Codzienność
Znów w dół
dodane 2013-03-08 15:23
Ciężki tydzień...
Parę ciosów. Zdrwowotnych, rodzinnych i zawodowych. Nie jest źle, ale dobrze też. Wydawało mi się niedawno, ze wyłażę z doła. Po dwóch latach. Od wczoraj znów jestem weń spychany. Ale się nie daję. Postanowiłem przebaczyć. Ale nie umiałem o tym milczeć. No i zostawiony sam na sam z myślami zezłościłem się też na nowe szykany. Ale chcę wybaczyć. Bez żadnych warrunków. Bez ale... Tyle że to ciągle bedzie wracało. I powiedzenie sobie tego raz nie gwarantuje, ze za godzine nie będzie inaczej...
Zastanawiam się też nad obmową. Polega na niepotrzebym mówieniu źle o innych. Właśnie. niepotrzebnym. Należy zwrócić uwagę źle postępującemu - powie ktoś. A o bliźnich mówić dobrze albo nic. Ale jest kilka problemów.
- Jak zwracać uwagę, gdy ten, komu się zwraca uwage może się zemścić? I nie są to obawy na wyrost, bo jego szykany - jak sie wydaje - wypływaja głównie z pragnienia zemsty za odrobine niezalezności, czyli tylko brak kompletnej służalczości? Przecież przed żadnym z ciosów nie było upomnienia. Nawet nie wiem co zrobiłem źle. Po prostu poszły szykany. Jedna, druga, trzecia, piąta... I jak widać po dwóch latach jeszcze się nie skończyło...
- Czy należy milczeć o krzywdach, gdy człowiek który się ich dopuszcza właśnie liczy na to, że wszyscy po kolei będą milczeć, a on zachowa dobre imię? W takiej sytuacji każdy, kto powie złe słowo jest kompletnie osamotniony. W niewątpliwiej krzywdzie jakiej zaznaje, to on jest winny, bo obmawia....