Są ludzie, którzy uciekają od wspólnoty. Tworzyli wspólnotę uczniów, a w pewnej chwili zostawiają ją i uciekają. Samotni, rozbici, w grupie nie znajdują oparcia. Jezus przywraca im tę wspólnotę. Gdy Go spotykają, to pierwsza ich myśl jest o powrocie, żeby i inni nie odeszli.
Maria jest skupiona na Osobie Jezusa; Judasz na tym, co mógłby zdobyć – na ewentualnych pieniądzach ze sprzedaży olejku. Skupienie się na pieniądzach sprawia, że można przegapić to, co najważniejsze. Można słuchać i nie usłyszeć Boga.
Dorastamy do przyjęcia prawdy, również przez gniew, chwilowe jej odrzucenie, agresję wobec osoby, która nam ją objawia. Gniew uświadamia nam fakt bolesnych miejsc w naszej przeszłości. Wskazuje na miejsca chore w sercu, potrzebujące uzdrowienia. Nie ma innej drogi jak leczenie przez prawdę czynioną w miłości. Tym, co uwalnia nas od zatwardziałości serca, a tym samym od gniewu, jest Słowo Boże. Gniew jest istotnym etapem odsłaniającym uwalnianie się człowieka od zatwardziałości serca, zamknięcia na prawdę.
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,9252977,Jaroslawskie_opactwo_stanie_sie_inkubatorem_miasta.html
Wystawiać na próbę, to tyle, co niedowierzać, wątpić w czyjeś możliwości, w autentyczność słów, jakie się wypowiada. Próba dotyczy tego, kto według nas nie sprawdził się, nie ufamy jemu. Człowiek dla człowieka staje się znakiem przez to co mówi oraz czyni. Gdy ludzie nie przyjmują za prawdę słów jakie inni kierują do nich oczekują na dowody, czyli znaki sprawdzające słowa. Udowadnianie miłości jest jej niszczeniem. Potrzeba przemiany w myśleniu i odczuwaniu człowieka, aby uwierzył słowu, a w nim spotkał się z przekonywującym świadectwem miłości. Problem zatem nie jest po stronie tego, który mówi słowa, lecz tego, który w nie wierzy. „Wiara nasza rodzi się ze słyszenia. Tym zaś, co się słyszy, jest Słowo Boże”. Wiara jest uznaniem za prawdę tego, co mówi Bóg, oraz postępowanie według tego, co usłyszałem. Bez dania odpowiedzi na Słowo Pańskie, nie można mówić o wierze człowieka.
Jezus wzywa spojrzeniem, zachęca do powstania, do zmiany życia, do opamiętania się. Przypomina nam, że Bóg na nas patrzy…. z miłością. Nie podgląda, nie śledzi, nie czyha na ludzkie potknięcia czy upadki, aby karcić i karać. Pozwalamy się prowadzić Jego spojrzeniu. Wyraża ono czuwanie i troskę dobrej matki i dobrego ojca. Za jego spojrzeniem postępuje serce. Gdy serce boli, oczy patrzą ze zrozumieniem, troską, ufnością, miłosierdziem, błogosławieniem. Oczy Boga są takie, jakie jest Jego serce, nieustannie szukające.
Odwrócenie serca od Boga sprowadza konsekwencje w postaci odrzucenia praw, według których człowiek powinien żyć. Służba obcym bogom, to słuchanie i posłuchanie kogoś poza jedynym Bogiem, kierowanie się innym autorytetem, niż Bóg. Odwrócić się od Boga, oznacza czerpać siły z innego źródła, niż On. To także przestać chodzić Jego drogami, pytać o to, co jest Jego wolą. Tylko Bóg jest życiem człowieka. Poza Nim jest śmierć i nieszczęście.
Arcykaplani i uczeni szukali odpowiedzi w prawie lecz jej nie znaleźli, ponieważ nie rozumieli znaków które Jezus czynił. Nie dostrzegali w nich Bożej obecności i Jego mocy. Jesteśmy skłonni szukać odpowiedzi na pytania tam, gdzie jej znaleźć nie możemy, nie chcąc uznać tej, jaką Bóg stawia nam przed oczy.
Nie wszystko to, co było kiedyś, powinno być teraz... Nie każda tradycja jest dobra dla człowieka, dla jego relacji z innymi, rozwoju duchowego i uczuciowego. Dobre jest to, co prowadzi człowieka do wielbienia Boga, nie zaś Jego przeklinania. Szlachetne i piękne jest rozmawianie, przedstawianie racji, szacunek dla inaczej myślących a nie manipulacja...