A gdy serce twe przytłoczy Myśl, że żyć nie warto, Z łez ocieraj cudze oczy, Chociaż twoich nie otarto. Maria Konopnicka
"Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości sie doskonali" Albowiem ilekroć niedomaga, tylekroć jestem mocny." 2 Kor 12,9-10
św. Paweł mówi w 2 Liście do Koryntian 7:16: "Cieszę się, że we wszystkim mogę wam zaufać." Niestety moje zaufanie zostało podeptane w ostatnim roku przez wiele osób. Nie wiem czy będe potrafiła nadal byc tak ufna jak do tej pory. Za niektórych byłam nawet w stanie głowę dać, a okazało się że jestem dla tej osoby nikim i chyba nikim byłam przez ostatnie lata. No właśnie kobiety są naiwne i głupie i zapomniałam o tym i nieźle sie oparzyłam, oddając cała siebie i wszystko co mam. Chyba nie warto ufac człowiekowi, i powtarzać za prorokiem Izajaszem "Lepiej mieć nadzieję w Panu, niżeli ufać w człowieku. Lepiej mieć nadzieję w Panu, niżeli ufać w książętach". Myślę, że miną lata zanim będę potrafiła tak do końca komuś zaufać, nawet kobiety, pobożne ponoć potrafia wykorzystać naszą słabość i ufność. Szkoda, że tak sie stało, zamknęłam drzwi serca, kieliszek wykorzystania mojej ufności został przelany.
Najbardziej jej brakuje wtedy kiedy jest potrzebna, w chwilach złości, pełnych emocji, miłości, nienawiści i żalu. Ale przychodzi także niespodzianie gdy płacz i żal dziecka, kiedy wojny dziecięce, kiedy trzeba usiąść nad matematyka czy innym strasznym przedmiotem. Napełnia ciepłem i przykleja uśmiech.
Znowu na mojej drodze coś o wierności ciekawe dlaczego, zastanawiam sie nad ogólnodostępnym przyzwoleniem na zdradę, brak odpowiedzialności i checi wzięcia ciężaru za osoby nam najbliższe. Kobiety, poranione, nie widzące w co sie pakują i jakie konsekwencje to przyniesie, wiążące sie z facetami, którzy widzą tylko siebie. Życie czasami nas zaskakuje i tylko można pocieszyć sie ewangelicznymi słowy" ci którzy płacza, będą zbierać z radością". Poniżej artykuł, który gdzies tam napatoczył mi się w sieci. oczywiście jak zwykle przez przypadek:):):)
Miło jest spotkać człowieka, który pokazał mi wiele pięknych i rzeczy i dzięki niemu czas beztroskich lat studencki był jeszcze piękniejszy.
Wczorajsze spotkanie z biskupem w bardzo miłej i życzliwej atmosferze, starszy Pan ujął mnie swoją służbą dla człowieka, umiejetnością pochylenia się nad człowiekiem. W ramach poważnej rozmowy rzucił parę anegdotek nawiązująych do życia kapłańskiego opowiedział kilka histori z życia. Ujął mnie taką chęcia zgłębienia prawdy o problemie, z przyczyny którego żeśmy sie spotkali. Piękne i zachwycające. Zobaczyłam w nim nie hierarchę ale prawdziwego, pokornego człowieka, kapłana.
Z dzisiejszej refleksji znalezione: "Nadzieja naszego powołania nie daje pewności, że wszystkie cele zostaną osiągnięte i wszystkie szczyty zdobyte. Nadzieja naszego powołania to pewność, że zawsze będziemy z Panem. Połóż ręce na moje oczy, abym zobaczył jasno i wyraźnie. Nie drogę na szczyt. Drogę nadziei."
Śmiałam sie wczoraj wieczorem, chciałam posprzątać z mojego zycia towarzystwo chrześcijan:), oczywiście prawie mi sie udało, oprócz tego że z innych dziur wychodzą:) i wylądowałam wczoraj u świętej rodzinki na modlitwie wieczornej i pogaduchach w dobrym rodzinnym gronie.
<iframe title="YouTube video player" width="480" height="390" src="http://www.youtube.com/embed/mlwLlqnbIjE" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>