Dzisiejsza ewangelia: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone." To jest właśnie ten punkt z całej nauki Kościoła, w który nie wierzę.
Już dawno temu zauważyłem, że Bóg słucha moich modlitw na odwrót. To znaczy: kiedy czegoś naprawdę chcę dla siebie, to On mi tego nie daje. Zastanawiam się, co to może znaczyć.
Witam po przerwie w pisaniu bloga. Postaram się go przez jakiś czas prowadzić regularnie. Chciałem dzisiaj podzielić się jedną refleksją.
Pewnie już o tym pisałem wiele razy na różnych forach, ale napiszę to jeszcze raz tutaj. Otóż zauważyłem, że podczas przeżywania wielu chorób psychicznych, takich jak depresja, nerwica czy nawet alkoholizm, człowiek przechodzi przez 3 etapy. Opiszę tutaj po kolei każdy z nich. Dzisiaj pierwszy.
Chrześcijaństwo z jednej strony twierdzi, że Bóg się o nas troszczy i nas chroni. Z drugiej strony na świecie dzieje się mnóstwo zła a nas samych również dotykają nieszczęścia. Jak pogodzić te dwie kwestie?
Znajomość tematyki depresji w naszym społeczeństwie poprawia się, ale wciąż funkcjonuje parę mitów, które postaram się tutaj obalić.
Parę miesięcy temu byłem na pewnej wieczornej mszy. Ksiądz wygłaszał kazanie, którego tematem było "co zrobić, żeby osiągnąć życie wieczne".
Dawno temu, kiedy byłem na pewnej pielgrzymce, zdarzyła się pewna sytuacja. Mianowicie ktoś zauważył jakąś dziewczynę (uczestniczącą w pielgrzymce), która miała na sobie koszulkę z cytatem ze piosenki zespołu Led Zeppelin. Napis brzmiał "My spirit is crying for living".
W różnych dyskusjach eschatologicznych często pojawia się pytanie: czy będąc po prostu "dobrym człowiekiem" można dostąpić zbawienia? Najczęściej pada przy tym odpowiedź, że nie. Jakie zatem dodatkowe warunki trzeba spełnić?