Przemyślenia
Czy każdego trzeba kochać?
dodane 2016-11-28 23:04
Czy naprawdę musimy każdego kochać? Czy może wystarczy, jeśli będziemy „tylko” miłować drugą osobę? Czy w ogóle istnieje różnica między „kocham” a „miłuję”? Tą sprawą postaram się dziś zająć.
Zasadniczo w języku polskim znaczeniowo nie ma żadnej różnicy między miłowaniem a kochaniem. Ja jednak pewną różnicę, delikatną, acz subtelną uczynię. Na początek kilka danych: w Biblii znajdziemy 79 miejsc, gdzie pada słowo „kocha” (czasem jako temat z końcówką np. „kocham”). Zbitka „miłuj” ma natomiast 128 trafień. Nie zamierzam się dziś kusić o znalezienie rozgraniczenia biblijnego w używaniu obu sformułowań, gdyż także w Biblii jest ono traktowane równoznaczne:
„A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!» 16 I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje!». 17 Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham».” (J 21, 15-17)
Jak widać Piotr i Jezus traktują te słowa równoznacznie. Może więc faryzejsko czynię szukając różnicy, ale posłuchajcie najpierw. „Miłowanie” dla mnie kojarzy się jednoznacznie z takimi miejscami w Nowym Testamencie jak:
„Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą;” (Łk 6, 16)
Oznacza ono więc dla mnie czynienie bliźniemu uczynków miłości, szacunku, wspieranie, pomóc mu. Natomiast słowo „kocham” kojarzy mi się z bliskością, intymnością relacji np. w rodzinie, między dziećmi a rodzicami. Wtedy także dokonujemy uczynków miłości, ale równocześnie zależy nam na samym kontakcie i właśnie przebywaniu w obecności kochanych osób. Czy tak samo zależy nam na kontakcie z każdym innym człowiekiem? Czy pragniemy przebywać z każdym bliźnim, wiedzieć co u niego? Zazwyczaj nie. Dlatego osobiście słowo „kocham” zarezerwowałbym dla takiej bliskiej relacji, np. z Bogiem, z rodzicami, a miłowanie dla bliźnich.
Na potrzeby wpisu musiałem jednak sięgnąć do Pisma Świętego i tam słowa Chrystusa nakazują nie czynić żadnej różnicy między kochaniem a miłowanie, bo oto:
„Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga.” (J 16, 27)
„Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać.” (J 10, 17)
Jeśli więc Bóg mnie miłuje, jak mogę mówić, że jest to coś gorszego niż „kochanie”?
Więc faktycznie powinniśmy wszystkich kochać tak samo (a Boga najmocniej)? Nie ma różnicy między miłością do matki, a do sąsiada? Może to nie w poziomie miłości, w jej jakości powinna leżeć różnica, ale wynika ona tylko z tego, na ile poznaliśmy drugą osobę, na ile pokazała nam ona swoje mocne i słabe strony? Każdy mąż nie znał kiedyś swej żony, ale im bardziej ją poznawał, tym bardziej mógł ją też wspierać i jej towarzyszyć w jej życiu, a ona w jego?
P.S
Pomijam w całym artykule kwestię seksualności itp.
/Szukający w Drodze