Przemyślenia
Zagadka życia
dodane 2017-03-20 00:08
Miłość, samotność, wzajemność – co te trzy różne łączy słowa?
„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak jak Ja was umiłowałem” (J 15,12)
Dzisiaj dość krótki wpis, ale może się komuś przyda. Każdy z nas pragnie być kochany, wielu jest nieszczęśliwych w swej samotności. Niestety, nawet wierząc w Boga zapominamy, że daje On nam ciągle swoją miłość, możemy ją brać całymi garściami, ciągle, zawsze jesteśmy przez Niego kochani, ciągle, zawsze o nas pamięta. Dlaczego ta myśl nam nie pomaga? Bo nasza relacja z Bogiem jest często jednostronna, płytka. To On nam pokazuje, jak nas kocha, On nam to powtarza, On chce byśmy do Niego szli. My natomiast, nierzadko, nawet Go nie słuchamy.
Czy ktoś wyobraża sobie małżeństwo, w którym tylko jeden małżonek mówi o miłości, daje jej wyraz przez swoje starania? Czy takie małżeństwo przetrwałoby? Czy obdarowywany małżonek czułby się jakoś związany z obdarowującym (nie mówię o uzależnieniu od darów i wyznań)? Raczej nie. Jaka jest więc recepta na kolejny krok w stronę Boga? Dawać Mu znaki naszej miłości, poza uczynkami dobra, mówmy Mu po prostu: „Boże kocham Cię”, „Jezu kocham Cię” – niech te słowa będą naszą myślą, mową i pragnieniem. Zdradzamy Go codziennie, w każdym złym uczynku. Jesteśmy słabi, ale możemy też codziennie, niemal przy każdym uczynku mówić Mu, że Go kochamy.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, to nie Bogu te nasze wyznania są potrzebne, bo On i tak nas kocha tak samo, jest niewzruszony naszymi zdradami (grzechami) i cieszy się z nas po prostu, jak każdy dobry rodzic ze swego dziecka, że ono jest. To nasze zaangażowanie jest dla nas konieczne, byśmy dojrzeli tę miłość Boga, „wczuli” się w nią i nie musieli wierzyć, że prawdziwą miłość może nam dać tylko drugi człowiek.
/Szukający w Drodze