Pocieszajcie mój lud! (Iz 40, 1)
dodane 2011-12-05 16:33
Liturgia Słowa adwentowych niedziel pokazuje jak na dłoni miłosierną miłość Boga, ujawniającą się w Jego pedagogii względem nas. W ubiegłym tygodniu byliśmy zapraszani do zmierzenia się z prawdą o sobie i dokonania porządnego rachunku sumienia po to, by u początku kolejnego tygodnia usłyszeć pełne nadziei słowa pocieszenia. Ma to sens. Najpierw zobacz, kim naprawdę jesteś, jaka jest twoja rzeczywistość, twoje czyny, twoje intencje… Zobaczyłeś i nie jesteś zachwycony? Prawidłowa reakcja.
W pierwszej kolejnosci trzeba dojrzeć w sobie dziecięctwo Boże i całe dobro, które w związku z nim stało się naszym udziałem (którym można, a nawet należy się ucieszyć i za nie dziękować). Ale prawda o nas to też prawda o grzechu i słabości. Bóg nie stawia nam jej przed oczy po to, aby nas uciemiężyć, ale po to, byśmy wreszcie zdali sobie sprawę z własnej ograniczoności i niewystarczalności, i byśmy całym naszym jestestwem Jego zapragnęli. Jak oddasz siebie człowiekowi, kiedy on ciebie ani nie pragnie, ani nie potrzebuje? Jak Bóg ma się oddać nam, jeżeli Go nie zapragniemy…? Jego oddanie spotka się wówczas z obojętnością, a On chce być przyjęty. I chce pocieszać: Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud! – mówi wasz Bóg (Iz 40, 1). Co jest treścią tego pocieszenia? Fakt, że Pan jest blisko. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy (…), ale On jest cierpliwy w stosunku do was… (1P 3, 9). Jan Chrzciciel powiedział, że już nadchodzi (por. Mk 1, 7-8). Stąd wezwanie: Przygotujcie drogę Panu… (por. Mk 1, 3).
My jesteśmy tymi, do których kierowane jest Boże pocieszenie, ale jednocześnie jesteśmy zaproszeni do tego, by ponieść je dalej. Pocieszajcie mój lud to także zachęta dla nas, byśmy umacniali naszych braci tą nadzieją, która jest w nas. Co jest jej treścią? Fakt, iż w każdym ludzkim cierpieniu nasz Pan jest blisko…