porady nowotestamentowe
Róbmy swoje i już
dodane 2013-11-05 20:46
Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, /w razie potrzeby/ wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie! 2Tm, 4, 1-5
Paweł rzadko używał gładkich, smrodliwie wyperfumowanych słówek. Walił prosto w pysk i nazywał rzeczy po imieniu. Tymoteuszowi mówi wprost: masz głosić naukę czy chcą czy nie chcą, jak trzeba, masz pouczać i wykazywać błędy. Żadnych tam podchodów- konkretnie i wprost. Jak się wierni załamią, podnoś na duchu. Jedyny warunek- cierpliwość. A więc Paweł od razu uprzedza - łatwo nie będzie. Zapowiada wręcz, że ludzie słuchać nie będą bo prawda nie będzie im odpowiadać, więc znajdą sobie takich nauczycieli, którzy im powiedzą to, co będzie im podpowiadać. Prorok jaki czy co? Otóż wcale nie prorok- Paweł dokładnie przewidział to co się stanie, bo to zaczynało się dziać na jego oczach. Od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa jego wyznawcy żyli w swoistej schizofrenii- z jednej strony niby przyjmowali naukę Jezusa- z drugiej- bardzo by chcieli, żeby była ona ich nauką, więc słuchali rozmaitych heretyków i zwodzicieli, no i słuchają do dziś.
Rada wypływająca z tego fragmentu idzie pod prąd współczesnym obłędnym tendencjom- nie mów głośno o wartościach i zasadach bo każdy może mieć swoje, nie nawracaj, wiara to prywatna sprawa, a już broń Boże nie upominaj, nie pouczaj bo jakie masz prawo skoro sam nie jesteś ideałem itede a jeszcze kogoś możesz urazić. Otóż znający prawdę maja nie tylko prawo ale i obowiązek jej głoszenia, mają obowiązek napominania i pouczania, bo to wynika z samego faktu znajomości prawdy. Czy mamy pretensję na przykład do strażaka, że poucza nas w kwestii bezpieczeństwa przeciwpożarowego albo lekarza, że poucza nas w kwestii dbałości o zdrowie fizyczne? Oni się znają, są fachowcami i mają nie tylko prawo ale i obowiązek dzielić się swoją wiedzą bo po to są. Przecież zawsze można by powiedzieć „z jakiej racji ten lekarz mnie poucza o szkodliwości palenia skoro sam pali, z jakiej racji ta pielęgniarka upomina mnie, że nie myję rak przed jedzeniem skoro sama wczoraj zjadła jabłko trzymając je nieumyta dłonią” Absurd? No to dlaczego uważamy, że księża i zaangażowani świeccy (zwłaszcza ci pierwsi) nie mają prawa nas pouczać w kwestiach życia wiodącego do zbawiania skoro maja niezbędną wiedzę o Prawdzie, mówiąc krótko, są fachowcami? Dlaczego sądzimy, że sami będąc grzesznymi nie mogą nas nauczać? Czym niby różnią się te sytuacje?
Nie trzeba też samemu dać się zbić z tropu, zastraszyć czy bać się ośmieszenia albo agresji. Jeżeli widzimy, że coś jest złe- to trzeba to nazwać po imieniu. Tak, drodzy zwolennicy, aborcji, zboczeń i innych grzechów- będziemy głośno mówić, że zło to zło, grzech to grzech, zboczenie- zboczenie a błąd- błąd bo wiemy, że to prawda. To, że nazwiemy g… perfumami, nie znaczy, że ono pachnie. Niewygodna Prawda nadal jest Prawdą i obowiązkiem chrześcijan jest dawanie jej świadectwa. Dlatego nie zamilkniemy, bo mówienie o tym jest naszym obowiązkiem.