Przez dziurkę od klucza
Nobel na zachętę?
dodane 2009-10-11 22:42
Zainspirowana przez mojego współlokatora, który został dzisiejszego wieczoru zamęczony przeze mnie narzekaniami na ten świat (który na marginesie robi się coraz ciekawszy, jeśli dwójka ludzi których dzielą tylko drzwi - nie zamknięte na klucz, więc przez dziurkę podglądac nie trzeba - toczy ze sobą światopoglądowe debaty za pośrednictwem gadu...), postanowiłam tu wrzucić kilka moich refleksji nad Obamowym Noblem. Zaznaczę tylko na wstępie, że nie śledziłam zbyt wnikliwie komentarzy publicystów, więc niektóre moje wnioski mogą być nietrafione albo spóźnione.
Podobno Marek Magierowski napisał w Rzeczpospolitej, że „Najbardziej z nagrody dla Obamy cieszą się zapewne afgańscy wieśniacy. Mało kto w świecie dostąpił zaszczytu zbombardowania przez laureata pokojowego Nobla”. Chyba cały świat zastanawia się, o co w tym wszystkim chodzi. Czy tylko o "podlizanie się" najpotężniejszemu mocarstwu świata, czy komitet miał jakieś głębsze intencje? Bo jedno jest pewne - zbyt dużo tych działań pokojowych pan O. nie podjął. Zasadniczo nie twierdzę, że Obama jest ziejącym mordem potworem (chociaż... ustawa aborcyjna... coś z tym mordem jednak jest na rzeczy, ale to chyba nie ta bajka tym razem), ale jest wielu ludzi, którzy dla pokoju faktycznie walczą i narażają życie. I to im bardziej wsparcie (nawet nie pieniądze, tylko sama siła nagrody) jest potrzebna. Chiny, Tybet, Darfur, to tylko najgłośniejsze przykłady, Tam wszędzie walczą ludzie o prawa człowieka do normalnego życia, do pokoju. i w tym kontekście zaskakuje poparcie dla nagrody, jakie wraził Watykan, jest co najmniej zaskaujące. I znowu - nie chcę forsować poglądu, że Stolica Apostolska powinna rozpocząć lament i grzmieć nad upadkiem wartości. Ale tak wyraźne poparcie jest chyba... nie chcę użyć zbyt mocnego słowa... zbyteczne? Niejasne - mając w pamięci wypowiedzi sprzeciwiające się działaniom prezydenta w ostatnich miesiącach? Spotkałam się dziś z opinią, że Kościół popiera tego Nobla, bo tak jest bezpieczniej. Pewnie tak... tylko czy o to w Kościele chodzi? Czy naszym celem jest dbanie o własne bezpieczeństwo? Jasne, rozumiem, że ta nagroda ma prezydenta Obamę zachęcić i postawić w lekkim pacie psychologicznym - bo osoba nagrodzona w taki sposób musi udowodnić, że jest godna tej nagrody. Ale zachęcanie jedną z najbardziej prestiżowych (przynajmniej do niedawna) nagród wydaje mi się przesadą...
No to się wyżaliłam na sprawy, na ktore nie mam żadnego wpływu :) Pora pomysleć o własnym życiu i o tym, co w nim mogę zmienić. łapię więc za Pismo Święte i do roboty :)