Porady starotestamentowe
Niegrzeczny chłopczyk
dodane 2012-11-01 17:21
Drugi tekst z cyklu porad biblijnych.
„Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.”
/Łk, 2, 41-52/
Każdy może sobie wyobrazić, jak czują się rodzice, kiedy ich nastoletni syn nagle gdzieś się zawieruszył. Ból, panika i- mimowolnie- najczarniejsze myśli. Możemy więc przypuszczać, że Maryja z Józefem, kiedy zorientowali się, że Jezus zniknął i nie ma go wśród krewnych czym prędzej pobiegli do Jerozolimy nie bacząc na odległość (dzień drogi to pewnie około 30 kilometrów) i zmęczenie. Po drodze pewnie z niepokojem wypytywali czy ktoś chłopca nie widział. W końcu, po długich poszukiwaniach (3 dni to wieczność dla zrozpaczonych rodziców) kierują się do świątyni- może do serce Maryi podpowiedziało gdzie jest Jej Syn a może prosta logika- tam bywa wielu ludzi i ktoś może mieć jakieś informacje. I ta decyzja okazuje się słuszna. Czas na reakcję…
Kiedy rodzice odnajdą zaginione dziecko często wcale się nie cieszą , tylko rozładowują swój lęk i frustrację agresją wobec niego. Z tego rodzi się kolejny problem- do strachu spowodowanego niewłaściwym postępowaniem i obawa przed konsekwencjami dokładają dziecku strach przed swoimi emocjami i zachowaniem. Jak można lepiej rozwiązać taką sytuację pokazuje zachowanie Maryi.
Po pierwsze Matka, gdy orientuje się ,że Syn świadomie został w świątyni, przede wszystkim pyta Go o motywy- pozwala mu się wytłumaczyć. To bardzo istotne, dziecko, jak każdy, nie robi niczego bez powodu a to co dorosłemu może wydać się błahe dla dziecka może być istotną okolicznością i może ono poczuć się bardzo zranione, gdy zlekceważy się jego pobudki. Co prawda pytanie „Dlaczego nam to zrobiłeś’ Ma również charakter przygany, ale jest to zupełnie zrozumiałe- dziecko musi od razu wiedzieć, że postąpiło niewłaściwie. Po drugie Matka tłumaczy Dziecku, jak poczuła się Ona sama oraz ojciec, mówi o swoich uczuciach, o bólu, niepokoju i cierpieniu. W ten sposób uczy szacunku wobec cudzych uczuć i zachowań a także tłumaczy własne reakcje. Dziecko nie ma jeszcze tak rozwiniętej wyobraźni, żeby reagować w pełni empatycznie i adekwatnie. Wyjaśnienie powoduje, że rozumie ono zły stan rodziców i jednocześnie czuje się bezpiecznie- rodzice potraktowali je poważnie. Spokojna, rzeczowa reakcja, stworzenie odpowiednie atmosfery sprawia że dziecko się otwiera i wyjaśnia co nim kierowało co pozwala rodzicom lepiej je poznać. Nie zawsze jednak to, co mówi dziecko jest dla rodziców zrozumiałe. I tu też Maryja i Józef pokazują odpowiednią reakcję- oni nie pojęli odpowiedzi Jezusa ale nie zadręczali go prośbami i żądaniami wyjaśnienia. To ważne, gdyż dziecko nie zawsze potrafi to zrobić a poza tym takie postępowanie, podobnie jak wyrzuty i pretensje tworzy barierę emocjonalną. Maryja i Józef zapamiętali to, co powiedział Syn i nie drążąc dalej zakończyli całą sytuację i zabrali Jezusa do domu. Tam był czas na przemyślenia i dalszą obserwację. I to są świetne rady dla troskliwych rodziców jak rozmawiać i postępować z dzieckiem, które nabroiło.
