back

dodane 16:58

Wpis na blogu Zielonej Mrówki przypomniał mi, że kiedyś w sieci istniało coś takiego jak mój blog. Zajrzałam i lekko się zadziwiłam - nie pisałam od prawie dwóch lat... Szybka refleksja, ile się przez ten czas zmieniło w moim życiu. Czas biegnie... Ale fajnie tak po przerwie móc powrócić do swoich dawnych poglądów, zobaczyć, na ile się zmieniają, jak zmienia się świat...

Wczoraj oglądałam - już po raz drugi - rosyjski, a właściwie radziecki (bo z 1979r.) film: "Moskwa nie wierzy łzom".  Taka sobie, spokojna, łagodna opowieść o przyjaźni trzech młodych kobiet na przestrzeni 20 lat. Niby nic specjalnego, a jednak jest w tym filmie coś, co mnie do niego przyciąga. Podobnie jak do starego, polskiego, mało znanego filmu "Jeśli się odnajdziemy".  Podobnie jak do czeskich filmow Jana Hrebejka.  Wszystkie te filmy odkryte przypadkiem. I własnie sobie uświadomiłam, jaką sieczkę z mózgu robi mi telewizja. Puszczana na okrągło "Zabójcza broń" (którą tak naprawdę bardzo lubię) i "Cztery wesela i pogrzeb"  czy inne "hamerykańskie" produkcje mają za zadanie przekonać widza, że tylko kino zza oceanu się liczy. A tak naprawdę prawdziwe perełki można znaleźć wśród słabo rozreklamowanych produkcji, których żadna licząca się telewizja nie chce nadawać, bo "kto to będzie chciał oglądać".

Postanowienie na nowy rok akademicki: zainteresować się kinem europejskim. Tylko kiedy znajdę na to czas...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane