Teraz troszkę się zmieniło, ale o tym będzie:) Doklejam ten tekst sprzed dwóch lat.
Bąbel urodził się o 5.10. Dopiero później dowiedzieliśmy się że jego imię, Łukasz, znaczy właśnie i dokładnie "urodzony o świcie". Od tamtego dnia, od świtu zaczęła się nasza praca jako rodziców i nasze dorastanie do roli rodziców. Bo nikt nie rodzi się rodzicem, każdy musi się tego nauczyć. Popełnić niejeden błąd po drodze. I tak jak młodzi rodzice muszą zmierzyć się z tematem karmienia, kolek, zasypiania, trochę później z nauką nocniczka, pójściem do przedszkola- tak pewnego dnia zauważą że ten mały smyk sięga już tacie do ramienia, buty nosi prawie tak duże jak mama i dorasta.
W naszym kościele na wieńcu adwentowym pierwsza świeca już bardzo malutka, ostatnia zapali się dopiero w tą niedzielę. Wieczorem dzieciaki z lampionami idą w ciemność za światłem. Dom ciemny, pierniki polukrowane zamknięte w pudełku. Czekamy.
to będzie krótka opowieść o tym jakie jesteśmy my- dziewczyny z przedmieścia, matki, żony, sąsiadki i koleżanki. I o tym jaki jest świat kobiet z kolorowych gazet- o ile wogóle taki świat istnieje... ps. oczywiście dziewczyny z przedmieścia moga mieszkać gdziekolwiek niekoniecznie na przedmieściu :)
To było rok temu- teraz już szykujemy wyprawkę do drugiej klasy :) Szkoła na przedmieściu okazała się strzałem w dziesiątkę, koledzy z tej samej ulicy wpadają na rowerkach po lekcjach, Bąbel zastartował w kangurku i od razu zdobył wyróżnienie już jako pierwszak :)