Przez dziurkę od klucza
Prawo młodości...
dodane 2007-01-18 21:09
Ponad 10000 uczennic w Polsce jest w ciąży. Z tego 34 to uczennice szkół podstawowych...
Jaki los czeka te 10000 dziewczyn? Ile z nich może liczyć na pomoc rodziców? Zaryzykuję odważne stwierdzenie, że niewiele, bo... gdzie byli rodzice, kiedy ich dzieci zaczynały współżycie?Gdzie byli rodzice, kiedy ich "grzeczne córeczki" zaczęły pokazywać różki? Oczywiście nie chcę generalizować, ale nikt mi nie wmówi, że rodzice są tu bez winy... Co stanie się z tymi dziewczynami? Ile z nich skończy szkoły, dostanie dobrą pracę, będzie w stanie żyć samodzielnie, założy rodzinę z kochającym mężem... Ile z nich za 15 lat będzie mogło o sobie powiedzieć: Jestem szczęśliwa?
Jaki los czeka te 10000 dzieci, których mamusie same są jeszcze dziećmi? Czy będą kochane? Czy znajdzie się ktoś, kto otoczy je odpowiednią opieką i wychowa na dobrych ludzi? Czy będą musiały żyć z piętnem wyrzutka społeczeństwa? Czy za 20 lat będą mogły powiedzieć: Mamo, dobrze mnie wychowałaś, mimo, że to Ty powinnaś być jeszcze wtedy wychowywana?
A o ile wzrosłaby liczba 10000 gdyby uwzględnić wszystkie te dziewczyny, które zabiły? Które ze strachu lub na żądanie chłopaka, rodziców zdecydowały się na "zabieg"? Ile jest w szkołach dziewczyn z otwartą raną na sercu?
Ale przecież młodzież musi się wyszumieć... Nie można jej ograniczać... Młodym ludziom trzeba ufać... Muszą przecież spróbować życia... Wystarczy, żeby się zabezpieczyli... Nie bądźmy betonami, przecież takie jest prawo młodości...
Nie jestem zwolennikiem wklejania na blogi nieswoich tekstów, ale zrobię wyjątek. Wiersz Eweliny Bednarskiej znalazłam tutaj. Myślę, że jest aż za bardzo prawdziwy...
WYZNANIA MAŁOLATY
Autor Ewelina Bednarska 2006-11-21
MÓJ PIERWSZY BLOG
(Wiersz został zainspirowany twórczością pana Piotra Kaczorowskiego)
Jestem dzieckiem kultury masowej.
Wychowanym na sms'ach i rozmowach na czacie.
Socjalizowanym przez wiecznie włączony telewizor
i kolorowe strony http.www. internetowe.
Mam zawsze radosną buźkę, rodem z emotikonów.
Jednak w sercu, czai się smutek i pustka.
Poranek zaczynam od big łyku coca-coli.
W ciągu dnia zadowalam się chips'em i batonem
lub hamburgerem z pobliskiego fast-foodu.
Po każdym posiłku żuje gumę,
aby nie obniżyć swojego poziomu ph.
Codziennie zerkam do popularnych gazet.
Co rano sprawdzam, czy wciąż jestem na topie...?
Czy mój obecny make-up jest dalej hitem sezonu.
Czy może już czas, na inny tusz, inną kreskę,
i inny uśmiech odcienia nowej szminki.
Kreacja, którą założyłam dzisiaj
staje się niemodna i przestarzała jutro.
A to co już dawno, wyrzuciłam z szafy
staje się nagle very cool i mega odjazd.
Lata przemijają w ciągu kilku tygodni
nie ma nic stałego i trwałego.
Pędzą ulicami modne grafitowe tumany.
Wszystko ulatuje z wiatrem niczym kurz.
Ciągle wypadam z taktu, wciąż dostaje zadyszki.
Jednak przyśpieszam, gnam, pędzę na oślep.
