• Aby byli jedno

    Czy Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan to dla nas zbyt wysoki poziom?


  • Katolicy na huśtawce

    „No nie chodzę już do kościoła. Bo po co? Kiedyś chodziłam, ale wiesz... te puste formułki, trudne słowa, nic z tego nie rozumiem. Wierzę w Boga, ale On jest tak odległy... Nie widzę sensu, żeby się modlić. Więc po co tracić czas? Zresztą moi znajomi też już nie chodzą, więc nawet jak zdarzy mi się tam pójść, to jestem totalnie anonimowa, nikogo nie znam...”


  • Kolędowa afera

    ...czyli - tym razem z przymrużeniem oka - o tym, jak jedna literka może rozpętać karczemną awanturę.


  • Tona dobroci

    Wystarczy pomysł, kilku zapaleńców i... karteczki, aby uczynić świat odrobinę lepszym.


  • Hej kolęda, kolęda!

    "Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi" - tylko czy za głosem artystów, który rozbrzmiewa z telewizorów w wigilijny wieczór, kryje się coś więcej niż tylko garść wzruszeń nad Dzieckiem, któremu twardo i zimno?


  • Trzydzieści sześć lat. Gorzko.

    Trzydzieści sześć lat temu na ulicach pojawiły się czołgi. Dzisiaj zmieniła się amunicja...


  • Granice prowokacji?

    W internecie "nie wyróżniaj się" znaczy "giń". W zalewie słitaśnych kotków i dywagacji nad składem nowego rządu trzeba mocno się postarać, żeby przedrzeć się do czytelnika z ważnymi treściami. Tylko czy naprawdę wszystkie chwyty są dozwolone?


  • Trzy Kościoły?

    Wystarczył tydzień, aby - jak w soczewce - zobaczyć, ile brakuje nam do wypełnienia Chrystusowego testamentu..


  • Niedzielny spacerek

    Dzień dobry! - zgodnie ze starą tradycją zwracamy się do mijającego nas Pana. Pan ma na oko coś koło 70-tki, idealnie białą koszulę z krawatem wystającą spod niedopiętej kurtki i laseczkę w ręku. W jego wyglądzie nie byłoby nic szczególnego, gdyby nie to, że znajdował się na leśnym, stromym odcinku szlaku na Równicę... \- Dzień dobry! - odpowiada z szerokim uśmiechem Pan. - Jak to dobrze, że [...]


  • O moim Domu...

    6 dni, 1500 kilometrów autostopu. Z 5 euro w kieszeni, bez zapasów jedzenia, bez konkretnego planu. I z jednej strony był to wyjazd bardzo udany. Udany bo: zawsze spałyśmy pod dachem, co więcej – na łóżkach!, ani razu nie byłyśmy głodne, najdłuższe oczekiwanie trwało tylko 2 godziny, każde oberwanie chmury (a było ich sporo) przeczekałyśmy pod dachem… słowem – luksus. Z drugiej strony wyjazd był totalnie nieudany… Nieudany, bo: zawsze spałyśmy pod dachem, co więcej – na łóżkach!, ani razu nie byłyśmy głodne, najdłuższe oczekiwanie trwało tylko 2 godziny, każde oberwanie chmury (a było ich sporo) przeczekałyśmy pod dachem… słowem – nuda i brak autostopowej przygody. Czyli w końcu jak?