Mader
Dwie zupy
dodane 2013-12-27 20:52
Mówi się, że w Święta Bożego Narodzenia nie jest ważne, czy dom posprzątany, okna umyte a zasłony uprane. W czasie wieczoru Wigilijnego najważniejsze na stole jest Pismo Święte, a przy stole- wspólna modlitwa. Potrawy, ich ilość i jakość są rzeczą wtórną. No chyba, że…
Wiele lat temu, gdy zaczynaliśmy dopiero zwyczaj dużych wigilijnych kolacji w naszym domu, przygotowywałam listę potraw. Zapragnęłam mieć wśród nich barszcz czerwony z uszkami. Zabrałam się do nich wcześniej, bo robiłam to pierwszy raz. Ulepiłam ich już z pięćdziesiąt, gdy przyszła mama. Zaniepokoiła się mocno…
- U nas nigdy nie było barszczu czerwonego na Wigilii- stwierdziła z wyrzutem
- No wiem, zawsze była grzybowa. Ale z okazji nowego miejsca, postanowiłam zmienić trochę zwyczaje.
- Ale…
- No co?- spytałam miękko wkładając farsz między ciasto. Córcia niby udawała, że mi pomaga, a co chwilę łyżeczka smakowitości wędrowała do jej ust.
- Ale…
- Co się stało? Wyduś z siebie mamo.
Mała odbiegła do zabawek i mama wykorzystała ten moment.
- Bo jest powód. Kiedyś u taty w pracy był wypadek…
- Jaki?
- Z rusztowania spadł jego kolega. Zabił się. Leżał w kałuży krwi, a tato klęczał przy nim aż do przyjazdu karetki
- To straszne, nigdy nie mówiliście… A co to ma wspólnego z wigilijną zupą?
- Wrócił wtedy załamany do domu, nic nie mógł z siebie wydusić. Na obiad był czerwony barszcz… Rozpłakał się. Nie mógł go jeść. Od tamtej pory nie gotowałam tej zupy, żeby mu nie przypominać…
Trochę się zawiesiłam. Był powód. Co robić?
- Ale przecież na różnych przyjęciach był podawany barszcz?- starałam się wybadać
- No nie wiem- mama nie była pewna- Niby był, ale ja go nie robię.
- Dobra.- postanowiłam- Będą dwie zupy. Grzybowa i barszcz z uszkami do wyboru.
Tak też się stało. Na szczęście ugotowałam ich dosyć, bo każdy chciał spróbować obydwu. Także tato! Wymieniłyśmy z mamą spojrzenia ponad stołem. Od tamtej pory co roku mieliśmy dwie wigilijne zupy… Wreszcie… w trakcie kolejnej kolacji tato odważył się spytać:
- Powiedz mi córko, skąd przyszedł ci do głowy pomysł, by gotować dwie zupy? Nikt tak nie robi!
Uśmiechnęłam się:
- Ty… od ciebie się zaczęło.
Wysłuchał całej historii, patrząc na mnie i na mamę niedowierzająco… Bolesne wspomnienie dawno się zatarło i dla niego ta potrawa stała się jedną z wielu innych.
Tato nie żyje od wielu lat, ale u nas na Wigilii są ciągle te dwie zupy.
- Wiesz, chyba i u mnie będą, jak już będę osobno mieszkała- stwierdziła zajadając się nimi Średnia- I będę opowiadała dzieciom… jak babcia kochala dziadka.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. ab9kt/Flickr.com