Codzienność
Dzisiaj...
dodane 2013-02-21 00:23
Powolutku wyłażę.
Z doła oczywiście. Po dwóch latach. Ale nie wracam do starego świata. Wszystko się zmieniło. Odkrywam, że chyba po propstu nadszedł czas dźwigania krzyża. Wiele rzeczy na raz. I może dlatego te sprawy pracowe nie bolą. Zresztą... Widzę jak powoli główny winowajca sam wpada w zastawione przez siebie sidła. Jest w tym wszystki żałosny. Tyle że jeszcze niejednemu dopiecze do żywego...
Teraz przyszedł czas trudniejszych chwil. Nie rozumiem, po co w świecie tyle cierpienia. Pytam dlaczego. Mam nadzieję, że Boga tym pytaniem nie obrażam...