Bąble na Giewoncie
dodane 2012-09-13 08:20
słówko o Bąblach. mgle, Giewoncie i przygotowaniu do Komunii :)
Ksiądz prowadzący Bąbla do Pierwszej Komunii na pierwszej lekcji powiedział dzieciakom, że z przygotowaniem do Komunii jest jak ze wspinaczką na Giewont- droga trudna, przeszkód dużo, trzeba pokonać siebie wiele razy.
No i Bąbel jak to on- no to idziemy na Giewont. Nie ma to tamto. Trzeba iśc. No i poszliśmy. Pogoda średnia taka, szczyty we mgle. Szliśmy z Doliny Strążyskiej, więc szlak stromy. Kamienie śliskie, miejscami niezbyt bezpiecznie. Ale Bąbel idzie. Zaopatrzony w porządne górskie buty przez przewidującego Tatę Bąbel idzie pierwszy. Za nim zasuwa pogodny Bąbelek. na postojach wcinają "grześki", popijają herbatkę z malinowym soczkiem i idą dalej. Troche się bałam jak to będzie na podejściu pod szczyt, na łańcuchach, zwłaszcza że wiadomo że na Giewont zawsze wychodzi trochę niepowaznych ludzi w tenisówkach olewających bezpieczeństwo. Zimno było i mgła, więc nie było ich dużo. Pod samym szczytem schodzący z góry narzekają że nic nie było widać, tylko mgła. A my idziemy. Bąbel wspina się po łańcuchach bez odpoczynku. No i wychodzimy wreszcie pod krzyż. I na te kilka minut rozwiewają się chmury i widzimy całe Zakopane w dole podświetlone chwilowymi promieniami słońca. Pan Bóg otwiera okno i pozdrawia wytrwałego Bąbla.
I tak spędzlliśmy 8 września, dzień urodzin Maryji na naszej prywatnej, rodzinnej, pierwszkomunijnej pielgrzymce na Giewont, otwierając tym przygotowanie Bąbla do Komunii.
Bo Babel bardzo chcie iść do pierwszej Komunii. Ze względów oczywistych wydarzenie to nie kojarzy mu się wogóle z eleganckim ubraniem czy fryzurą jak to bywa w przypadku dziewczynek, ale co ciekawsze do tej pory nie skojarzył tego dnia jeszcze wogóle z prezentami. Rodzina jest spora, wujków i cioc mamy liczne grono więc napewno Bąbel coś tam na Komunię dostanie, ale póki co nie myśli o tym. W klasie chłopcy już we wrzesniu zastanawiali się jaki to elektroniczny gadżet czy inny cud techniki mają tego dnia dostaną, a Bąbel się dziwi. Zapytał mnie po co wogóle na Komunię prezent, jeśli to jest dzień kiedy spotka się z Panem Jezusem, i pierwszy raz całkiem jak dorośli pójdzie na Mszy do Komunii- i samo to jest tak ważne że czeka na to cały rok. A tymczasem w klasie dzieci nie potrafiły odpowiedzieć księdzu na pytanie "jakie to ważne wydarzenie czeka drugą b w maju?" Połowa dzieci nie umiała powiedzieć że Komunia. Bąbel powiedział że prezentów nie potrzebuje bo wszystko co mu potrzebne ma i dostaje od rodziców. No więc z okazji zbliżających się imienin dostał właśnie okazyjnie nabyty gadżet elektroniczny żeby się nacieszył przesuwaniem paluszkiem po ekranie już jesienią a potem mógł spokojnie skupić się na tym co najwazniejsze.
Poza pielgrzymką na Giewont staramy się raz w tygodniu wieczorem omawiać jedno przykazanie, a do modlitwy rodzinnej włączamy nowe modlitwy żeby Bąbel się ich w sposób naturalny uczył. I codziennie modlimy się o dobre przegotowanie do Komunii. Dla Bąbla, jego kuzyna, dla jego kolegów z klasy i poza klasy. Żeby nie było tak jak ostatnio, kiedy kolega Bąbla powiedział do niego "ja nie rozumiem dlaczego ty się cieszysz z tej Komunii? z czego tu się cieszyć, tylko trzeba się więcej uczyć"
No właśnie. Bystre dziecko ośmioletnie z katolickiej rodziny nie wie z czego tu się cieszyć. Nie ma pojęcia czym jest dający moc Chleb Życia. Czym jest łaska dająca Niebo. I te obiecane cuda dziejące się w naszym życiu jeśli zaufamy.