Na szczęście zmuszona

dodane 17:48

„I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała.“ (Ez 36,26)

 

Tak, Bóg nam coś odbiera i potem coś innego nam daje, gdy nas uzdrawia... Na pierwsze muszę pozwolić, a drugie – w jego miejsce przyjąć. A pomiędzy nimi wytrzymać pustkę i lęk nicości, rozpaczliwie wydobywając z głębi siebie zakopane tam zaufanie. Bo nie mam innego wyjścia.

Do tego jedynego właściwego kroku zostaję w drodze wyjątku (na szczęście) zmuszona – a więc otwieram drzwi własnego życia, wpuszczam do niego Boga i oddaję się w Jego ręce.

Dopiero od niedawna to robię, ale już chyba coś się we mnie zmienia, bo dziś w rozmowie z kimś niespodziewanie usłyszałam: „Czuję serdeczność w twoim głosie“.

„A ja czuję ją w sercu“, odpowiedziałam.