Szymborska i inni

dodane 13:12

Mam takie wrażenie, że osoby wybitne stają się bardziej znane po śmierci.

Ksiądz Jan Twardowski zawsze był czytywany, ale po jego śmierci półki w księgarniach (co ciekawe tych wielkich) uginają się pod ciężarem jego książek. Wprawił mnie w zdumienie widok półki w dużej księgarni (marka oczywista) i ku mojemu zdumieniu było kilkanaście tytułów jego poezji. Niesamowite.

Tak samo dzieje się w dziedzinie muzyki: Jan Sebastian Bach - odkryty przez Mendelssona-Bartholdy'ego, kiedy ten kupował mięso u rzeźnika, który zawinął mu zakup w partyturę jednej z kantat Bacha. Po 60 latach zapomnienia zaczęto odkrywać dzieła tego kompozytora i w tej chwili liczba nagrań jest tak wielka, że nie ma już sensu ich zliczać.

Marian Sawa (zm. 2005) profesor Akademii Muzycznej w Warszawie, wśród organistów i chórzystów znany jako nieprzeciętny pedagog, człowiek i genialny kompozytor, którego stylu nie da się pomylić z innymi kompozytorami. Za życia wydał kilka nagrań. Po śmierci liczba koncertów, gdzie wykonywane są jego dzieła i nagrań z jego muzyką sięgnęła kilkuset. Bez przerwy wydawane są nowe partytury.

Karol Szymanowski za życia nie mógł zarobić na wynajęcie mieszkania (a co tutaj jeszcze mówić o stałym domu). Najwięcej zarobił w Paryżu za "Harnasie". Za to mógł sobie pozwolić na 5-letni wynajem apartamentów na Nowym Świecie w Warszawie. Bardziej popularny na Zachodzie, w Polsce uznany za "wywrotowego skandalistę". Był kontrowersyjny - oczywiście, ale jego muzyka na świecie biła rekordy popularności. Zapomniany powrócił - oczywiście - po śmierci na przełomie lat 50. i 60. XX wieku i jego sytuacja przynajmniej po części przypomina tą bachowską.

Ciekawe jak będzie z naszą noblistką?

Podejrzewam, że będzie zatrzęsienie jej poezją wszędzie.

Co to jest? No niestety niezbyt pozytywne zjawisko. Śmierć znanej osoby dobrze się sprzedaje. Papież Jan Paweł II do dzisiaj sprzedaje się w ogromnym nakładzie. Czego nie wydadzą, idzie jak świeże bułeczki.

Ktoś kiedyś sklecił taki termin "makdonaldyzacja społeczeństwa". Ona jest i przybiera coraz bardziej na sile. Jemy śmieciowe żarcie w śmieciowym opakowaniu. W przypadku śmierci znanych osób sprowadza się niekiedy wielkie treści do rangi śmieciowego żarcia w śmieciowym, ogólnodostępnym opakowaniu.

Nie wiem co z tym zrobić... Mnie to martwi. Wysoka kultura polska (między innymi) sprowadzana jest do roli kebabu. Mam ochotę, to "zeżrę", ale się nie delektuję, nie oddycham tym, nie karmię się odpowiednimi treściami, tylko połykam i resztki wyrzucam do śmieci.

Tak się dzieje w każdej sferze kultury. Śmieciowe wydania wielkich dzieł powodują, że powstają nowopokoleniowi "śmieciowi" twórcy, którzy tylko pragną pieniędzy, a nie nakłonienia drugiego człowieka do refleksji nad tym dziełem, nad życiem, nad Bogiem.

Moim zdaniem bardzo pozytywnym przykładem jest Krzysztof Penderecki. Słuchałem niedawno w filharmonii jego koncertu. Dyrygował swoimi dziełami. Byłem bardzo wzruszony, bo ten wielki kompozytor pokazał, że chce i potrafi komunikować się z odbiorcami i im dłużej żyje, tym lepiej to robi.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane