Mama_Kasia
Partnerstwo a służba
dodane 2013-10-01 15:53
Wysłuchałam katechezy ks. Wonsa i… zaczęłam obierać ziemniaki.
Katecheza mówiła m.in. o służbie.
Obierałam te ziemniaki w czystej kuchni, którą nie ja posprzątałam, chociaż miałam taki zamiar. Obierałam ziemniaki, myśląc o tym, dlaczego już nie lubię słowa „partnerstwo” w małżeństwie. I nagle dotarło do mnie, że w chrześcijańskim małżeństwie nie chodzi o podział obowiązków, ustalenie zakresu zadań itd., a z tym kojarzy mi się słowo „partnerstwo”, ale chodzi przede wszystkim o służbę.
Próbuje się czasami bronić różności ról w rodzinie, udowadniając, że przecież w takiej rodzinie jest również słuszny podział obowiązków, że razem ustala się wszystko, że jest nowocześnie i nikt nikogo nie zmusza do zajęć, których tamten nie chce wykonywać. A mnie się wydaje, że nie o to chodzi. Nie o te ustalenia, przydziały, a o świadomość, że jako człowiek powołana jestem do służby, czy to w małżeństwie, czy to w rodzinie, czy w szerszym gronie, żeby nie napisać wyświechtanego słowa w społeczeństwie. Służbę dobrze pojmowaną powinni chrześcijanie pokazywać jako model życia; nie tylko w małżeństwie.
Jest jednak małe „ale”. Powyższe doskonale się sprawdza, gdy każde z małżonków z osobna słucha Jezusa, patrzy na Niego i z Jego życia czerpie wiedzę o służbie. Jeśli tego nie ma, trzeba jednak przede wszystkim ustalić zakres obowiązków. Bo nie chodzi o to, żeby być służącą, a służebnicą.
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Peter Moons/flickr.com