Mama_Kasia
Modlitewne wspomagacze
dodane 2013-10-12 18:38
Przy łóżku mamy półkę na Pismo Święte. Nad nią wisi krzyż (franciszkański) i mała ikona Świętej Rodziny.
Na półce leży również zeszyt, który pomaga nam w rozważaniu Słowa Bożego, różaniec (mój od I-ej Komunii). A za ramę łóżka wciśnięty jest od niedawna obrazek z Jezusem Miłosiernym i obrazek z relikwiami III-ego stopnia z sanktuarium Matki Bożej Bolesnej z Jarosławia.
Każdy z tych przedmiotów to osobna historia.
Różaniec dostałam z okazji I-ej Komunii. Nie używałam go przez długi czas. Teraz jest ze mną codziennie, jako modlitwa zobowiązania i obrony. Nie potrafię dobrze modlić się na rożańcu. Treść biblijna poszczególnych tajemnic umyka mi w czasie powtarzanych słów. Ale próbuję, trwam :) I wiem, że to mój czas z Maryją.
Jest również ikona Świętej Rodziny. Dostaliśmy ją od wspólnoty na 10-ą rocznicę sakramentu małżeństwa. Wpatruję się w nią czasami w czasie odmawiania części radosnych różańca. ...Ale wczoraj wzięłam ją do ręki i tak trzymałam jedną ręką, a drugą przesuwałam paciorki różańcowe. Nie wiem dlaczego, nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale tak potrzebowałam.
Obrazek z sanktuarium Matki Bożej Bolesnej z Jarosławia przysłała mi przyjaciółka, mieszkająca w Jarosławiu. Wiele razy modliłam się tam, u dominikanów. Z pierwszej ręki wiem o cudzie związanym z jarosławskimi koronami. Rozmawiałam z o.Lucjanem, z osobami, które były na mszy, kiedy korony spadły. Widziałam ludzi, którzy przynosili kosztowności. To miejsce jest moim przystankiem w wakacyjnych i zimowych podróżach, ten kościół, ta Matka, domy przyjaciół :)
O obrazek Jezusa Miłosiernego prosiłam przyjaciółkę, która szła w pielgrzymce do Wilna. Byłam pewna, że tam w końcu (nie mogłam na niego u nas natrafić) znajdzie dla mnie ten wizerunek, ten prawdziwy :) ...Wiem, że nie ma różnicy, czy to łagiewnicki, czy wileński, nie w tym rzecz, ale jednak... delikatnie mówiąc, od tego łagiewnickiego zdecydowanie(!) wolę wileński, ten pierwszy, namalowany pod okiem św. Faustyny przez Eugeniusza Kazimirowskiego. Faustyna z obrazu nie była zadowolona, bo nie dorównywał wizji, ale mi w zupełności wystarcza.
Przyjaciółka jakimś Bożym przypadkiem trafiła na Litwie pod dach, pod którym kiedyś mieszkał malarz Kazimirowski, więc z samego źródła przywiozła mi obrazek ;-) Potrzebowałam go jak wspomaganie w modlitwie koronką, którą lubię odmawiać, szczególnie za kapłanów :)
Pismo Święte, rozważane codziennie, od wielu już lat. Wciąż nowe, życiodajne, coraz glębsze, wciągające. I zeszyt, w którym zapisuję modlitwę. Tak mi łatwiej. Mam wrażenie, że słowa konkretyzują się we mnie wraz z zapisaniem. Nie wiem, co napiszę. Słowa same płyną, w modlitwie. Udostępniamy je sobie z mężem nawzajem, a częścią z tych zapisków dzielimy się ze wspólnotą.
Pismo Święte to nie wspomagacz, to życie!
Tak jak i krzyż. Nasz dostaliśmy w prezencie od zaprzyjaźnionego franciszkanina. Miał nam przywieźć z Asyża plakat z wizerunkiem krzyża z kościoła św. Damiana. Przywiózł, ale komuś go sprezentował i nam potem ofiarował wizerunek tego krzyża na grubym kawałku drewna, podmalowany. Piękny :) ...Lubię wpatrywać się w niego. Jak zauważył papież Franciszek, będąc ostatnio w Asyżu: Na tym krzyżu Jezus nie wydaje się martwy, lecz żywy! Krew wypływa z ran rąk, stóp i boku, ale owa krew wyraża życie. Jezus nie ma oczu zamkniętych, lecz otwarte, szeroko otwarte: jest to spojrzenie, które przemawia do serca. A Ukrzyżowany nie mówi nam o porażce, o niepowodzeniu. Paradoksalnie mówi nam o śmierci, która jest życiem, która rodzi życie, ponieważ mówi nam o miłości, ponieważ jest miłością Boga wcielonego, a miłość nie umiera, wręcz przeciwnie - zwycięża zło i śmierć. Ten, kto pozwala, by spojrzał na niego ukrzyżowany Jezus, zostanie stworzony na nowo, staje się „nowym stworzeniem”. Stąd wynika wszystko: jest to doświadczenie łaski, która przemienia, bycia kochanym bez zasługi, choć jesteśmy grzesznikami.
Oczyma wiary ja patrzę na Niego, a On patrzy na mnie, i wiary nie potrzebuje. Teraz widzę jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczę twarzą w twarz i wiara także mi nie będzie już potrzebna, ani wspomagacze :)
Mama_Kasia
fot. jimcintosh/flickr.com