nie zachowuje – choćby wspomnieć ostatnią brawurową akcję z odwożeniem spóźnionego dziecka do szkoły, gdzie na niewielkim odcinku trasy dom - szkoła złamałam chyba ze trzy razy zasady ruchu drogowego (prędkość, przekroczenie ciągłej linii i to już jest hit – cofanie na drodze ekspresowej (!) narażając siebie i dziecko oraz innych użytkowników drogi na uszczerbek na zdrowiu, w przypadku ewentualnej kolizji. Tym razem Anioł Stróż czuwał i dotarłyśmy całe i zdrowe na czas, ale nie sądzę, żeby Aniołowi podobał się mój wyczyn i żeby pochwalał mój nierozsądek. W końcu ten dobry Duch przewyższa nas stokroć rozumem i chyba czasami bywa zasmucony z powodu naszej głupoty. Dobry Aniele, wiem, że to było tragicznie głupie, dziękuje Ci, że ustrzegłeś nas od złego i obiecuję, że to się nie powtórzy! A z drugiej strony, kto wymyślił rozpoczynanie zajęć o 7.10? I czy jest to moją winą, że córka - nastolatka przez 1,5 godziny nie jest w stanie przygotować się do wyjścia? Za to ma czas słuchać przez godzinę hip – hopowych rytmów z tekstami piosenek sięgającymi bruku. Oczywiście domyślacie się jak łatwo wtedy o domowy spokój…
Ale wracając do tematu. Siedzę sobie w jaskini, jak Eliasz, w ukryciu przed Panem, nie mając siły do wykonywania zadań, jakie mi Pan wyznaczył (por. 1 Krl 19,9).
-Dlaczego Pani już dla nas nie czyta?
(Chodzi o codzienne czytania lekcji podczas Mszy Świętej)
- I co mam powiedzieć? – bo rano odwożę dziecko do szkoły, a potem na złamanie karku pędzę do pracy, a potem wracając stoję w 1,5 godzinnym korku (no chyba, że jest piątek, to wtedy stoję jeszcze dłużej), i wracam o 17.00 do domu i ta wieczorna Msza Święta jest po prostu za wcześnie, a o różańcu to już w ogóle nie ma mowy (17.15)… Oczywiście odmawiam, ale nie w kościele, tylko w aucie.
Wiem, że jak nie będę karmić się Ciałem Pańskim to zgłodnieje i opadnę z duchowych sił, ale jednak pracować muszę, a co do dzieci też jako matka mam jakieś zobowiązania. I chociaż Jezus nakazuje nie przedkładać troski o dzieci nad Jego samego, to jednak „opuszczenie dzieci z powodu Ewangelii” (por. Mk 10, 30) nie może skutkować krzywdzeniem dzieci.
Chociaż tutaj przychodzi mi na myśl wypełniony po brzegi spotkaniami duszpasterskimi kalendarz pani Wandy Półtawskiej, która swoje córki zostawiała pod opieką innych osób, a sama podróżowała z wykładami po różnych seminariach duchownych, co opisała w „Rekolekcjach Beskidzkich”. I jej wątpliwości: „Czy córki to zrozumieją?” Prawdę mówiąc, to szczerze wątpię!
Więc chowam się w jaskini i pytam Pana: Czego Ty właściwie ode mnie chcesz?! Chcesz, żebym czytała czytania? Pisała bloga? A może znajdziesz sobie kogoś innego? Kto ma więcej czasu, odpowiednie przygotowanie (biblista, teolog), nie ma rodzinnych zobowiązań (osoba konsekrowana)?
A oto Pan przechodzi w szmerze łagodnego powiewu i widzi wszystko.
- Co ty tu robisz, przyjaciółko moja?
-Siedzę w ukryciu…
A Pan się przechadza i widzi wszystko…
- Bo już zbyt wiele razy za Ciebie oberwałam? Za bycie w Twoich sprawach?
A może dlatego, że nie mam serca całkowicie wolnego, że troska o dom, dzieci przysłania mi Ciebie?
I noszę w sercu pytanie: „Czy jak ja będę się troszczyć o Twoje Królestwo, Ty Panie zatroszczysz się o to, co jest moją troską”? Tak wiem, wiem, że „wszystko będzie mi dodane” (por.Mt 6,33), ale czy dodasz też mojemu mężowi, moim dzieciom?
Panie Jezu, uwolnij moje serce od doczesnych trosk, od tego co zniewala, albo… wybierz sobie kogoś innego!
Pamiętam jak siostra Faustyna szukała różnych powodów, które byłyby usprawiedliwieniem dla jej „opieszałości” w wypełnianiu Bożej Woli, dotyczącej krzewienia w świecie Bożego Miłosierdzia. Mówiła, że nie ma wykształcenia, pieniędzy, zdrowia, że nie namaluje obrazu, bo nie umie malować itp. A kiedy Jezus dał jej odczuć w sercu, że ma być tą, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście, zanotowała w Dzienniczku:
„Kiedy raz zmęczona tą walką miłości z Bogiem i ustawicznym wymawianiem się, że jestem niezdolna do spełnienia tego dzieła, chciałam wyjść z kaplicy, ale jakaś moc mnie zatrzymała, czułam się ubezwładniona, wtem usłyszałam te słowa: - Zamierzasz wyjść z kaplicy, ale nie wyjdziesz ze Mnie, bom wszędzie jest; sama ze siebie nic uczynić nie zdołasz, ale ze Mną wszystko możesz"(Dzienniczek, 429).
Tekst tchnący nadzieją i jakże pasujący do Ewangelii z ostatniej niedzieli „Któż więc może być zbawiony?” Jezus popatrzył na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe”.
Sami nic nie możemy uczynić, ale z Bożą pomocą możemy dokonywać wielkich dzieł!
„Gdzież się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twego oblicza?” – mówi Psalmista (Ps 139,7). Następnie opisuje Boga, przed którym nie da się ukryć, z którego "nie da się wyjść", który jest wszędzie i widzi wszystko, a Jego wzrok jest pełen miłości i wyraża troskę o człowieka. On, który „ogarnia mnie zewsząd”, „kładzie na mnie swoją rękę”. Jego ręka nie jest karząca, lecz „będzie mnie wiodła” i „podtrzyma mnie Jego prawica”. On dostrzeże mnie w mojej ciemności nie po to, by potępić, lecz po to, by ten mój mrok rozświetlić swoim światłem.
On widząc moje starania, nie zważając na moje niedostatki „spojrzy na mnie z miłością” jak spojrzał na bogatego młodzieńca i właśnie ta Jego miłość kolejny raz wyprowadzi mnie z jaskini moich wątpliwości, „wesprze pracę mych rąk” i „da radość za dni mego ucisku”(Ps, 90).
On da mi zrozumienie, Mądrość, która jest darem od Niego, Jego Duchem, a "wraz z nią przybędą mi wszystkie dobra" (Mdr7,11).
Dlatego z ufnością, wsparta modlitwą świętych, wypowiem za siostrą Faustyną, w moim dziś, te słowa: "Jezu ufam Tobie"!