Droga do życia przez pustkę

dodane 13:56

Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.(Gal 2, 20)

Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje (Gal 4, 20)

 

Nie wystarczy więc ten pierwszy, biologiczny poród, byśmy przyszli w pełni na świat… Potrzebujemy ich wiecej, i każdy z nich musi być bolesny, bo oznacza oddzielenie od siebie tego, co niewłaściwe i obce, a co w trakcie życia do nas przylgnęło i często już mocno się z nami zrosło.

Najważniejsze jest, by czujnie trwać w tym procesie, usilnie prosić Boga o wsparcie w tym i nawet gdyby postepował bardzo powoli, nie dopuścić do jego dłuższego zatrzymania i cofania się.

Jest to jakby stopniowe oczyszczanie, czy „pustoszenie“ naszego wnętrza, robienie z niego miejsca dla Boga, do czego zostało pierwotnie przeznaczone. Aż kiedyś będzie mógł się tam urodzić. Wtedy już nie będzie w nas pustki. I nasze miejsce w świecie też przestanie być puste. Bo je odnajdziemy i zajmiemy.

Ono na nas czeka.