Przemyślenia
Brak słów
dodane 2016-12-27 01:03
Anioł pozbawił mowy Zachariasza, cóż za okrucieństwo! Czyżby dobry Bóg jednak nie był aż tak bardzo dobry? Dlaczego tak mało się o tym mówi, czyżby tuszowanie prawdy?
Chociaż Boże Narodzenie było w niedzielę, jednak pragnąc pozostać w temacie około bożonarodzeniowym zajmę się dziś badaniem straszliwego przypadku opisanego na łamach Ewangelii św. Łukasza. Oto anioł wysłany przez Boga odebrał Zachariaszowi mowę na okres ciąży jego żony Elżbiety:
„Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie». Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. „(Łk 1, 18-22)
Cała sytuacja, jak czytamy dalej, może się wydać nawet komiczna:
„Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: «Nie, lecz ma otrzymać imię Jan». 61 Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga.” (Łk 1, 59-64)
Wyobraźmy sobie grupę ludzi, którzy pytają ojca małego Jana Chrzciciela, jak chciałby nazwać dziecko, a ten żywo gestykulując żąda tabliczki, na której dopiero pisze imię. Jest to scena, która mogłaby pasować do jakiejś komedii. Jednak musimy spojrzeć na całą sprawę z innego punktu widzenia, przecież brak mowy nie ułatwia komunikacji z innymi ludźmi, a należy pamiętać, iż w tym okresie właśnie jego żona była w ciąży i wymagała specjalnej opieki. Wróćmy więc jeszcze do świątyni i spójrzmy na całą sytuację ponownie. Anioł Gabriel oznajmił Zachariaszowi, że wreszcie będzie miał potomka, w dodatku „wielkiego w oczach Pana”, a mężczyzna z niedowierzaniem pyta o jakiś znak potwierdzający prawdomówność anioła(!), powątpiewając w zapowiedzi z powodu swojego wieku. Dopiero wtedy, po tych słowach, stracił on mowę. To właśnie był ten znak, o który tak się prosił (aż się doprosił, można by rzec). Anioł Gabriel dotrzymał słowa, Zachariasz odzyskał mowę. Co ciekawe, w podobnej sytuacji Maryja nie pytała „jak rozpozna”, że anioł zwiastuje jej prawdę, tylko o sposób realizacji anielskiego zwiastowania.
No, to jak w końcu? Czy Zachariasz otrzymał karę od anioła? Ja wolę to postrzegać jako poczucie humoru. Zachariasz sam prosił o dowód prawdziwości anielskiego przekazu. On sam nie traktował tego jako coś złego i po przywróceniu mowy chwalił Boga, otrzymał przecież wyczekiwanego, ukochanego syna, brak mowy przez kilka miesięcy nie mógł tego przyćmić. Nie stała się więc mu krzywda. Bóg równocześnie zadbał o Elżbietę, którą opiekowała się (dzięki słowom Gabriela) Maryja:
„Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.” (Łk 1, 40)
Cała ta historia świadczy o wielkim poczuciu humoru tam u Pana. Myślę, że także w naszym życiu Bóg czasami interweniuje w sposób choć przekorny, zawsze dobry i opiekuńczy. Dobry rodzic także czasem droczy się z dzieckiem lub w formie zabawy (niepostrzeżenie) chroni je, pomaga mu. Nie inaczej należy postrzegać tę sytuację. Już na marginesie, warto Bogu zawsze ufać i wierzyć, bo domaganie się potwierdzeń, dowodów zawczasu ma także pewne konsekwencje, obnaża relację człowiek – Bóg z pewnej pięknej niewinności, czystości.
/Szukający w Drodze