Niemal każdy może sobie (przynajmniej w jakimś stopniu) wyobrazić, jak czują się rodzice, kiedy ich nastoletni syn nagle gdzieś się zawieruszył. Ból, panika i- mimowolnie- najczarniejsze myśli. Możemy więc przypuszczać, że Maryja z Józefem, kiedy tylko zorientowali się, że Jezus zniknął i nie ma go wśród krewnych oraz jego kolegów, czym prędzej pobiegli z powrotem do Jerozolimy nie bacząc na odległość (dzień drogi to pewnie około 30 kilometrów) i zmęczenie. Po drodze z niepokojem wypytywali czy ktoś nie widział ich dwunastoletniego dziecka (dziś zapewne groziłby im sąd rodzinny) i nigdzie ani śladu. W końcu, po długich poszukiwaniach (trzy dni to wieczność dla zrozpaczonych rodziców), kierują się do świątyni- może do serce Maryi podpowiedziało gdzie jest Jej Syn, a może prosta logika - tam widzieli go po raz ostatni i tam też bywało mnóstwo ludzi i być może ktoś go widział, ktoś zauważył, gdzie poszedł. I ta decyzja okazuje się słuszna. Jezus w najlepsze dyskutował ze zgromadzonymi tam nauczycielami i uczonymi w Piśmie, jakby nie przejawiając żadnego zainteresowania faktem, że rodzice dawno odeszli i pozostał tu sam.
I teraz czas na reakcję Rodziców... Często - kiedy już rodzice odnajdą zaginione dziecko - wcale się nie cieszą, tylko natychmiast rozładowują swój lęk i frustrację agresją wobec niego. Momentalnie rodzi się kolejny problem- do obaw (a nawet strachu) spowodowanego niewłaściwym postępowaniem i obawy przed mającymi nastąpić konsekwencjami, dokładają dziecku lęk przed podobnymi emocjami i zachowaniem w przyszłości. Lepiej tę sytuację rozwiązać inaczej i pokazuje to zachowanie Maryi.
Po pierwsze Matka, gdy orientuje się ,że Syn świadomie został w świątyni, przede wszystkim pyta Go o motywy postępowania - pozwala mu się wytłumaczyć. To bardzo istotne, bo dziecko – jak każdy – nie robi niczego bez powodu, a to co dorosłemu może wydać się błahe dla dziecka może być istotną okolicznością i może ono poczuć się bardzo zranione, gdy zlekceważy się jego pobudki. Po drugie Matka tłumaczy Dziecku jak poczuła się Ona sama oraz jego ziemski ojciec, mówi o swoich uczuciach, o bólu, niepokoju i cierpieniu. W ten sposób uczy szacunku wobec cudzych uczuć oczekiwań i zachowań, a także tłumaczy własne reakcje. Dziecko nie ma jeszcze tak rozwiniętej wyobraźni, żeby reagować w pełni empatycznie i adekwatnie. Wyjaśnienie powoduje, że rozumie ono zły stan rodziców i jednocześnie czuje się bezpiecznie- rodzice potraktowali je poważnie. Spokojna, rzeczowa reakcja, stworzenie odpowiednie atmosfery sprawia że dziecko się otwiera i wyjaśnia co nim kierowało co pozwala rodzicom lepiej je poznać. Nie zawsze jednak to co mówi dziecko, jest dla rodziców zrozumiałe. I tu też Maryja i Józef pokazują odpowiednią reakcję- oni nie pojęli odpowiedzi Jezusa ale nie zadręczali go dalej prośbami i żądaniami wyjaśnienia. To równie ważne, ponieważ dziecko nie zawsze potrafi w pełni wytłumaczyć o co mu chodziło (nie zawsze też rodzice są w stanie pojąć jego tok rozumowania) a ponadto uparte kontynuowanie tematu i usilne wypytywanie, podobnie jak wyrzuty i pretensje, może stworzyć silną barierę emocjonalną. Maryja i Józef zapamiętali to co powiedział Syn i nie drążąc dalej, zakończyli całą sytuację (chociaż też nie uznali jej za niebyłą) i po prostu zabrali Jezusa do domu. Tam był czas na przemyślenia i dalszą obserwację. I to są świetne rady dla troskliwych rodziców jak (niejednokrotnie) rozmawiać i postępować z dzieckiem, które nabroiło.
Sorcier&Moni