Przemyślenia
Dlaczego Chrystus jest wolnością?
dodane 2017-05-31 21:40
Jesteśmy zniewoleni, ślepi i ubodzy. Czy jest jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji? W dodatku na każdym kroku wypominamy sobie nasze błędy lub inni robią to skuteczniej niż my. Co na to wszystko mówi Bóg? Czy naprawdę mamy katować samych siebie jednym błędem aż do śmierci?
Dzisiaj dość krótki wpis z moich ostatnich przemyśleń, aczkolwiek był to niejako przebłysk mądrości w mojej głowie. Wielu mówi, że Chrystus jest prawdziwą wolnością, jednak także wielu (a właściwie to więcej niż tych pierwszych) twierdzi, że chrześcijaństwo zniewala. Tym razem prawda nie leży po środku. Chrystus naprawdę wyzwala. Pozwolę sobie skupić się tylko na jednej z form wyzwolenia: spowiedzi.
Nie chcę wnikać w słuszność spowiedzi w konfesjonale (bo zostało to już wielokrotnie omówione). Niby mówi się, że Bóg odpuszcza nam grzechy i tych już po prostu nie ma, jesteśmy wolni. Tylko co to tak naprawdę znaczy? Wśród wypowiedzi duchownych w mediach internetowych można znaleźć dwa dość skrajne stanowiska: pierwsze przypomina, że Bóg wybaczył nam grzech, ale jego skutki są dalej odczuwalne. Trudno się z tym nie zgodzić, w końcu, jeśli zabijemy człowieka i później szczerze tego pożałujemy, to on nie powróci do żywych. Drugie skrajne stanowisko żąda od nas, abyśmy nie „katowali” się swoimi już odpuszczonymi grzechami, bo jest to prawdopodobnie działanie złego ducha, który chce nam wmówić, że jesteśmy tak grzeszni, iż odsuwa nas to nieskończenie od Boga. Faktycznie, jeśli Bóg odpuścił nam dany grzech, to przepraszając za niego znowu i bojąc się, czy dobrze się wyspowiadaliśmy albo czy Bóg go nam wybaczył, wątpimy w Boże miłosierdzie, na podstawie którego ta cała spowiedź działa.
Jednak jak do tej pory nic odkrywczego. Gdzie jest ta wolność? Jak połączyć oba stanowiska? Przede wszystkim większość rzeczy, za które żałujemy jest także grzechami (często lekkimi, czasem wagi ciężkiej). Gdy idziemy do spowiedzi, Bóg odpuszcza nam wszystkie grzechy (nie tylko te ciężkie, ale także te lekki, nawet te, których nie wyznaliśmy). Dlatego zamęczanie siebie później myślami: „no i po co ja tak zrobiłem / zrobiłam” albo „ale żałuję, że mu wtedy tak powiedziałem / powiedziałam” jest błędne. Bóg nam mówi: było, ale minęło, idź żyj dalej z czystą kartą, nie oglądaj się w przeszłość, buduj dobrze teraźniejszość. No to, jaka inna religia, jaka koncepcja na życie mówi, aby natychmiast po takim swoim jakimś błędzie (grzechu) iść dalej i się nie rozczulać nad sobą? To jest całkowite oswobodzenie, rozerwanie kajdanów przeszłości. Oczywiście to „natychmiast” odnosi się do aktu spowiedzi. Świetna sprawa. Grzech nie czyni nas gorszymi niż jesteśmy, skoro został odpuszczony.
W spowiedzi zawiera się jednak także warunek szczerego postanowienia poprawy. Oznacza to, iż, co prawda, nie musimy już sobie ciągle wypominać, cośmy za głupotę zrobili, ale aby podobnych rzeczy i zdarzeń uniknąć w przyszłości, powinniśmy wyciągnąć wnioski z naszego działania, może jakieś postanowienia na przyszłość. W Ewangelii Łukasza (Łk 4, 18-21) Jezus pięknie naucza:
„Duch Pański spoczywa na Mnie ,
ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie ,
abym ubogim niósł dobrą nowinę ,
więźniom głosił wolność ,
a niewidomym przejrzenie ;
abym uciśnionych odsyłał wolnymi ,
abym obwoływał rok łaski od Pana .
Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł ; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione . Począł więc mówić do nich : « Dziś spełniły się te słowa Pisma , któreście słyszeli”.
Kto jest ubogi? My wszyscy jesteśmy ubodzy w duchu, bo ciągle szukamy miłości, wsparcia u innych, u Pana. Kto jest więźniem? My wszyscy, bo zniewolił nas grzech, często wstyd czy strach. Kto jest niewidomym? My wszyscy, bo wielokroć nie widzimy, jakie zlo czynimy. Jesteśmy uciśnieni grzechem. Co na to Jezus? On mówi do nas, że jesteśmy wolni i mamy iść głosić Jego miłość nie przejmując się już tą wczorajszą nędzą naszych grzechów, bo On je zabrał.
/Szukający w Drodze