Trzydzieści sześć lat. Gorzko.

dodane 23:33

Trzydzieści sześć lat temu na ulicach pojawiły się czołgi. Dzisiaj zmieniła się amunicja...

Moi rodzice. Wtedy – zaślubieni sobie od miesiąca: młodzi, szczęśliwi, zakochani. Teraz – razem od wielu lat: starsi, doświadczeni, przeorani życiowymi zmaganiami, nadal patrzący na siebie z miłością.

Codzienność. Wtedy – szara i siermiężna, naznaczona PRLowskimi absurdami, kilometrowymi kolejkami, pustymi półkami w sklepach i domami pełnymi ludzi, którzy mając niewiele mieli siebie nawzajem. Teraz – kolorowa i atrakcyjna, naznaczona korporacyjnymi absurdami, kilometrowymi korkami w godzinach szczytu, pełnymi półkami w sklepach i pustymi domami, w których samotni ludzie siedzą wpatrzeni w swoje 500 kontaktów na facebooku.

Przygotowania do świąt. Wtedy – oczekiwanie na rarytasy: pomarańcze i prawdziwą czekoladę, radość z faktu, że udało się dostać spod lady coś nadającego się na prezent, wysyłanie kartek do tych, którzy są daleko. Teraz – oczekiwanie na promocje w sklepach tak zapchanych towarem, że na klientów nie ma już w nich miejsca, radość z faktu, że przesyłka z Allegro w tym roku przyszła na czas, wysyłanie hurtowych smsów z nieśmiesznymi wierszykami.

Polacy. Wtedy – sąsiedzi z jednej ulicy, stający po przeciwnych stronach barykady: jedni uzbrojeni w sztandary z napisem „Solidarność” i marzenia o godnym życiu, drudzy w pałki i karabiny, których używali patrząc prosto w oczy swoich ofiar. Teraz – sąsiedzi z jednej ulicy, stający po przeciwnych stronach barykady: jedni uzbrojeni w szczytne idee i gotowość do działania, aby swój kraj uczynić lepszym miejscem do życia, drudzy w komputery, z których w zaciszu swoich domów anonimowo strzelają hasłami pełnymi nienawiści.

Trzydzieści sześć lat temu Polsce została zadana ogromna rana. Najbardziej boli, że to nie najeźdźca, obcy, wróg, ale często sąsiad z tej samej klatki był tym, który rozbił w drobny mak życie niejednego człowieka. Dzisiaj czołgi nie wyjeżdżają na ulice, nie ma internowanych, bitych, mordowanych; ludzie nie muszą uciekać z domów w obawie przed wizytą panów w mundurach a ulicami mogą swobodnie chodzić marsze, procesje i pielgrzymki. Mamy tę wolność, w imię której tak wielu poniosło konkretną ofiarę.

Ale choć na ulicach nie słychać już karabinowych strzałów, to ta nasza wolność w praktyce jakoś kiepsko nam wychodzi. Wystarczy przeczytać komentarze pod jakimkolwiek artykułem w internecie, żeby zobaczyć, że jedyne, co się przez te lata zmieniło, to amunicja. Od strzałów słowami nie leje się co prawda krew, ale umierają marzenia, poczucie sensu i chęć do życia. I nadal robi to nie najeźdźca, obcy, wróg, ale sąsiad z tej samej klatki...

Trzydzieści sześć lat. Wydaje się, że zmieniło się wszystko. Tak naprawdę nie zmieniło się nic.

" Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę
Ale chroń mnie, Panie, od pogardy
Przed nienawiścią strzeż mnie, Boże..."

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane