To nie jest raj dla zwykłych ludzi
dodane 2012-11-25 18:20
W różnych dyskusjach eschatologicznych często pojawia się pytanie: czy będąc po prostu "dobrym człowiekiem" można dostąpić zbawienia? Najczęściej pada przy tym odpowiedź, że nie. Jakie zatem dodatkowe warunki trzeba spełnić?
Niestety, warunki te są bardzo ciężkie. Tak ciężkie, że nie wiem, czy ktokolwiek ze zwykłych ludzi był w stanie je spełnić.
Wszycy zapewne znają biblijną historię o Abrahamie i Izaaku. Bóg, chcąc wypróbować wiarę Abrahama, nakazał mu złożyć Izaaka w ofierze. Co by było, gdyby Abraham się nie zgodził? Czy dostąpiłby zbawienia? Zapewne przeżyłby swoje życie jako zwyczajny dobry człowiek, nie wyróżniając się niczym specjalnym i nie grając żadnej większej roli w historii zbawienia. Oczywiście Bóg w ostatniej chwili powstrzymał rękę Abrahama, ale sam fakt, że musiał on przeciwstawić się wszystkim ojcowskim uczuciom stawia go poza gronem "po prostu dobrych" ludzi.
Inną podobną historią, która niestety nie miała happy endu, była ta z Jeftem i jego córką. Jest ona słabiej znana, dlatego ją tu przytoczę.
Jefte złożył też ślub Panu: «Jeżeli sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto [pierwszy] wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z pola walki z Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną». (...) Gdy potem wracał Jefte do Mispa, do swego domu, oto córka jego wyszła na spotkanie, tańcząc przy dźwiękach bębenków, a było to dziecko jedyne; nie miał bowiem prócz niej ani syna, ani córki. Ujrzawszy ją rozdarł swe szaty mówiąc: «Ach, córko moja! Wielki ból mi sprawiasz! Tyś też wśród tych, co mnie martwią! Oto bowiem nierozważnie złożyłem Panu ślub, którego nie będę mógł odmienić!» Odpowiedziała mu ona: «Ojcze mój! Skoro ślubowałeś Panu, uczyń ze mną zgodnie z tym, co wyrzekłeś własnymi ustami, skoro Pan pozwolił ci dokonać pomsty na twoich wrogach, Ammonitach!» Nadto rzekła do swego ojca: «Pozwól mi uczynić tylko to jedno: puść mnie na dwa miesiące, a ja udam się na góry z towarzyszkami moimi, aby opłakać moje dziewictwo». «Idź!» - rzekł do niej. I pozwolił jej oddalić się na dwa miesiące. Poszła więc ona i towarzyszki jej i na górach opłakiwała swoje dziewictwo. Minęły dwa miesiące i wróciła do swego ojca, który wypełnił na niej swój ślub i tak nie poznała pożycia z mężem. Weszło to następnie w zwyczaj w Izraelu, że każdego roku schodziły się na cztery dni córki izraelskie, aby opłakiwać córkę Jeftego Gileadczyka." (Sdz 11:30-31, 34-40 BT)
Być może Jefte czytał historię Abrahama. Być może liczył do samego końca, że tak jak w przypadku Abrahama Bóg powstrzyma jego rękę. Ale tym razem tak się nie stało. Jefte wykonał obowiązek prawa, jakim było dotrzymanie przysięgi. Mógł oczywiście nie złożyć swojej córki w ofierze i żyć do końca życia jako "po prostu dobry" człowiek. Tylko czy dostąpiłby wtedy zbawienia? Z pewnością Bóg kiedyś wskrzesi córkę Jeftego jak i samego Jeftego, ale nie jest to żadnym pocieszeniem w samym momencie decyzji.
Muszę przyznać, że ja bym się na to nie zdobył. Mało tego - gdyby objawił mi się Bóg i zażądał złożenia w ofierze kogoś z mojej rodziny, to nie tylko bym tego nie zrobił, ale wręcz uznałbym to za jakąś prowokację, być może nawet szatana. A gdyby nie było wątpliwości, że to jednak Bóg, to zinterpretowałbym to jako wystawienie na próbę, ale w odwrotny sposób - że właściwym zachowaniem jest odmówić złożenia w ofierze. "Prawie mnie nabrałeś, Boże. Przecież Twoje prawo zakazuje zabijania ludzi, więc mam odmówić. O to chodzi, prawda?"
Nie wszystkie wybory są aż tak dramatyczne. Czasem nie trzeba wybierać między wiarą a życiem dziecka, tylko stoi przed nami znacznie mniejsza próba. W dalszym ciągu jednak trzeba się pożegnać ze zwyczajnym "po prostu dobrym" życiem. Bo życie jako dobry człowiek nie wystarcza do zbawienia.
Skoro zbawienie wymaga aż takiego heroizmu, to ilu w zasadzie ludzi będzie zbawionych? Nie sądzę, żeby więcej niż jeden procent przeszedł taką próbę, jak Abraham i Jefte. W najlepszej sytuacji są chyba ci, których Bóg nigdy nie postawił przed trudnym wyborem.