And my spirit is crying for living...
dodane 2013-12-16 01:06
Dawno temu, kiedy byłem na pewnej pielgrzymce, zdarzyła się pewna sytuacja. Mianowicie ktoś zauważył jakąś dziewczynę (uczestniczącą w pielgrzymce), która miała na sobie koszulkę z cytatem ze piosenki zespołu Led Zeppelin. Napis brzmiał "My spirit is crying for living".
Co się stało potem? Oczywiście doniesiono księdzu. Ksiądz wygłosił dramatyczną przemowę, w której zjechał dziewczynę z góry na dół, kończąc słowami "może się jeszcze nawróci". Zrobiono jej po prostu wstyd przy pięciu tysiącach ludzi. Ksiądz skupił się na mówieniu, że nie wypada nosić takiego napisu na pielgrzymce i że chrześcijaninowi w ogóle nie wolno tak myśleć. Nie wiem, co się dalej stało z tą dziewczyną. Założę się, że zaczerwieniła się jak burak a koszulkę upchnęła gdzieś na dnie plecaka.
Już podczas tego zdarzenia dziwiła mnie jedna rzecz: dlaczego oni nie zapytają jej po prostu, dlaczego założyła tą koszulkę? Może naprawdę tak się czuła? Może ten napis to było coś, czego nie potrafiła powiedzieć słowami? Czekałem też z zapartym tchem na wyjaśnienie, dlaczego właściwie nie wolno tak myśleć albo czuć. Czekałem na słowa: chrześcijanin nie powinien żałować, że istnieje, ponieważ... i tu miało być wyjaśnienie. Ale się nie doczekałem.
Nie wiem, kim była ta dziewczyna. Nie wiem, co czuła i czy napis na jej koszulce naprawdę był odzwierciedleniem stanu jej duszy. Nie widziałem jej, więc nie miałem okazji z nią porozmawiać. Co jeśli jednak ona naprawdę tak się wewnętrznie czuła i potrzebowała pomocy albo po prostu rozmowy? Dlaczego ksiądz zamiast pocieszenia zafundował jej publiczne potępienie?
Kościół stracił zdolność udzielania prostych odpowiedzi na proste pytania. W wypowiedziach księży jest mnóstwo figur retorycznych, ale zero treści. Dziś już wiem, że księża sami są zagubieni i sami borykają się z pytaniami, na które nie potrafią odpowiedzieć. Im szybciej się do tego przyznają, tym lepiej.