Miałam dzisiaj bardzo trudny dzień pod względem emocjonalnym, z winy drugiego człowieka. Bardzo bolało mnie serce. Rozdarcie było niesamowite, mój system wartości został zawalony przez czyjeś klocki lego. Szczerze przepłakałam pół dnia. Informacja o moich smutkach dotrła do przyjaciół. Otrzymałam kilka budujących sms stawiających mnie na nogi. Dobre słowo przez telefon zaproszenie na kawę, na wieczorne pogaduchy. Jestem wdzięczna za ten cud przyjażni, z którą najwieksze porażki wydają się jak ziarenka piasku. A radości wyrastają jak wielkie góry. Plus do tego szczera modlitwa i żywa Eucharystia odprawiona w mojej intencji. Można powiedzieć miodzio na sercu. Idę spać w pokoju ducha i spokojna o dzień jutrzejszy. Dla wszystkich DZIĘKUJĘ.
Matko Jezusa, jak zrobic mam jak to zrobić, by dobrą być jak Ty Jak to zrobić, powiedz mi (Adam Szewczyk) Z albumu Magdy Anioł albo albo
Niech da wam światłe oczy serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania. Ef 1,18a
"Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu." Maryja rozważała, z jednej strony wiem że robi to każda matka kochająca i troskająca się o swoje dzieci. Jednak w obecnym świecie rozwrzeszczanym i rozkszyczanym jest to jakiś paradoks, bo przecież teraz trzeba byc na topie, z przodu i jeszcze krzyczeć nie ważne co byle głośniej. Nigdzie na stronach Bibli nie spotykamy Maryi jako "bleblającej baby". Jest kobieta wskazujaca na swojego syna, która patrzy i rozważa. Zawsze mnie porusza ten fakt rozważania, nie tylko jako matke ale jako kogoś kto twierdzi że idzie za Chrystusem. Kiedy rozwazałam słowo Jezusa, kiedy stanęłam z boku i patrzyłam na Jego życie aby móc żyć tak jak On tego ode mnie chce. Zeby to zauważyć trzeba się zatrzymać, spojrzeć i ROZWAŻYĆ, przemysleć. Trzeba mieć ciszę wokoło bo poprzez krzyki możemy nie usłuszeć najważniejszych słów. A wtedy może to co mi się wydaje nie do przeskoczenia stanie sie proste.
„Nie wszyscy święci dobrze zaczęli, ale wszyscy dobrze skończyli.” św. Jan Maria Vianney Może od takiej właśnie mysli zacząć kolejny rok, i codziennie starać sie być lepszym i bardziej upodabniać sie do Stwórcy.Patrzeć z miłościa i pokorą na tych wszystkich, których Pan dał nam na naszej drodze życia.
Dzisiaj miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu dzieciaków z parafialnego zespołu muzycznego. Wiele radości, że razem stworzyli grupę, która chce razem być i przebywać a jeszcze do tego śpiewać. Cieszę się że widac jak dobry Pan Bóg działa przez te dzieciaki i mobilizuje także dorosłych do dostrzeżenia cudów, które się dzieją wokół nas często niedostrzegalnie. Po powrocie do domu miałam umówionego jeszcze jednego klienta, po załatwieniu spraw służbowych zadał mi pytanie czy zajmuję się sztuką. Zapytałam się skąd takie pytanie, a jako że nad moim miejscem pracy wisi ikona oraz krzyż, to właśnie było źródłem zainteresowania młodego człowieka. Więc przyznałam się że to jest część mojego życia. I było to źródłem dalszej rozmowy o Bogu, wierze i życiu wewnętrznym. Po raz kolejny Pan Bóg postawił na mojej drodze człowieka, który wierzy i wiarą chce się dzielić. Siedząc uśmiecham się do siebie zadając pytanie Jak tu nie wierzyć? Skoro Najwyższy podsuwa mi ciągle wierzących w moim życiu:)
Jakże cenne w chwilach samotności, strachu i braku nadzei. Dziękuję Bogu, że na mojej drodze postawił wiele wspaniałych, dobrych, chrześcijańskich kobiet. Ich postawa oraz zaangażowanie w swoje pasje, rodziny, kościół wiele razy pozwalały przywrócić mi wiarę w dobro, w drugiego człowieka. Wczorajsza rozmowa z dzielną niewiastą, żoną, matką czwórki dzieci zaczęła się od błachego babskiego problemu typu waga i odchudzanie. Po czym rozmowa zakończyła się żalem z obu stron, że tak rzadko w naszych kościołach jest adorowany Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Szczerze parę lat temu było to dla mnie męką obecnie napełnia mnie wiarą, pokojem,siłą. Cenię sobie bardzo czas w ciszy przed Najwyższym. W obecnym zabieganym świecie jest to luksus, zatrzymać się i spojrzeć na Swojego Ukochanego z miłością i radością.