Rozważanie czytań

Pokora krzyża (Mk 9, 30 – 37)

dodane 20:54

Niedawno obchodziliśmy Święto Podwyższenia Krzyża Świętego, a w Ewangelii przeznaczonej na dzisiejszą Niedzielę Jezus poucza swoich uczniów o tym, że „będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 9, 31). Jezus zapowiada swą mękę, a uczniowie nie rozumiejąc rzeczywistości Jego Krzyża, „rozdają sobie stołki” w Jego Królestwie - kłócą się o to, kto z nich jest największy.  Razi ten kontrast pomiędzy pokorą Syna Bożego posłusznego aż do krzyżowej śmierci Woli Ojca, a doczesnym myśleniem apostołów żądnym pozycji i władzy. Ciekawe, że Jezus nie gani ich za pragnienie bycia pierwszymi, tylko kieruje ich myślenie na właściwe tory. To co w świecie jest małe, nieistotne, „ostatnie”, w oczach Bożych ma wielką wartość. Władza w Królestwie Bożym powiązana jest ze służbą – „Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” (Mk 9,35). To lekcja uniżenia jaką apostołowie otrzymują od swojego Mistrza.

Dziecko, w jego pokorze, małości, ufności, spontaniczności wyrażonej w byciu „tu i teraz” stawia Jezus za wzór wielkości. Wielkim w Jego Królestwie jest ten kto sam w swojej pokorze stał się małym, aby „przyjąć dziecko” i „służyć wszystkim”, a najbardziej tym małym, którymi świat pogardza. Miarą wielkości w Jego Królestwie jest służba drugiemu człowiekowi i moc miłości.

To, że apostołowie niewiele zrozumieli z tej lekcji naszego Pana świadczy zachowanie Piotra w Ogrójcu, kiedy podczas pojmania Jezusa, Piotr wydobywa miecz, uderza sługę arcykapłana i odcina mu prawe ucho (por. J 18,10), chcąc nadal budować Boże Królestwo na władzy doczesnej, posługującej się przemocą, mieczem i władzą rozumianą jako siła niszczenia.

Potęga zaś naszego Pana objawia się najpełniej w Jego słabości, w braku mocy, w sile Jego posłuszeństwa Ojcu i wielkości Jego miłości do człowieka. Jezus posłuszny Ojcu od żłóbka aż po Golgotę swym posłuszeństwem Jego Woli zbawia świat.

„Przyszedłem pełnić wolę Ojca swego. Posłuszny byłem rodzicom, posłuszny katom, posłuszny jestem kapłanom”  – powiedział Jezus do siostry Faustyny (Dzienniczek 535), a ją samą zachęcał do zachowania we wszystkim posłuszeństwa wobec Jego Woli wyrażonej w woli przełożonych: "Córko Moja, wiedz, że większą chwałę oddajesz Mi przez jeden akt posłuszeństwa, niżeli przez długie modlitwy i umartwienia"  (por. tamże 894).

Pokora Syna Bożego wyraziła się najpełniej w Jego Ofierze Krzyża.

Często nie potrafimy przyjąć krzyża, chcemy od niego uciec, nie rozumiejąc, że właśnie w przyjęciu trudnych doświadczeń, w wierności Bogu pomimo cierpienia, kiedy Pan prowadzi nas drogą krzyżową, upodabniając nas do samego siebie Ukrzyżowanego, oddajemy największą chwałę Bogu. Chcielibyśmy raczej, aby to Bóg spełnił nasze pragnienia: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz”mówi dzisiaj w drugim czytaniu św. Jakub. Apostoł mówi o żądzach, ale Bóg nie musi spełniać obiektywnie dobrych pragnień naszego serca (np. prośby o zdrowie), by poprowadzić nas drogą zaufania Jego Woli. Bóg pragnie przez krzyż prowadzić nas do prawdziwego Nieba, mimo naszych gorących oczekiwań, aby stworzył tu na ziemi niebo skrojone na miarę naszych ograniczeń.

W Wielki Piątek 2019r modliłam się dłuższą chwilę o cudowne uzdrowienie mojego dziecka z choroby przewlekłej. Czyniłam to parafrazując słowa siostry Faustyny: „Jezu, niech Twoja czysta i zdrowa krew zakrąży w organizmie mojego dziecka, a ciało Twe czyste i zdrowe niech przemieni ciało mojej córki i niech zapulsuje w niej zdrowe i silne życie”(por. tamże 1089). Cud uzdrowienia nie wydarzył się, ale wydarzył się inny cud – Pan Jezus dał mi zobaczyć siebie na Krzyżu. Trudno opisać to doświadczenie, to jedno z takich, które aby oddać jego treść trzeba by wziąć pędzel i go odmalować. Tyle, że ja akurat malować nie umiem! Wizję Krzyża noszę póki co w swoim sercu, ale tutaj podzielę się jedynie krótko pewnymi wnioskami, czymś co mogłoby być kwintesencją tego doświadczenia.

Widok Krzyża budził we mnie odczucia, które można zamknąć w takich słowach:

„Chwała Krzyża” – poraniony Jezus jaśniał blaskiem Chwały, ten blask był immanentnie zawarty w Jego Ranach.

„Wywyższenie”, „Namaszczenie”

„Prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek”

„Pełnia Bóstwa i Pełnia Człowieczeństwa”

„Król Wszechświata”

„Pan Mój i Bóg Mój”

Jezus był poraniony i nagi, a jednocześnie piękny i czysty.

Był skazańcem, a jednocześnie jawił się jako Król dzierżący władzę nad całym światem.

Był przybity do Krzyża, a jednocześnie był Wszechmocny.

Pomimo licznych Ran jaśniał Pięknem, Blaskiem, Światłem.

Miałam wrażenie uczestnictwa w Chwale Jezusowego Krzyża.

Posłuszeństwo Ojcu i miłość do Ojca sprawia, że poraniony, wyczerpany Męką Jezus jest w swojej słabości wywyższony, Jego Krzyż wznosi się z ziemi ku niebu górując nad ziemią swoją Potęgą – to jest potęga Miłości Boga, pokora Boga, Chwała Ojca.

Już wtedy, w momencie Męki i Śmierci Jezus objawił światu Chwałę Boga!

A w Zmartwychwstaniu ta manifestacja Chwały Boga objawiła się jeszcze pełniej w uwielbionym Ciele Zbawiciela.

Świat wmawia nam, że powinniśmy dążyć do samorealizacji - do realizacji siebie, do osiągnięcia pozycji w świecie i władzy, a Jezus wskazuje nam, że drogą do szczęścia jest pełnienie Woli Ojca, a więc posłuszeństwo naszemu powołaniu, do którego nas Pan wezwał. I jest to zaprawdę – jak mówi błogosławiona matka Elżbieta Róża Czacka - droga „Przez Krzyż! Do nieba”! A cząstka tego Nieba jest „tu i teraz” w pokornym przyjęciu naszych małych krzyży, w posłuszeństwie Bogu.

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco