Uncategorized

Biały - doskonały!

dodane 22:34

Tytuł wpisu to jednocześnie tytuł piosenki S.D.A MOST, którą... zajęliśmy pierwsze miejsce w Festiwalu Piosenki Wszelakiej! Tak jak i rok temu! Jak to mówią "Raz na Moście, raz pod Mostem, ale z Mostem zawsze prościej"!!!

A teraz może od początku. XXVII Obóz Duszpasterstw Akademickich w Białym Dunajcu się zaczął był 1 września 2010, a tak naprawdę 31 sierpnia 2010 atrakcyjną podróżą PKP najpierw do Krakowa, a stamtąd już prosto do Białego (nawiasem mówiąc, podróż w Inter Reggio dostarcza niesamowitych wrażeń - byliśmy bardziej połamani niż przy chodzeniu po górach). Jak zapewne, drodzy Czytelnicy, pamiętacie, byłam absolutnie przerażona perspektywą obozu, ale okazało się, że zintegrowaliśmy się już podczas Mszy Świętej poprzedzającej (zapomniałam!) podróż, później ciąg dalszy integracji w pociągach, tak że do Białego już wszyscy się poznali... No, może jednak bez przesady, ale naprawdę szybko się dogadaliśmy. Na miejscu przedstawiła się nam cała czarująca wprost kadra, ucharakteryzowana na rodowitych Rzymian, gdyż w tym roku chatka i mieszkańcy chatki MOSTu Rzym mieli wyobrażać. Był więc Cezar - Duszpasterz (kudłaty - z całym szacunkiem, poważaniem i bez aluzji), była Szefowa chaty - boska Ada, byli legioniści Turystyczni, Kulturalni, Muzyczni i Kwatermistrz oraz piękne dziewice - Turystyczne, Kuchenne, Muzyczne, Medyczne i Liturgiczna.  Kadra była pierwszorzędna, uczestnicy i goście - też.

Pan Bóg szybko zaradził mojemu zamknięciu, "wybierając" mi dziewięcioosobowy pokój... Ale dziewczyny były naprawdę wspaniałe.  Ogólny plan dnia wyglądał następująco: pobudka (o różnych porach ;)), śniadanie, wyjście w góry, Msza Święta, obiadokolacja, pogodny wieczór, modlitwy i... czas wolny, ewentualnie o którejś tam godzinie sen... Plan ten ulegał wielu przeróbkom, a raczej po prostu był dostosowywany do potrzeb. W Niedzielę - nareszcie dłuuugi sen, Msza raz o 10:00, drugi raz o 12:00 i ogólne byczenie się... oczywiście, pobożne. Ja akurat na Mszy byłam dwa razy na 8:00, ponieważ raz byłam kibicem w rozgrywkach koszykówki (w których ostatecznie MOST nie brał udziału), a drugi raz byłam w rezerwie w zawodach piłki siatkowej... I tu nie odnieśliśmy sukcesu, ale nie przejęliśmy się, ponieważ, jak napisałam na samym początku, zdobyliśmy pierwsze miejsce w Festiwalu Piosenki Wszelakiej (każde Duszpasterstwo wymyśla jedną piosenkę o obozie)  oraz jedna z dwu grup MOSTu zdobyła pierwsze miejsce w biegu otrzęsinowym. Wiadomo, że MOST jest najlepszy! :D:D

Niestety, były też akcenty niemiłe, a nawet tragiczne. Takim tragicznym akcentem był wypadek naszych koleżanek z pewnego Duszpasterstwa, które spadły żlebem ok. 400m. Na szczęście, jedna z nich szybko się z tego pozbierała i szybko wyszła ze szpitala, z drugą było gorzej... dlatego błyskawicznie się zorganizowaliśmy i parę fantastycznych osób oddało krew, aby pomóc poranionej koleżance, natomiast w ostatnim dniu wyjazdu (czy też raczej przedostatnim - dzień przed wyjazdem) została zorganizowana cała wielka akcja oddawania krwi, która miała miejsce w chatce MOSTu... miałam nawet zaszczyt wraz z kolegą Krzysztofem pilnować porządku.  Niestety, nie mogłam oddać krwi i do tej pory nie mogę odżałować, tym bardziej, że chyba nie będę mogła nigdy tego zrobić... Ale spisaliśmy się wspaniale, naprawdę sporo osób  - można powiedzieć - podzieliło się życiem... Podobno jest pomysł, aby taką akcję organizować co rok. Uważam, że byłoby świetnie.

No a oprócz akcji krwiodastwa w przedostatnim dniu wszystkich czekała Agape, czyli tzw. uczta miłości. Zaczęliśmy Mszą Świętą, następnie podziękowaliśmy kadrze, odtańczyliśmy uroczystego (i bardzo urozmaiconego;)) poloneza, a później jedliśmy całą noc pyszne jedzonko i tańczyliśmy, tańczyliśmy, tańczyliśmy...  Wytrzymałam do1:00, a później skapitulowałam i grzecznie poszłam spać, ale myślę, że wszyscy, którzy mnie znają, przyznają mi rację, że był to niemały sukces, że te parę godzin jednak się bawiłam i nawet tańczyłam (i nawet podobno umiem to robić! coś takiego! czego się człowiek o sobie dowie...). Zresztą, nie jest to tylko mój "sukces", ale przede wszystkim otwartych, sympatycznych i wspaniałych koleżanek i kolegów z MOSTu, którzy tak mnie "przemienili" oraz mojego Ks. Spowiednika (te oryginalne, wymagające pokuty...). Dlatego bardzo wszystkich zachęcam, a już szczególnie wszystkich nieśmiałych i zamkniętych, do wyjazdu na obóz integracyjny Duszpasterstw Akademickich Wrocławia i Opola w Białym Dunajcu. I bardzo dziękuję całemu MOSTowi a także innym Duszpasterstwom za ten wyjazd.

A teraz powrót do normalności :D:D. Służba przy Ołtarzu (ograniczona nieco przez przeziębienie i spaloną przy prasowaniu albę... tak, tak, z albą trzeba umieć się obchodzić...), jazdy, bardzo zresztą miłe, tylko ostatnio trochę wytrzęsłam p.Instruktora... i perspektywa roku akademickiego (bleee)...

Kończę już to coś zwane wpisem, bo mama chce iść spać.

Ciąg dalszy pewnie kiedyś nastąpi...

Dobranoc! :)

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024

Ostatnio dodane