Staram się, aby nie wypaść z linii
i nie znaleźć na bocznym torze obciachu.
Boje się być sobą, pokazać swoją twarz,
bo nie być dziś konformistycznym
oznacza być dziś straconym.
Wciąż puszczam sygnały i wysyłam esemesy:
"pełne wyznań miłości, bez przecinków, kropek,
a spacje podszywają się pod pocałunki, "mysle
o tobie", "dzisiaj o siodmej
chce spedzic z toba zycie badz"" (1).
Wciąż sprawdzam moją pocztę,
w poszukiwaniu nowych wiadomości.
Przecież nawet jedna nowa reklama
świadczy o tym, że ktoś o mnie myśli, pamięta
i już nie czuje się taka samotna.
Mój chłopak w kółko mi powtarza
- I love babe, you are sexi girl
Ma szybki samochód od ojca,
najnowszą komórkę za jednego zeta.
Buty od Reebok'a skarpety z Pumy
i psika się wodą od Calvin'a Klein'a.
Ciągle szuka pracy, choć tak bardzo się stara.
Chyba go kocham, jest taki na fali.
Tak prosto mówi, o swych uczuciach
bez przesadnej głębi i wchodzenia
w niewygodne szczegóły.
W każdą niedzielę jadę z moim men'em
na randkę do supermarketu La plaza
Spacerujemy alejkami, podziwiamy wystawy.
Czas płynie szybko, bezpiecznie,
bez zbędnego zastanawiania
i natłoku natrętnych myśli.
Za każdym kolejnym rogiem
czai się kolejna promocja.
Kolejny produkt, o którego istnieniu
jeszcze wczoraj nawet nie wiedzieliśmy
a, bez którego dzisiaj nie potrafimy już
wyobrazić sobie naszej dalszej egzystencji.
Przynajmniej pięć razy w tygodniu
uprawiam z nim sex, tak radzą w czasopismach
i tak robią to bohaterki mojego
ulubionego serialu w wielkim mieście.
Za każdym razem używamy
innego rodzaju i koloru prezerwatyw,
aby urozmaicić nasze życie seksualne.
Za każdym kolejnym razem
zmieniamy pozycję, aby być
coraz bliżej siebie i coraz dalej
od wszelkich problemów.
kilka miesięcy później...
Jestem dzieckiem kultury masowej.
Niedługo sama będę mieć dziecko.
Jestem w trzecim miesiącu ciąży.
Chcieliśmy być bardziej wyzwoleni
i kochaliśmy się szybko i bez zabezpieczenia.
Mój chłopak coraz rzadziej pisze do mnie sms'y
i coraz częściej ma wyłączony telefon.
Zastanawiam się jak powiem o tym rodzicom.
Chyba po prostu napiszę: — Mamo, tato
jestem f ciozy. Nie zloscie sie...:-(
Ale nie wiem czy oni to zrozumieją.
Zastanawiam się jak to będzie jak ono się pojawi.
Pokaże je niektórym koleżankom i ziomkom.
Będę je zabierać do szkoły
i karmić na jedynej dużej przerwie.
Będę z nim chodzić na waksy i zajarać do klopa.
Będę mu mówić jak bardzo je kocham,
i, że jest w porzo, przed każdą majzą i fizą.
Będę mu mówić jak bardzo się boję
gdy razem będziemy zdawać maturę.
Jestem dzieckiem kultury masowej
W sercu wciąż pustka i żal...
Bycie w ciąży nie jest trendy,
gdy ma się tylko 15 lat...
Kultura przypuściła
na mnie zmasowany atak.
1. cytat pochodzi z utworu: "*** napisane na dyskotece drum'n'base w Centrali" z tomiku " Poeci i dorożkarze " autorstwa Piotra Kaczorowskiego.
Autorka jest studentką III roku pedagogiki społeczno-opiekuńczej w Krakowie.