"Uzdrawiacze"
dodane 2012-01-31 21:31
Dziś jest jedna z moich ulubionych Ewangelii (Mk 5,21-43), gdzie kobieta, która już 12 lat cierpiała z powodu wyniszczającej choroby zobaczyła, że idzie UZDROWIENIE w postaci Pana Jezusa i powiedziała sobie: "Żebym tylko się dotknęła jego płaszcza, a będę zdrowa".
Co wiara może zdziałać!? Dzisiaj, jak człowiek choruje, to nie tylko idzie do lekarza. Często ima się przeróżnych tzw. "mocy uzdrawiających". Nie chodzi tylko o zdrowie ciała, ale też o stan psychiczny i duchowy. Popada w skrajności. Nie wierzy - z przeproszeniem - "konowałom" - i parzy sobie same ziółka, bo to mu na pewno pomoże, podczas gdy ziołolecznictwo można stosować jako wspomaganie terapii lekowej (w myśl zasady "co nas nie zabije, to nas wzmocni").
Nie pójdzie do ortopedy, żeby ten stwierdził co konkretnie mu dolega. Skontaktuje się z najbliższym kręgarzem. Nie mówię, że to jest złe, ale tak, jak w wypadku ziół, tak samo kręgarz pomoże, ale jako dodatek do "oficjalnej" terapii.
Zobaczcie! Tak się atakuje RELIGIĘ samą w sobie, ludzie w te "bujdy" nie wierzą, a chodzą do wróżek - konsultacje wróżbiarskie telefoniczne biją rekordy popularności! Wystarczy spojrzeć ile jest kanałów telewizyjnych zajmujących się astrologią...
A to sąsiadka postawi tarota, a to Jowisz może coś mi podszepnie. No i może jeszcze joga "na drugą nóżkę". Buddyzm mniej więcej podobnie, jak bioenergoterapia jest tak samo skuteczny. Jako dziecko miałem potworną alergię na różnego rodzaju pyłki. Zrezygnowano za mnie z leczenia farmakologicznego, a posłano mnie do bio. Bardzo mi się stan pogorszył, byłem bliski astmy. Poza tym mimo, że to wszystko działa kojąco i odprężająco, stanowi poważne zagrożenie dla ducha.
A to jest wszystko NEW AGE! Czyli takie pseudoreligijne skakanie z kwiatka na kwiatek: tu sobie skubnę, tam odetnę, tam poprubuję i zobaczymy co z tego wszystkiego da się sklecić.
A Ewangelia znowu zawstydza przeciętnego Kowalskiego. Prosta kobieta wpadła na genialną, prostą myśl, że PO PROSTU dotknie się płaszcza Jezusa i NAJZWYCZAJNIEJ W ŚWIECIE będzie zdrowa.
Więc ufajmy Duchowi Świętemu i Sakramentom, które daje nam Kościół, Ich uzdrawiającej mocy, ale traktujmy to wszystko jako wspomaganie terapii prowadzonej przez lekarza, formacji duchowej prowadzonej przez kapłana. Nie myślmy głupio, że jak pojeździmy po 40 sanktuariach maryjnych i poprawimy pielgrzymką do Ziemi Świętej, będziemy uzdrowieni na ciele, czy duchu. Prędzej oderwiemy się od rzeczywistości, a inni będą nas określać mianem "dewotów i dewotek" (chociaż samo znaczenie łacińskiego słowa zostało mocno wykoślawione).
A przecież jeżeli chcesz wierzyć oraz dbać o duszę i ciało, to powinieneś (jak powiedział pewien święty) MOCNO STĄPAJ PO ZIEMI I SPOGLĄDAJ CZĘSTO W NIEBO. Dokładnie tak, jak dzisiaj mówi ta naprawdę piękna w swojej prostocie Ewangelia.