Wiara pod opieką umysłu

dodane 12:41

 

Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w moje imię, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał. (Mk 9, 37)

Ale jeśli ktoś stałby się przyczyną upadku (zgorszenia) jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, byłoby lepiej dla niego, aby mu przywiązano kamień młyński do szyi i wrzucono w morze. (Mk 9, 42)

Zapewniam was: Kto nie przyjmuje królestwa Bożego jak dziecko, nie wejdzie do niego. (Mk 10, 15)

 

Kto z nas się oddzielił od swojego „wewnętrznego dziecka“, lub je zagubił, ten musi je znowu w sobie odnaleźć i nauczyć się od niego wierzyć: otwarcie, naturalnie, intuicyjnie, bez wysiłku intelektualnego, a więc bardziej sercem niż umysłem.

Myślę, że gdy tego rodzaju wiara w nas jest, umysł przyjmuje ją, dołacza się do niej i jej służy, a więc nie niszczy, nie gorszy i nie doprowadza do upadku tego wierzącego w nas dziecka. Ono, choć takie małe, stwarza fundament naszej wiary, bo odpowiada miłością na wyczuwalną obecność Boga i Jego królestwa.

Przypomnijmy sobie, ze kiedyś nim byliśmy. Niech w nas ożyje, wierzy i kocha – pod opieką naszej dorosłości.