Witam. Na początku sprostowanie poprzedniej notatki odnośnie jednego z moich wykładowców. Wykładowca, z którym się pokłóciłam, nie jest doktorem habilitowanym, lecz profesorem doktorem habilitowanym. Przepraszam za pomyłkę i zapewniam, że nie wynikała ze złośliwości.

Sprawa druga. Otrzymałam dziś trzy całkowicie bezsensowne komentarze, które nie miały ani normalnego imienia czy ksywy Autora, ani żadnego sensownego zdania, podane strony internetowe nie działały. Na razie pozostaje mi żywić nadzieję, że ktoś wpisując takie brednie nie zawirusował mi komputera... Jeśli faktycznie nic takiego się nie stanie - byłabym wdzięczna Panu - to jednak bardzo wszystkich proszę, aby nie zostawiać mi takich - z całym szacunkiem - głupich komentarzy. Rozumiem, że komuś może się podobać mój blog, ale może się też nie podobać i jeśli chce w komentarzu zawrzeć jakąś krytykę, uwagi, propozycje lub rady, to proszę bardzo i zapraszam do tego. Ale wszystkie komentarze pozbawione sensu będę bezwzględnie wyrzucać, co zresztą jest logiczne.

Ogólnie życie moje toczy się bez zmian...studiuję od tygodnia i już jestem przemęczona... nie mam na nic czasu...et cetera... ale nie będę się tylko skarżyć, bo  byłoby nudnie. Dziś byłam na Mszy "mojego" Duszpasterstwa, ale niestety od Mszy niedzielnej do tej pory właśnie tylko to udało mi się zrobić... Może później wszystko lepiej się poukłada i będę tam wpadać częściej.

Siostra zakrystianka śmiała się, że mogłabym się zatrudnić w zakrystii na jedną czwartą etatu... No, to też pomysł :) praktyki już miałam i nie musiałabym szukać pracy...:>

To tyle na dziś, kończę, bo po prostu UMIERAM. I pewnie długo jeszcze będzie to trwać...

Pozdrawiam wszystkich równie umierających, ale tych żywych też.

Adios