Uncategorized
Służba!
dodane 2010-08-25 20:57
Dziś pokrótce streszczę (trudno długo streszczać) moją służbę na Nabożeństwie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy oraz Mszy Świętej.
Nabożeństwo odprawiał mój najukochańszy na świecie i absolutnie jedyny w swoim rodzaju Ks. Rezydent. Generalnie mimo kilku podobieństw nasze usposobienia baardzo się różnią. Mimo wszystko szybko złapaliśmy wspólny język i mimo tysiąca dzielących nas różnic - począwszy od płci, powołania i wieku - dogadujemy się i rozumiemy bardzo dobrze.
Ks. Rezydent po odmówieniu modlitwy, przeczytaniu intencji i ponownym odmówieniu modlitw zabrał się za Dziesiątek Różańca, ja natomiast jako osoba dosyć niespokojna cały czas strzelałam na palcach i ogólnie robiłam z nimi różne dziwne rzeczy. W pewnym momencie Ks. Rezydent troszkę stracił rachubę w Zdrowaśkach i zerknął z uśmiechem na moje ręce, pewien, że palcami "odliczam" Zdrowaśki. Niestety, nie miałam jak mu powiedzieć, że ja się tylko bawię, ale co było jeszcze lepsze okazało się, że trzymałam akurat prawą ręką palec wskazujący lewej ręki i Ksiądz odebrał to chyba jako dziewiątą Zdrowaśkę, bo po następnej skończył i... prawdopodobnie odmówił prawidłową ilość :D:D .
Następnie miała zostać odprawiona Msza Święta. Msza Święta zaczęła się jakieś ponad 5 min później niż powinna, ponieważ Ks. Proboszcz (także kochany) spóźnił się...ot tak, po prostu (chyba, że coś mu wyskoczyło), a Ks. Rezydent po odprawieniu Nabożeństwa musiał jeszcze pójść wyspowiadać wiernych. Spowiadać miał Ks. Proboszcz, ale jak wyżej napisałam sam się spóźnił, więc ostatecznie poszli spowiadać obaj - najpierw Ks. Rezydent a zaraz po nim Ks. Proboszcz. Zanim wrócili, to p.Organista zdążył już przegrać dwie zwrotki pieśni na rozpoczęcie, ale razem z kl. Marcinem skomentowaliśmy to w następujący sposób: - Później zaczniemy, szybciej skończymy... - I jakoś przeleci... Stety niestety, nie skończyliśmy szybciej, a nawet później, ale przynajmniej się wyrównało. Na Mszy Świętej Ks. Proboszcz robił do mnie miny, ja natomiast mało nie udusiłam (niechcący!!!) pateną pewnej znajomej Pani. Już po błogosławieństwie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski, a później jeszcze pieśń i wreszcie Ks. Proboszcz jako główny celebrans stwierdził, że możemy wejść do zakrystii. Uffff. I tak mniej więcej wygląda służba w mojej Parafii... mnie się tam podoba :).
Jutro kolejna! O godz. 9:00, a następnie może uda mi się WRESZCIE całkowicie posprzątać mój pokój (i resztę mieszkania) po remoncie...
To tyle na dziś, pozdrawiam wszystkich Czytelników i życzę dobrej nocy :)
Spakojnaj noczy! ;):) (to po rosyjsku:))